Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2013, 00:39   #1
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
[aSF] Stacja 51 - sesja (behemot)



Bodźce docierały przytłumione, jakby odległość od końcówek nerwów do jakiegokolwiek ośrodka świadomości musiały pokonać znacznie dłuższą drogę. Odgłosy jeśli już jakieś dochodziły były z pogłosem, echem. Do tego wszystko przykrywał szum cieczy, wyraźniejszy z każdym drgnięciem. Cieczy, która otaczała ciało, a także wypełniała płuca. Czasem myśli dominowały obrazy, nie widziane, ale pamiętane, sceny ludzi i miejsc. Wspomnienia. Sny. Ale tych dawno nie było.

Odgłosy spoza kapsuły nasiliły się, były pośród nich krzyki, oraz dominujące wszystko wysokie wycie, wreszcie huk. Światła przygasły, nawet w kapsule zrobiło się ciemniej. Znikły też głosy. Pozostał szum. Pojawił się za to inny głos, spokojny, łagodny, kobiecy:

- Musisz iść, nie jesteś tu bezpieczny, nikt nie jest. Pomóż pozostałym, a oni pomogą tobie. Prawdopodobnie. Idź! - zabrzmiało to jak ostatni rozkaz. A potem ciałem wstrząsnął konwylsyjny skurcz. Ciecz zaczęła uciekać. A płuca rozgrzały pożarem bólem gdy wydarło się w nie powietrze, tak suche i zimne. Z czasem nawet wieko kapsuły uchyliło się ukazując ludzką, męską, brodatą twarz. Człowiek był w lat około trzydziestu o krótkich, rudych włosach i brodzie.

- A żyjecie. Ulżyło mi. Przez chwilę bałem się, że szok pohibernacyjny spowoduje zapaść. Brrr. Lepiej o tym nie myśleć. Nie chciałbym skończyć jak ci inni. - wskazał coś będącego w głębi pomieszczenia, prawdopodobne inne komory.

W tym miejscu komór było tylko 5. Dwie były puste, a w pozostałych dwóch budzili się inni. Cała trójka wraz z brodaczem znajdowali się we wnęce. Podłoga była metalowa, musiała mieć podwójne dno, tak by po zalaniu wodą nie zrobiła się przesadnie śliska. Ściany pokryte były plastikiem, zapewne by tłumić nieco dźwięki. Dominującym elementem było pięć komór, oraz pęki rur, kabli biegnących do ściany. Całe pomieszczenie poza wnęką było jednak o wiele większe. Były tam też inne wnęki, oraz zamknięte drzwi.

Trudno było dojrzeć szczegóły, w sali było bardzo ciemno, tylko słabe świetlówki działały. Wyglądało to tak jakby główne zasilanie przestało działać a kompleks chodził tylko na awaryjnym. Osobnym źródłem światła były monitory konsoli, ale i one migały niestabilnie. Dawały jednak dość światła by oświetlić opartę o konsolę ubrane w biały kitl ciało. Zupełnie nieruchome.

Jedyne wyjście z sali zagradzały ciężkie stalowe drzwi. Byli zamknięci jak w pułapce.
 
behemot jest offline