Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2013, 14:16   #27
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Niewiele zostało do zmierzchu. Cienie gęstniały i wydłużały się, kiedy czarnowłosa dziewczyna kroczyła ostrożnie w stronę dworu, nasłuchując i przystając niekiedy, rozglądając się. Jednak nie działo się nic. Teren wokół dworku wydawał się być tak samo martwy, jak i sam dworek. Tylko gra pobliskich świerszczy i brzęczenie cykad wydawały się przełamywać ciszę, kiedy Drakonia w końcu weszła do środka, obejrzawszy się raz jeszcze za siebie, na grupę towarzyszy do podziału łupów, którzy w oddali wydawali się na coś czekać. Nieważne, pomyślała Drakonia.
Środek był pusty, nie licząc śmieci i wywróconych mebli, zbutwiałych ław i stołów. Diabelstwo zadało sobie trud, by przeszukać pokoje, jednak nie znalazła nic, co by mogło zaspokoić jej chciwość. Nieco zirytowana, potarła czoło, patrząc na śmieciowisko znajdujące się wokół niej.
Ostatecznie, jej oczy padły na wejście do piwnicy. Cóż, pomyślała, jeśli nie tam, to gdzie?
Zeszła zatem do podziemi. Dotychczas nie napotkała nikogo, co tylko wzmogło jej podejrzliwość. Niewątpliwie, jeśli był tutaj ktokolwiek, to musiał być dobrze strzeżony... Lub martwy. W obu przypadkach nie podobała jej się ta perspektywa.
Kiedy zeszła po śliskich, zaniedbanych schodach, jej wizja przeszła miarowo w czarno-białą. Było oczywiste, że jakakolwiek istota bez umiejętności widzenia w ciemnościach nie zobaczyłaby nic. W tym jednak wypadku nie pomogło jej to wiele, bowiem piwnica była urządzona tak samo ubogo, jak reszta dworu. Rozbite beczki i parę desek było jedynym, co znalazła w piwnicy. Do czasu, kiedy natrafiła na drzwi.
Kiedy spróbowała otworzyć, stwierdziła, że były zamknięte. Nasłuchując, stwierdziła, że za drzwiami piwnicy ktoś był, jednak konkretniejszych dźwięków nie mogła się wywiedzieć.
Zamknięte drzwi, największy wróg wszystkich poszukiwaczy przygód bez wyjątku, do diabła. Pierwszym, o czym pomyślała, były cztery fiolki mikstury wybuchowej, którą dał jej czarodziej, jednak nie była pewna, czy proste wywary mogą wysadzić całkiem solidnie wyglądające drzwi. Nie chciała także zwrócić niczyjej uwagi dźwiękiem wybuchu.
Ostatecznie, to było wszystko, na co tak naprawdę liczyła. Sprawdzić, co jest w środku. A w środku, poza zamkniętymi drzwiami, nie było nic.
Wyszła z piwnicy ponownie, zastanawiając się, co zamierza zrobić. Nie opuściła jednak swojej gardy – koniec końców, nie wiedziała, kiedy ten, który zamknął drzwi, wróci. Ona sama zamierzała po prostu powrócić do drużyny, aby powiedzieć im o drzwiach. I o fakcie, że są zamknięte. I że niekoniecznie trzeba te drzwi wyłamać tudzież otworzyć wytrychem, a wystarczyło po prostu poczekać, aż ktoś przyjedzie. Tak. Drakonia była bardzo, bardzo cierpliwą dziewczyną. Stać ją było na to. Prosta robota: przyjść i opowiedzieć później, co w środku.
W drodze powrotnej była jednak tak samo ostrożna, jak idąc do dworu. Tym bardziej, że wyglądało na to, że coś się w istocie działo. Coś złego. Kiedy dostrzegła w oddali nieobecność Woodesa, a także całej reszty kompanii, zaklęła cicho. Nie mogła ich zostawić ani na chwilę, a już pakowali się w kłopoty. Tylko krasnolud stał na trakcie.
Mrucząc szeptem przekleństwa, cicho zeszła z ubitego traktu, zapuszczając się w chaszcze i drzewa. Kroczyła powoli, ciągle obserwując, co robi banda, którą właśnie co opuściła. Wiedziała, że zwrócą na siebie uwagę całej okolicy, a i tak jednak nie chciała dać się zaskoczyć przez kogokolwiek. Wyciągnąwszy przed siebie rękę z naręczną kuszą, skradała się w stronę tak zwanych poszukiwaczy przygód, którzy, jak się właśnie okazywało, wykazywali nadmierną żądzę krwi.
Miała tylko nadzieję, że kapłanka wykaże znacznie więcej rozumu niż pozostali i schowa się. Drakonia przeczuwała, że przed kimkolwiek wyciągali broń jej kompani, zapewne miał jakiś związek z dworkiem. Niespecjalnie miała ochotę na bitwę.
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 14-01-2013 o 14:57.
Irrlicht jest offline