Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2013, 16:36   #5
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Garat nie wahając się ani chwili, spiął konia i znacząco cofnął sie od napotkanego stworzenia. Koń zresztą był mu jeszcze potrzebny, a głupie bydle mogło trafić go z łatwością, Gdy cofnął się około pietnastu metrów zeskoczył z konia i schowawszy go za jakowymś załomem czy inną osłoną dobył łuku. Uznał bowiem że jego reputacja mogła by znacząco ucierpić gdyby po prostu uciekł. Koń wierzgał, okazując widoczny strach. Moon akurat był w stanie to zrozumieć. Sam miał cięzkie wątpliwości. Spróbował uspokoić zwierzę.
- Co mały, ty też myślisz żę to kiepski pomysł? powiedział do niego z cicha zwiadowca.
Rozejrzał się uważnie po okolicy. Starał sie wypatrzyć jakąś drogę która pozwoliła by mu obcjechać owe stworzenie. Zamierzał je ostrzelać, owszem. Ale chciał miec jak uciec gdyby co.
- Ehh, czas po raz kolejny wystawić moje szczęscie na próbę powiedział cicho do siebie
Wycelował uwaznie, zastanawiając się gdzie w tym czymś może być jakiś istotny organ i wypuścił strzałę.
Starał się trafić w tuż pod otworem gębowym. Udało się niemal idealnie i przeciwnik zaczął kurczyć się, zniząć.
Niedobrze, pomyślał. Czyżby chciał eksplodować śluzem? Cholender...
Kolejna strzała, wystrzelona prawie beż udziału umysłu wbiła się w stwora połowie jego wysokości. I kolejna - również, wbiła się prosto w jedną z jego odstających łap.
Ha, pokazywał jak dobrym jest łucznikiem. No i skórczybyk sie wywalił.
w tym momencie nastapiło to czego zwiadowca sie obawiał. Nastąpił wystrzał....na szczęście w skałę. Nic im nie grożąc. Usmiechnął się, na razie było dobrze. Już wiedział czego się spodziewać. Bydlęcie powróciło do dawnych krztałtów. Wystrzelił dwie strzały jedna po drugiej. Liczył że trafi mniej więcej w to samo, uszkodzone już miejsce.
Pierwsza strzała tylko przejechała po jego obrzydliwej powłoce. Kolejny tak samo. Szlag by to.
Strzał ubywało szybko. Korzystając z tego że bestia nie wiele mogła obecnie uczynić Garat zaczoł oszczędniej strzelać. Wolniej, dokładniej. Każdą musiał osiągać lepszy efekt. Musiało się udać, nie takie przeszkody pokonał na pustkowiach trolli.
Strzelił po raz kolejny, strzała solidnie zagłebiła się w korpusie. Wtedy pomiot się podniósł.....
 
vanadu jest offline