[Miasto Pajęczej Królowej] “Lolth zamilkła.
Codziennie o północy kapłanki w mrokach ślą błagania do Pajęczych Otchłani, ale nie otrzymują odpowiedzi. Nie zyskują czarów. Nie otrzymują zapewnień, że Lolth ich nie opuściła, że wciąż nad nimi czuwa, a nawet że nadal żyje.
Wiele kapłanek nie porzuca wiary. Wydaje im się całkowicie logiczne i oczywiste, że Lolth być może w ten sposób je sprawdza; że wycofała się, ukryła i obserwuje, czy wyznawcy pozostali jej wierni. W większości drowich miast życie toczy się tak jak zwykle. Jednakże nie we wszystkich.” [Rozdział 1: Snucie Sieci]
Dzień 0., godzina 11:00 - Wodospady Sztyletu
Wieść o niespodziewanych atakach mrocznych elfów na Dolinę Sztyletu rozeszła się po okolicach niczym ponure widmo. W ataku ucierpiało wiele postronnych rodzin, gdyż najazd najwidoczniej nie miał na celu niczego więcej, jak bezsensownej rzezi. Niedobitki wspominały o towarzyszących drowom nieumarłych żołnierzach, jednak większość z ocalałych nie była w kondycji psychicznej, by wracać wspomnieniami do tych traumatycznych wydarzeń. Pobliskie wioski ogłosiły alarm, zwracając się do większych miast o pomoc, te zaś posłały po swoich lokalnych bohaterów i renomowanych poszukiwaczy przygód. Każde wezwanie, czy to gońcem, czy poprzez związanie dzięki potężnej magii, kończyło się na poleceniu udania się do Wodospadów Sztyletu i skontaktowaniu się z burmistrzem miasteczka - Randalem Mornem.
Wodospady Sztyletu były niewielką wioską założoną na obrzeżach Doliny Sztyletu, do niedawna jeszcze cierpiącą pod jarzmem żelaznych rządów Zhentarimów. Z racji, że większość mieszkańców jeszcze dobrze pamiętała walkę o wyzwolenie, każdy bez wyjątku niezwykle cenił sobie świeżo wywalczoną wolność i zagrożenie najazdu drowów traktował bardzo poważnie.
Bodwyn rzuca Wiedza (geografia) ST 15: 20 + 8 = 28 (sukces)
Mirra rzuca Wiedza (geografia) ST 15: 3 + 7 = 10 (porażka)
Surreal rzuca Wiedza (lokalna) ST 15: 15 + 9 = 24 (sukces)
Bodwyn, jako że sam pochodził z Dolin i Surreal, która z racji profesji musiała mieć jakieś podłoże informacyjne, wiedzieli o wiosce odrobinę więcej z opowiadań, całkiem dobrze zdając sobie sprawę że po dziś dzień mieści się tam posterunek Wojowników Wolności, kluczowej dla tego regionu formacji, dzięki której udało się wypchnąć stąd Zhentarimów. Wiedzieli również, że w ograniczonym zakresie będą mogli tutaj zaopatrzyć się i potraktować Wodospady Sztyletu jako niewielką bazę wypadową na najbliższe okolice.
Każdy z przyjezdnych otrzymał w ten lub inny sposób wezwanie do siedziby Randala Morna, władcy Doliny Sztyletu. Regionem tym rządził już od około czterech lat, zaś pod jego przywództwem naprawiono większość szkód powstałych w trakcie trwającej dziesięciolecia okupacji Zhentów. Mieszkańcom znów dobrze się wiedzie, zaś opowieść o heroicznym udziale Randala Morna w walce z okupantami jest znana w całych Dolinach.
Polecając stawić się przed ratuszem o godzinie jedenastej, sam wyszedł podróżnikom na spotkanie. Mężczyzna nie bawił się w ceremoniały charakterystyczne dla tych będących wyżej w drabinie socjalnej, po szybkim przywitaniu się zaprowadził szóstkę znanych w Dolinach lub poza nimi osobistości do swojego gabinetu, gdzie też usadził ich na krzesłach. W pomieszczeniu najbardziej rzucały się w oczy regały z książkami, które zajmowały większą powierzchnię ścian, Morn usiadłszy w fotelu zawołał służbę o napoje dla siebie i przyjezdnych.
- Przede wszystkim dziękuję wam, że przybyliście tak szybko - zaczął
- część z was znana jest powszechnie w Dolinach, inni zostali tu przysłani z polecenia. Jak już pewnie wiecie, mamy tutaj problemy z drowami, bez urazy dla Pana Felethrena - przerwał na moment, spoglądając na jedynego w towarzystwie mrocznego elfa
- otóż siedem dni temu banda drowów złupiła kilka obejść i gospodarstw położonych około piętnastu kilometrów na południe stąd. Zginęli ludzie. Napastnicy spowodowali też duże szkody. Lokalna milicja doszła śladami bandy w pobliże krypt znajdujących się na zachodnim krańcu Wzgórz Sztyletu. Według pogłosek kryją one wejście do Podmroku - tutaj zrobił dłuższą pauzę i pociągnął solidnie z kubka przyniesionego przez służbę. Jego mina była bardzo poważna, zaś twarz zdradzała kilkudniowy brak snu.
- Trzy noce temu drowi łupieżcy powrócili i spowodowali jeszcze większe zniszczenia. Moim zdaniem nadszedł czas, by sprawą zajęli się doświadczeni i utalentowani poszukiwacze przygód. Ktoś musi wszak położyć kres tym napadom! Przez setki lat nie mieliśmy w Dolinie Sztyletu problemów z mrocznymi elfami i nie wiem, co skłoniło je do ataków. Bardzo mnie to niepokoi. Pomożecie mi rozwiązać tę zagadkę? Bodwyn, Surreal +250 PD