Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2013, 01:06   #5
Avarall
 
Avarall's Avatar
 
Reputacja: 1 Avarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodze
Bladym świtem wyruszył z Cienistej Doliny, oczywiście przygotowawszy się zawczasu. Udało mu się dogadać z handlarzem, którego celem było dostarczenie towaru na targowisko w Wodospadach Sztyletu. W zamian za ewentualną ochronę wozu z ładunkiem jak i samego kupca miał zapewnioną darmową podróż. Trzeba przyznać, że układ ten okazał się wysoce opłacalny. Droga została przebyta bez zbędnych problemów i postojów. Stąd też wieczorem znalazł się już w docelowym miasteczku. On i jego mała towarzyszka oczywiście, o której nie należy zapominać.

Skoro już znalazł się w tym miejscu i miał jeszcze trochę czasu, czemu nie miałby odwiedzić Czerwonej Skały, o której usłyszał raz czy dwa? Po rozejrzeniu się po miasteczku udał się więc do owego przybytku i spędził tam miły wieczór, głównie rozmawiając z Kesslą czy częstując się winem. Co jak co, ale od doświadczonej Harfiarki, jaką właśnie była, mógł dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na różne tematy. Później, gdy przyjemna atmosfera jeszcze bardziej mu się udzieliła, nie obyło się bez zaprezentowania zebranym choć części jego znakomitych umiejętności muzycznych. A gdy do melodii snutych na harfie dołączył piękny głos Kessli występ stanął na arcywirtuozerskim poziomie.

Czas płynął niezwykle szybko, a bard zaś świadom, że nie przybył tu dla przyjemności, lecz obowiązków postanowił nie zarywać nocki, choć i tak zabawił trochę w Czerwonej Skale. Skierował się do noclegu, gdzie mimo miłej prośby, uśmiechu i dodatkowej monety otrzymał pokój, który z pewnością nie powalał na kolana. Trudno, zdarza się.


***


Na chwilę przed umówionym czasem znalazł się przed ratuszem. Pozwoliło mu to lepiej przyjrzeć się kolejnym zebranym. Co ciekawe, wychodziło na to, że prawie wszyscy, bo oprócz jednej kobiety, byli mu już znani. Oczywiście każdemu przybyłemu skinął głową na powitanie, ale póki co nic więcej. Wszyscy bowiem najwyraźniej czekali na Randala Morna i szczegóły zadania im powierzonego. Tuż obok niego stała jego towarzyszka, mająca około sześćdziesiąt centymetrów wzrostu. Wyglądała na miniaturkę elfa o chaotycznie ułożonych lśniących włosach i delikatnych, kolorowych skrzydełkach wystających z ramion. Swoimi oczami będącymi niczym dwie iskierki z ciekawością przyglądała się wszystkiemu dookoła.

Gdy już zjawił się Morn i zaprosił ich do środka bard oczywiście podążył za nim do gabinetu. Tam zaś zajął miejsce i poczęstował się winem, Mariele natomiast wzniosła się na swoich skrzydełkach i usiadła na jednym z regałów tak, by mieć dobry widok na całe pomieszczenie. Bodwyn ze spokojem wysłuchał słów zarządcy miasteczka rozglądając się w tym czasie po pozostałych zebranych. Obecność Felethrena go lekko niepokoiła. Nie z faktu nieufności, bo miał okazję już go kiedyś poznać i przekonać się, że jest inny od swych braci, lecz z faktu możliwych konfliktów w grupie. Nie ma jednak sensu martwić się na zapas. Jeśli wystąpi jakaś burza z tego powodu, bard na pewno postara się ją rozwiać.

- Naturalnie. Osobiście postaram się pomóc jak tylko potrafię. Zastanawia mnie tylko powód tych ataków. Czy ich działania wynikają z jakiejś konkretnej przyczyny, czy też może po prostu poczuli się tak pewnie? - Skończył z tęgą miną, gładząc się po podbródku. Wysłuchał pytań towarzyszy oraz odpowiedzi na nie. Przewinął się temat pieniądza. Choć może i złoto w tym przypadku nie było dla niego najbardziej istotne, to jednak nie wzgardziłby godziwą zapłatą. Człowiek przecież za coś wyżyć musi, a porządne wyposażenie do najtańszych nie należy. Prócz tego, jak się spodziewał, prędzej czy później musiał paść temat drowa. Bard postanowił odpowiedzieć na pytanie kapłanki.
- Samiro, rozumiem twoje obawy, ale są one jednak zbędne. Poznałem Felethrena, jestem pewien, że nie zawiedzie zaufania. Nie powinniśmy oceniać go tylko ze względu na uprzedzenia. Myślę, że to właśnie jego pochodzenie może się okazać bardzo przydatne w realizacji naszego zadania. Kto inny zna tak dobrze naszego nieprzyjaciela?- Po skończonej wypowiedzi rozejrzał się po pozostałych, po czym sięgnął po kielich wina. Biorąc łyk czerwonego trunku, spojrzał na siedzącą na półce Mariele i puścił dyskretnie w jej stronę oczko, na co ta odpowiedziała uśmiechem.
 

Ostatnio edytowane przez Avarall : 07-01-2013 o 12:29.
Avarall jest offline