Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2012, 12:22   #5
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Była w swoim pokoju, w gospodzie.
Kruk, który usiadł na ręce dziewczyny, zakrakał. Przyglądał się ciemnym okiem Drakonii, która gładziła jego czarne pióra, uważając, by szpony jej rąk przypadkiem nie zrobiły ptakowi krzywdy.
Uwielbiała czerń. Tego samego koloru były jej włosy, ciemne jak noc. Opadały one za szyję, o bladej cerze. Choć w sakwie z kosztownościami zrabowanymi na szlaku było wiele kolczyków i kosztowności, to nie nosiła ona żadnych, jak zresztą nie chciała dać poznać nikomu o jej względnym majątku. Wiedziała, że wielu miałoby ochotę poderżnąć jej gardło za rzeczy w sakwie.
Była dość wysoka, choć ze względu na swoją profesję, zbudowana oszczędnie. Jej ręce pocięte były bliznami, choć jej zwinność w obchodzeniu się ze sztyletami dawała się poznać dość szybko.
Spojrzała na kruka który jeszcze raz zakrakał. Ogon Drakonii przesunął się po ziemi, oznaczając niepokój.
- Czekają – rzekł.
W gruncie rzeczy, kruk tak naprawdę nie mówił. Zdawała sobie sprawę z tego, że zwierzęta – poza tymi magicznymi, oczywiście – tak naprawdę nie mówią, a tym razem kruk nie otworzył nawet dzioba, żeby zaanonsować wiadomość, że w sali głównej gospody czekają jej przyszli towarzysze, jak się domyślała. A przecież magiczne zwierzęta, żeby zagadać, otwierają dzioby. Problem zatem tkwił nie w kruku, ale w głowie Drakonii.
- Co prawda, to prawda – rzekła, wypuszczając ptaka z ręki, który zabił skrzydłami powietrze. Okno było otwarte, a jednak ptak nie wyleciał. Zawsze zostawał, na ile tylko mógł.
Zakładając skórzane spodnie, buty i rzemienny kaftan, zastanawiała się, na ile oszalała, skoro słyszała głos ptaka, który wcale nie mówił. Zaciskając sznury gorsetu pomyślała sobie, że bardzo, nawet bardzo, bardzo. Uzbroiwszy się odpowiednio – nie wiedziała bowiem, cóż to za bandę szubrawców i wagabundów przyjdzie jej spotkać – wdziała wreszcie płaszcz. Na odchodnym wsunęła sztylet za pas, torbę podróżniczą zaś zahaczyła o ramię. Spojrzała jeszcze na kruka, który dziobał żołędzie rozłożone na stole. Czarny ptak spojrzał na Drakonię raz jeszcze, taką, którą była zazwyczaj na szlaku: w szarym płaszczu podróżniczym, wysokich butach, rękawicami, nie zwracającą żadnej uwagi. Ot, jakiś czarnowłosy podróżnik, pomyślałby zapewne przechodzień.
- Śmierć – zakrakał raz jeszcze, kiedy zamykała drzwi. - Śmierć, śmierć, śmierć...

*

- Sprawa wygląda następująco. W okolicy, jakieś dwa dni jazdy konnej od miasteczka, osiedliła się banda ogrów. Jak możecie się łatwo domyślić, napadają na karawany grabiąc, mordując i powstrzymując ludzi przed podążaniem tym szlakiem.
Kapłan wyjaśniał sprawę rzeczowo. Nie cierpiała co prawda kapłanów jakichkolwiek religii, jednak zdawało się, że ten tutaj był bardziej wojownikiem niż rozmodlonym durniem leżącym krzyżem przed ołtarzem.
- Interesuje was taka praca? - skończył wreszcie swój nieco przydługawy wywód kapłan.
- Dwa tysiące monet, powiadasz? - rzekła wreszcie Drakonia. - Hmm... Niech będzie – odparła wreszcie, wiedząc, że w ogrzym siedlisku znajdą także złoto ze zrabowanych karawan; jeśli kapłan mówił prawdę, to suma tego, co znajdą, mogła być o wiele większa od tego, co im oferował. Rzecz o niesłychanej przydatności, szczególnie dla niej.
Tymczasem jakiś włóczęga zabrał głos, ten w zieleni i czerni. Drakonia spojrzała na niego z niemalże znudzeniem, a słysząc, że zadaje wcale rzeczowe pytania, dodała:
- Świadkowie się niewątpliwie przydadzą, i owszem. Przydałby się ktoś, kto dokładnie wskaże ich siedlisko... Lub chociaż w stanie będzie je zaznaczyć na mapie. A później... Cóż, później łatwo będzie. Przyjdziemy, zabijemy i zgłosimy się po nagrodę. I rozejdziemy się. Prawda, panowie? - rzekła w stronę swoich towarzyszy.
 
Irrlicht jest offline