Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2013, 07:52   #5
Fenris
 
Fenris's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skał
Podróż na północ przebiegała sprawnie i bez przeszkód. Choć wieźli ze sobą tak cennego zakładnika, nie zauważyli śladów pościgu, czy jakiegokolwiek innego zagrożenia...w końcu musiało zacząć dopisywać im szczęście. Nawet Tyrion nie dawał się we znaki tak jak przypuszczał. Mimo to Robar nie wyglądał na spokojnego. Odkąd udało im się przechwycić Krasnala, stał się burkliwy i, z paranoidalną wręcz ostrożnością, wypatrywał ciągłego zagrożenia. Nawet Ferro, która miała do niego wiele cierpliwości zaczęła mieć dość jego irytującego zachowania i coraz częściej wypuszczała się przodem, aby móc cieszyć się ciszą i spokojem tych pięknych krain. Po raz pierwszy od dawna czuła się wolna. Podróżowali szybko. Dzięki dodatkowemu luzakowi, konie nie męczyły się zbytnio, nawet kiedy przez większość dnia zmuszali je do poruszania się kłusem. Dni stały się dla Robara monotonne, a jego obolałe, od ciągłej jazdy, uda dawały się we znaki przy każdej nierówności terenu. Jednak to wieczory były najgorsze. Musieli, na zmianę z Ferro, pilnować sprytnego karzełka, który mimo, że był krępowany na noc, zawsze pozostawał zagrożeniem. To powodowało wieczne niewyspanie i jeszcze większe rozdrażnienie. Po całodziennych galopadach nie mieli nawet siły żeby umilić sobie postoje, tak jak robili to podczas rejsu. Potrzebowali odpoczynku, jednak Robar był zdeterminowany jak najszybciej dotrzeć do celu i pozbyć się uciążliwego balastu w postaci Lannistera. Czasem spotykali na trakcie innych podróżnych. Snow stawał się wtedy podejrzliwy i czujny do granic możliwości, niemal za każdym razem przypominał Krasnalowi, że tuż za jego plecami znajduje się ostrze, które wypruje mu bebechy jeśli wykona choć jeden nieostrożny ruch. Na szczęście, widząc minę barda zza Muru, przejezdni ograniczali się jedynie do pełnych ciekawości spojrzeń, jednak myśl, że ktokolwiek z nich może rozpoznać karła nie dawała mu spokoju.

Tym razem miało być inaczej. Jeden z podróżnych, najwyraźniej odważniejszy niż reszta, choć, sądząc po jego minie może po prostu bardziej zdesperowany, zawołał gdy przejeżdżali obok.

- Oi! Wy tam! Niech bogowie wam towarzyszą w podróży. Może chcecie uzupełnić zapasy? - wskazał na swój ładunek - Mam tu, co dusza zapragnie, niskie ceny … darmo prawie …

Ferro odwróciła się do Robara z niemym pytaniem. W istocie potrzebowali zapasów. Karzeł jadł tyle, że przez chwilę zastanawiali się czy nie jest to jakiś niecny plan, mający na celu zmuszenie ich do częstszych wizyt w okolicznych siołach, po dodatkowe racje, a tym samym zwiększenie szans na to, że ktoś go rozpozna. Snow obrzucił handlarza podejrzliwym spojrzeniem, starając się stanąć tak aby zasłonić brzydką mordę Tyriona. Zostało im kilka srebrników zagrabionych Wronom, i choć mieli jeszcze kilka złotych smoków z sakiewki Lannistera, Robar nie chciał ich używać bez naprawdę wyraźniej potrzeby.

- Witaj. - Bardziej burknął niż powiedział. - Potrzebujemy żelaznych racji na dalszą drogę, a bogowie świadkiem, że kilka bukłaków wina sprawi nam jeszcze większą radość. - Karzeł ochoczo przytaknął, a Robar odetchnął głęboko, wyraźnie starając się rozluźnić. Jeśli kupiec rozpoznał w ich jeńcu lorda, nie dał tego po sobie poznać.

- Świetnie - kupiec uśmiechnął się szeroko i jakoś tak niepokojąco - Potowarzyszycie mi na północ, a nieba wam przychylę.

Robar uniósł brwi w wyrazie zdziwienia, jednocześnie krytycznym wzrokiem patrząc na niewielki powóz handlarza, który wyglądał jakby miał się zaraz rozpaść.

- Nie sądzę, abyś był w stanie dotrzymać nam kroku...

Uśmiech nie zniknął z ust wędrowca. Wyciągnął zaskakująco czysty, jak na takiego obdartusa, palec i wskazał na czwartego konia.

- Macie luzaka - stwierdził.

Robar wymienił spojrzenia z Ferro. Jego głos stwardniał, a spojrzenie na nowo nabrało podejżliwości.

- Mamy. Co z tego? - Zapytał, starając się ukryć zdenerwowanie. Nie spotkał jeszcze handlarza, który chciał zostawić swój dobytek.

Mężczyzna wsparł brodę na dłoni.

- Ja mam spore zapasy, wy macie konia. Ja potrzebuję ochrony, wy macie wielkie ostre przedmioty. To dość proste.

- Proste...Tylko, że my nie potrzebujemy wszystkich twoich zapasów a jedynie ich część, za którą zapłacimy srebrem. - Odpowiedział dobitnie Snow. - Śpieszymy się, będziesz nas spowalniał. - Dodał spokojniejszym głosem, czując potrzebę wytłumaczenia się. W końcu kupiec niczym nie zawinił.

- Też wolałbym się nie wlec - odrzekł dziwny kupiec - Ale do tego potrzebuję konia i towarzyszy podróży. Nie spowolnię was, a mogę się okazać bardzo przydatny.

Być może gdyby nie Krasnal, przystał by na taką propozycję, jednak jeniec wymuszał na nim znacznie większą ostrożność niż zazwyczaj, nie mógł ryzykować.

- Kurwa. Coraz bardziej zaczynam przypominać Domerika - Pomyślał.

- Przykro mi. - Powiedział na głos, kiwając przecząco głową, żeby zakończyć zbędną dyskusję. - Chcemy jedynie kupić trochę żywności.

Narastające rozdrażnienie Robara natarczywością rozmówcy nie umknęło uwadze Ferro. Wojowniczka uważnie obserwowała wymianę zdań i zachowanie obcego, coś jej nie pasowało w tym dziwnym kupcu.

- Jesteś ubrany w łachmany, ale masz ręce nie skalane ciężką pracą i nie śmierdzisz. Jedziesz samotnie traktem i zagadujesz do obcych, którzy mogą być niebezpieczni. Chcesz wymienić cały swój dobytek za konia i nasze towarzystwo. Nie jesteś tym za kogo się podajesz i twierdzisz, że masz jakieś ukryte talenty - podsumowała.

- No cóż, jestem gatunkiem kłamcy, złodzieja i gnidy ogólnie, rzadko spotykanym pod bożym niebem - uśmiechał się, cały czas się uśmiechał - Tak jak powiedziałem, bardzo przydatny ze mnie towarzysz - kiwnął głową w stronę ukrytego pod kapturem Tyriona - Wasz mały towarzysz zna chyba moją wartość.

Karzeł w odpowiedzi milczał, ale spojrzał na Robara z miną mówiącą, że obcy w sumie dobrze gada.

Bard pokiwał w zamyśleniu głową.

- Popełniłeś błąd przyznając się do znajomości naszego towarzysza. - Powiedział na głos i sięgnął po broń z zamiarem rozpłatania dziwnemu nieznajomemu jego wiecznie uśmiechniętej mordy. Być może i miał jakieś umiejętności, które Robar mógł wykorzystać, jak sam jednak przyznał, był kłamcą, a takim nie warto ufać...
 

Ostatnio edytowane przez Fenris : 22-01-2013 o 15:48.
Fenris jest offline