Na słowa krasnoluda wzrok Morna mimowolnie powędrował ku jedynemu w towarzystwie mrocznemu elfowi, zastanawiając się czy jego natura nie ujawni się w obliczu oszczerstw dotyczących jego, bądź co bądź, braci. - Panie Bodvar, jak widzicie Wodospady Sztyletu nie są wielkim miastem, fortuna się u nas nie przelewa, a i ciągle odbudowujemy się po okupacji Zhentów - zaczął, po czym zrobił przerwę pociągając łyk z kubka i licząc coś przez moment w pamięci - mimo wszystko jestem w stanie zapłacić wam od ręki pięć tysięcy sztuk złota, bo staram się nie liczyć życia ludzkiego w pieniądzach.
Morn miał nadzieję, że kwota okaże się wystarczająca za zbadanie sprawy drowiego patrolu, po chwili namysłu dodał jeszcze: - Oprócz tego postaram się pokryć wszelkie koszty waszego pobytu tutaj, wyżywienia i noclegu, a także w razie potrzeby kapłańskiego leczenia, chociaż w tej kwestii lepiej poinformowana ode mnie będzie Panienka Samira - mówiąc to wskazał na siedzącą w pomieszczeniu kobietę, ta odziana była w dziwny, niepokojący kościany pancerz i nie wyglądała na kogoś, kto mógł upaść pod pierwszym drowim sztyletem.
__________________ - Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3! |