Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2013, 20:34   #1
Mizuichi
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
[Storytelling SF] Długowieczni

Helen Treany

Niedawno przybyła na największą ludzką stację kosmiczną. Sanctum 2, stworzona w celach handlowych, jakiś czas temu przeobraziła się w jedno centrum polityczne znanego nam wszechświata, ambasadorowie wszelakich kosmicznych nacji spotykali się tutaj by rozwiązywać spory. Oczywiście nie zawsze rozmowy pokojowe, czy innego rodzaju dysputy wywierały pożądany efekt. Większość ras jednak ceniła sobie istnienie olbrzymiej stacji, przez którą codzie przewijało się przeszło pięćdziesiąt tysięcy podróżnych a przebywało dziesięć razy tyle.
Helen siedziała w jednym z lokali w strefie handlowej. Czekała właśnie na swoje zamówienie. Nie miała pojęcia czego się spodziewać, była to bowiem restauracja należąca do Tremów, rasy humanoidalnych mięsożernych jaszczurów, na ich ciałach nie odnalazłoby się śladu włosów. Zielonkawa łuska połyskiwała niczym bursztyn, gdy padało na nią światło. Ich oczy przeważnie miały barwę czerwieni, z rzadka jedynie zdarzały się przypadki osobników o oczach zielonych, jak głosi legenda są to potomkowie rodu królewskiego z zamierzchłych czasów. Nieopodal jej stolika siedział mężczyzna, na oko trzydziesto paro letni. Miał krótko ścięte włosy i delikatny zarost na twarzy. Wyglądał dziwnie znajomo. Dopiero po chwili zauważyła że ów jegomość nie pozostaje jej dłużny i również lustruje ją wzrokiem, sącząc przy tym coś czego Helen nie była w stanie dostrzec. Po dłuższych chwili wspólnego przyglądania się sobie. Mężczyzna wstał i ruszył do wyjścia z lokalu, machając na pożegnanie kucharzowi
- Ekh, gat, nama, taratu - dodał jeszcze a wszyscy zgromadzeni Tremowi wybuchli gromkim śmiechem

Teovist Karkavlakkis


Siedział wyraźnie zadowolony z siebie w fotelu kapitańskich swego statku, patrzył jak jego podwładni krzątają się po pomiędzy stanowiskami, starając się dać z siebie jak najwięcej. Znajdowali się właśnie w przestrzeni należącej do Kwarian. Niebezpiecznej rasy wojowników, bezwzględnej i skrajnie ksenofobicznej. Teovist dostał zlecenie na dostarczenie broni dl jednej z mniejszych koloni chcącej wyrwać się spod reżimu imperium. Jak do tej poru droga była spokojna. Radary nie wskazywały żadnej aktywności w najbliższej okolicy. Przemierzaliście przestrzeń już od dwóch tygodni, niemożność skorzystania z wrót skokowych wydłużyła jedynie podróż. Napięcie w załodze dawało się już odczuć. Nie byli przyzwyczajeni do tak długich wypadów poza przestrzeń neutralną. Nic więc dziwnego w panice jaka zapanowała na całym statku gdy czujniki dalekiego zasięgu wykryły, zbliżającą się z dużą prędkością flotę statków. Dokładna liczba nie była znana, korzystali z jakiegoś rodzaju urządzenia zagłuszającego, zapewne dlatego wykryto ich dopiero teraz. Do spotkania pozostało niespełna piętnaście minut. Zapewne już od jakiegoś czasu wiedzieli o statku Teovista. Wrzawa i krzyki roznosiły się po mostku , nikt nie wiedział co zrobić. Wszyscy nerwowo spoglądali na swego przywódcę, mając nadzieję że wymyśli on zaraz jakiś genialny plan którymi zaskakiwał ich już niejednokrotnie.

Christian Poussin

Pogoń za wiedzą, ciągłym doskonaleniem się, doprowadziły go na stację Sanctum 2. Czyż można by sobie wyobrazić leprze miejsce do pozyskiwanie wiedzy, jaką na przestrzeni lat zgromadziły obce cywilizacje, od miejsca w którym co dzień przewijały się ich tysiące. Christian wynajmował niewielką kwaterę w sekcji mieszkalnej. Wyposarzona była ona we wszelkie wygody, prócz prawdziwego prysznica. Woda w przestrzeni kosmicznej była towarem deficytowym i nie marnowano jej na tak przyziemne rzeczy jak higiena. Musiała więc wystarczyć kabina soniczna, która emitując odpowiednie dźwięki, niesłyszalne dla ludzkiego ucha, usuwała zabrudzenia. Christian leżał na łóżku, wertując strony starej książki którą udało mu się niedawno nabyć na jednym ze straganów, strefy handlowej. Sprzedawca zapewniał że opisuje ona dokładny rozwój technologiczny rasy Bremian, jednej z najstarszych znanych ludzkości ras. Niestety napisana była ona w ich rodowitym języku, którego sekretów nikomu nie wyjawili. Mimo długich godzin spędzonych nad książką Christian nie był w stanie nic z tego zrozumieć. Zrezygnowany odłożył książkę obok siebie i spojrzał w sufit. Wewnętrzne rozważania, przerwał mu jednak dźwięk dzwonka. Zerwał się na równe nogi podchodząc do drzwi, które otworzyły się tylko gdy się do nich zbliżył. Stał tam umundurowany mężczyzna, sądząc po belkach pagonach koszuli, obsługa stacji.
- Wiadomość do Pana - wręczył Christianowi niewielki liścik i odszedł natychmiast
Wiadomość była krótka i zwięzła, przez nikogo nie podpisana, a głosiła ona: Za godzinę, Lokal Hamonis.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline