Już wczoraj wiedział, że dzisiaj wstanie w złym humorze. Ta piosenka z radia miała działać uspokajająco. Nie działała. Wręcz przeciwnie. Działała na nerwy. Ileż można jej słuchać. I w ogóle, po co ja słucham tego radia. Była Środa. Jak ja nienawidzę śród. Poniedziałków, wtorków i czwartków też. I to wszystko wina Barańskiego, profesora Barańskiego. Nie lubię go, a on nie lubi mnie. A mam z nim zajęcia codziennie. CODZIENNIE. Koszmar. A dzisiaj, jak co środa jest wejściówka. Wejściówka z chemii organicznej. I pomyśleć, że sam sobie wybrałem Biotechnologię na kierunek studiów.
No nic. Trzeba iść. Barański nie znosi spóźnialskich, spóźnialskich lepiej nie dawać mu pretekstów do wywalenia mnie z zajęć.
***
3. Dostałem 3 z wejściówki. Może być. Jeszcze 6 takich i przedmiot do przodu. No przynajmniej laborki.
***
Nareszcie w domu. Ciężki dzień. Heh jeszcze na spotkanie w „Eteryku”. A może by tak nie pójść? Może… nieme jednak pójdę dawno ich nie widziałem.
***
O matko jak ten czas leci. Już po 16:40. Zakładam szybko lekkie buty za kostkę. Zaraz potem kurtkę czarną, skórzaną, lekką. Ciepło jest. Nawet zimy nie czuć. Wychodzę. Zamykam drzwi i zaczynam biec na spotkanie. Pewnie i tak się spóźnię…
__________________ Give me your soul, give me your black wings I'm the Devil, I love metal !! I'm the Devil I can do what I want !! |