Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2013, 23:48   #6
Mizuichi
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Zdążyłam już wyjść z biura. W myślach kłębiły mi się setki przekleństw i wyzwisk, skierowanych do mojego szefa. Gdy udało mi się wszystko wyrzucić z głowy, znaleźć logiczne wytłumaczenie czemu byłam naga, czemu nic nie pamiętałam. Teraz muszę drążyć temat który miałam nadzieję zamknąć na siedem spustów, pozostawić za sobą by z czasem stał się jedynie mglistym wspomnieniem. Jednak nie, oczywiście że nie, los musi zsyłać na mnie wszelkiego rodzaju gówno. Czemu zdecydowałam się zostać w tym kraju, czemu nie wróciłam do mojego spokojnego życia w Londynie.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie że mój żołądek usilnie próbuje dać o sobie znać.
- Boję się? - spytałam sama siebie - ale czego?
Nim zdołałam wypowiedzieć słowa do końca, umysł zdążył ostrzelać mnie kilkoma hipotezami, z których najmniej prawdopodobna, jednak przyprawiająca o największe kurcze żołądka , twierdziła że miałam z tym coś wspólnego. Jasna cholera, niby w jaki sposób. Ja Melody Pond, miałabym kogo zabić, nie to niemożliwe. Jednak jeśli tak, zdecydowanie nie powinnam iść na policje. Szef wspomniał o jakimś świadku, co jeśli mnie rozpozna, co jeśli wskaże mnie. Ostatecznie niczego nie pamiętam, stać mogło się wszystko. Głos w głowie, wykrzykiwał: *Melody, spieprzaj czym prędzej, zaszyj się gdzieś, przeczekaj parę tygodni a później leć do Anglii*
Nie, nie, nie wycofam się. Jestem dziennikarką, może nie z wyboru, jednak przez te wszystkie lata pracy złapałam bakcyla. Pokochałam tę robotę, nie mogłam odpuścić. Nie interesowały mnie szanse o których wspominał szefuncio. Musiałam dowiedzieć się czegoś więcej, po prostu musiałam. Na szczęście nieopodal tego szmatławca dla którego pracowałam był postój taksówek. Wsiadłam do pierwszej lepszej.
Jadąc zdałam sobie sprawę z zabawnego aspektu całej tej sytuacji, po praz pierwszy odwiedzę komisariat, nie będąc skuta, od przybycia do Polski zdążyłam dwa razy trafić do aresztu, całkiem niezły wynik jak na pół roku pobytu. Ciekawe czy mnie tam pamiętają, ostatnim razem chyba trochę przesadziłam, do tej pory nie wiem jakim cudem udało mi się uniknąć zarzutów. Ostatecznie podbiłam oko jednemu z funkcjonariuszy. Na samo wspomnienie owych zdarzeń, niewielki uśmiech pojawił się na moich ustach. Udało mi się trochę rozluźnić. Gdzieś w głębi wciąż jednak czułam strach. W odmętach umysłu krążyły głosiki mówiące: Uciekaj.
Po kwadransie dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłam taksówkarzowi. Gdy stanęłam naprzeciw wejścia do komisariatu, serce mi zadrżało a nogi odmówiły posłuszeństwa, nie wiem dokładnie jak długo tak stałam. Czas zdawał płynąć się w innym tempie. Wreszcie ruszyłam przed siebie. Za biurkiem siedział policjant, wypisywał jakieś papierzyska. Pewnym krokiem podeszłam do niego i powiedziałam
- Ja do nijakiego Wojciecha Karwowskiego, gdzie mogę go znaleźć?
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline