Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2013, 15:28   #4
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Gwiazdy i głosy w jego głowie doprowadziły go aż tutaj. Widok obozowiska zapierał dech w piersiach. Aslandir zastanawiał się ilu z tu obecnych zostało przywiedzionych tutaj tak samo jak on. Poprzez znaki na niebie i inne omeny. Wkraczając między namioty widział niejedne leżące na ziemi zwłoki. Do ich widoku był przyzwyczajony. Radował go widok tych, którzy ugięli się przed śmiercią. Tacy mogą teraz klęknąć przed nim, o ile spotka ich łaska służenia Aslandirowi.

Powitanie nie należało do najprzyjemniejszych. Wojownicy Wielkiego Rzeźnika nie lubili magów, tak było zawsze. Ci tutaj dodatkowo nie znosili elfów. Mylenie mieszkańców Ulthuan z korsarzami z Naggaroth należało do częstych błędów. Dla przeciętnego człowieczka to i to ma długie uszy. Śmieszna logika.

Aslandirowi do śmiechu teraz nie było. Wsparł się na kosturze i odpowiedział Khornitom:
- Dziwi mnie to, że tak wielcy wojownicy, jak wy, którzy z pewnością położyli trupem juz niejednego druchii nie wiedzą, że moi dalecy kuzyni nie używają magii. Tylko ich kobiety bawią się w magiczne sztuczki. Ja na kobietę nie wyglądam. Czyż nie? - zapytał elf wspierając się na kosturze.

Wojownik, który wezwał imię Khornea wyszedł naprzód i wyjmując dwa miecze z pochew rzekł:
-Czaromiot, to czaromiot, długouchy, to długouchy! Pana Czaszek nie obchodzi skąd jest jego czaszka!
Zaczął niebezpiecznie się zbliżać w stronę elfa, który wypowiedział pod nosem jakąś magiczną formułkę nauczoną go przez ludzi ale to poskutkowało tylko tym, że wojownik tylko zacisnął mocniej palce na rękojeściach. Aslandir spróbował tej samej sztuczki jeszcze raz i tym razem oba miecze wyślizgnęły się z dłoni adwersarza, co go widać troszeczkę zdenerwowało, gdyż z dzikim okrzykiem wydobywającym się z wnętrza hełmu ruszył biegiem na maga.
Elf widząc szaleńczą szarżę Khornity uśmiechnął się. Stanął na ugiętych nogach. Przygotował swój kostur. Miał przewagę dystansu i broni. Wyczekując odpowiedniego momentu chciał sparować szaleńcze uderzenia płytowymi rękawicami, a następnie... znów użyć przeklętych magicznych sztuczek.
Potężny woj okuty w płytowy pancerz z okrzykiem na ustach po prostu stratował elfa. Aslandir zdążył zniwelować sporą siłę uderzenia, ale mimo wszystko wylądował na łopatkach. Khornita jak to miał w zwyczaju, uniósł ręce i zaczął wrzeszczeć jakby dopiero co powalił smoka. Mag nie miał żadnych oporów, aby wykorzystać tę sytuację, wstał, doskoczył szybko do wojownika, a następnie wciskając dłoń w szczelinę w jego zbroi wyszeptał jakąś formułę. Berserker rozglądnął się. Gdyby jego twarzy nie przysłaniał hełm widoczna byłaby senna twarz. Sekundę później zakuty w zbroję woj padł jak niemowlę zapadając w sen.
Elf uśmiechnął się. Dobył sztyletu, ściągnął hełm Khornity, a następnie zagłębił ostrze w jego gardle. Krew przyjemnie trysnęła na dłonie Aslandira. Ten wyjmując sztylet podniósł go na wysokość oczu. Zaciągnął się jakby zapachem krwi i szepnął do siebie:
- Zapach uchodzącego życia.
Następnie oblizał swój palec, z którego ściekały krople krwi Khornity.
 
Aeshadiv jest offline