Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2013, 11:12   #2
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Aver był zafascynowany tym miejscem od momentu gdy je ujrzał. Setki namiotów swoje obozowisko rozbiły tysiące wojowników wezwanych tu przez bogów. Aver patrzył dumnie, bowiem czuł że będzie świadkiem a być może i uczestnikiem czegoś wielkiego. Aver zdjął hełm, który rzucił jednemu ze swoich przybocznych do potrzymania, ukazując spłaszczoną twarz o szerokich nozdrzach i wąskich oczach. Na wygolonej głowie, poznaczonej bliznami, na samym środku czaszki rozciągał się krótki irokez, przez co potomek Asavara Kula wyglądał groźnie. Potężnie umięśniona klatka chroniona była chroniona przez koszulkę kolczą, tak samo jak i dłonie i ręce. Przy jednym boku miał miecz jednoręczny, a przy drugim sztylet. Tarczę przyczepił tak, by trzymać ją w lewej ręce luźno i móc zasłonić się nią gdyby zaszła taka potrzeba. Wielki dwuręczny topór przewieszony miał przez plecy lecz tak by mu nie zawadzał.
Gdy jakiś łachmyta podjechał a właściwie zagroził drogę Averowi, jego niebieskie, zimne niczym lód oczy gdyby umiały zamroziły by śmiałka na miejscu. Gdy jego koń Gatso stanął dęba, Aver mocniej złapał za uzdę i ściągnął lejce by koń się uspokoił. Tak też się miało stać lecz gdy do jego uszu doszło:

-Jestem Tonka Srebrny Rumak z Hastlingów, a ty słabeuszu wjechałeś do mojej części obozu!- wykrzyczał w języku kurgan- Zejdź konia, pokłoń się, oddaj mi swoich ludzi…

Gdy tak Tonka się produkował Aver zmiejszył dystans do niego by być jeszcze bliżej. Tego co mówił nawet nie słuchał bowiem za jednym ruchem wyciągnął miecz jednoręczny, którym zaatakował go.
Wdawanie się w głupie rozmówki nie było zwyczajem Wodza, który śmiałków a w dodatku głupców nienawidził. Pierwszy atak był wymierzony w głowę, chcąc mu ją ściągnąć.

Sam Aver jeśli byłby zepchnięty do defensywy zamierzał unikać a przede wszystkim parować tarczą.

Grabieżcy Kula rozstąpili się od razu dając miejsce swojemu Zarowi. Miecze uderzały o tarczę. A oni wykrzykiwali jego imię. Wygrana wzmocni ich a przegrana będzie dla nich równoznaczna ze śmiercią. Bogowie rozsądzą.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 14-01-2013 o 12:17.
valtharys jest offline