A oni wciąż szli.
Mijały tygodnie, ich szlak znaczyły mordy i pożary a oni w jak jakimś potępieńczym pochodzie bez końca posuwali się naprzód. Ich szaty znaczyły czrwone krzyże i towarzyszyły pobożne pieśni. Pozostawiali za sobą łzy kobiet i skowyt psów nad ciałami swych panów. Najpierw przeklinali ich norymberscy Zydzi, potem Serbowie, Bułgarzy, Grecy.
Gdy ujrzeli Konstantynopol wyrwał się okrzyk radości z ich piersi. O to wreszcie koniec głodu, cierpień z powodu mrozów czy deszczy, grzebania po drodze w obcej ziemi zmarłych z trudów.
Tak dotarła do granic Europy pierwsza grupa krzyżowców prowadzonych przez Waltera bez Miecza i Piotra Pustelnika. Nie powiewały nad nimi jednak różnobarwne rycerskie chorągwie, nie jechali na wspaniałych rumakach. Byli to prości ludzie, wraz z rodzinami niesieni apelem papieża Urbana II.
Pomimo ostrzeżeń Cesarza przeprawili się przez Bosfor i po krótkim odpoczynku wyruszyli dalej rozpływając się w interriorze Anatolii. Bizantyjczycy mówili potem, że nie wiadomo powodowała nimi wiara , czy może pycha ?
Mamy rok 1097. Rok temu wyruszyły z całej Europy najpierw grupy pielgrzymów, potem wyprawy rycerskie.
Z Prowansji swe wojska prowadził Rajmund z Tuluzy, a towarzyszył mu legat papieski biskup Ademar.
Z Lotaryngii Gotfryd i Baldwin
Z Flandrii Robert II
Z Normandii Stefan z Blois
Ta sesja będzie miała jednak swych bohaterów wśród uczestników ostatniej grupy - Normanów prowadzonych przez Boemunda i jego siostrzenca Tankreda z południowej Italii i Sycylii.
Od 50 lat "smocze okręty" przywoziły na te ziemie wojowników, którzy wydzierali kolejne tereny Bizancjum, które tu dotychczas władało. Teraz w roku 1097 panują na tych ziemiach niepodzielnie Normanowie.
Nie okazali się jednak żądnymi krwi i mordu grabieżcami. Wtopili się w tutejszą kulturę, będąc jednak warstwą panującą.
Znają jednak o wiele lepiej obyczaje Bizancjum, czy Arabów, wiele ich przejeli, co więcej doceniają ich osiągnięcia w dziedzinie medycyny czy nauki. Są również o wiele bardziej tolerancyjni niż rycerze eropejscy.
Tak więc uczestnicy tej wyprawy będą wraz z potomkami Wikingów wędrować przez piaski pustyni i góry Azji Mniejszej by odbić Jerozolimę z rąk niewiernych, lub oddać życie w imię Pana.
Dlatego w tej sesji Gracze będą mieli naprawdę szeroki wachlarz możliwości. Można być nie tylko normańskim rycerzem, czy piechurem, ale także bizantyńskim skrybą czy pisarzem, a nawet żołnierzem oddziałów lekkozbrojnych. Może tu znalezć także miejsce arabski lekarz , tłumacz, czy zwiadowca-przewodnik.
Zeby
Paniom nie ograniczać udziału w sesji, o niektórych realiach historycznych po prostu bezczelnie zapomnimy. W koću to sesja RPG, nieprawdaż ?
Dodam tylko jeszcze, ze do udziału w sesji znajomość realiów epoki nie jest konieczna. O wprowadzenie w klimat zadba już MG.