Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2012, 23:52   #3
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Brand Gallan, bo tak miał na imię niziołek, który zawitał w świątyni Lathandera ubrany był w ciepłe szaty podróżne - zielone spodnie w czarne paski, kremowobiałą koszulę i na to długi wiśniowy płaszcz z kapturem wygodnie spoczywającym na plecach. W ręku trzymał ręcznie wystruganą fajkę z której to swobodnie ku sklepieniu świątyni unosił się dym o dziwnie jabłkowym posmaku. Na owym przedmiocie wyryte były jego inicjały (które dostrzec mógł tylko wprawny obserwator) oraz miejsce pochodzenia - Longsaddle. U jego lewej nogi wisiała luźno przypięta łańcuchem księga czarów świadcząca o magicznych predyspozycjach owego osobnika, na swoje specjalnie miejsce doczekała się też kusza, która wepchnięta była wraz z bełtami w specjalnie stworzoną ku temu celowi zewnętrzną kieszeń w jego plecaku. Brand miał jeszcze jeden atut w rękawie - sztylety do rzucaniu wpięte były do skórzanego pasa, ale jeden szczególnie bliski niziołkowi sztylet znajdował się w jego bucie.

Jak na przedstawiciela swojej rasy był niespotykanie wysoki, zaś z jego błękitnych oczu biła inteligencja. Jasne blond włosy i stosunkowo niewielki jak na niziołka zarost świadczył o jego młodym wieku, ale w rzeczywistości był starszy niż by się to wydawało innym rasom. Na twarzy i ramionach miał kilka blizn świadczących o jego awanturniczym życiu i choć ze względu na jego nieco niepoważny wzrost (patrząc standardami innych ras) z tym osobnikiem trzeba było się liczyć, albowiem było w nim coś niespokojnego. Coś bardzo mistycznego, coś co sprawiało, że nie można było obok niego przejść obojętnie.

Brand spokojnie wysłuchiwał przemówienia kapłana. Spoglądał na swego mówcę badawczym, a wręcz przeszywającym spojrzeniem, które potęgował rozmiar i oryginalny kolor jego oczu. Sprawiał wrażenie bardzo niewzruszonego, ale były to pozory, maska pozbawiona emocji za którą często lubił się chować. W rzeczywistości bardzo sobie wziął do serca los mieszkańców. Przypomniały mu się wydarzenia pewnej feralnej nocy, kiedy to on utracił rodzinę i przyjaciół z rąk zielonoskórych. Przerażony uciekł, ale poprzysiągnął wrócić i zemścić się. Jego życie było zrujnowane, tułał się po świecie szukając sensu swojego żywota i starał się pomagać mieszkańcom innych mniejszych społeczności. Brand dobrze wiedział, że pieniądze nie grają roli - to była sprawa osobista.

- Brand Gallan, czarodziej. Przedstawił się spokojnym i pozbawionym większych ekscytacji głosem. Przyłożył drewnianą fajkę do ust, zaciągnął się, a z pomiędzy jego całkiem białych zębów uleciały kłęby dymu, niczym z wulkanu, ku ręcznie malowanemu sklepieniu świątyni. - Sprawę możesz uznać za załatwioną. Jego badawcze spojrzenie po raz pierwszy zatrzymało się na jego nowych towarzyszach. -Przynajmniej z mojej strony. Dodał z lekkim uśmiechem na twarzy.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019

Ostatnio edytowane przez Warlock : 26-12-2012 o 13:39. Powód: Korekta tekstu
Warlock jest offline