Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2013, 20:13   #8
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Johann jechał sobie spokojnie, dzień był ładny, a on trochę przysypiał. Nie wyspał się tej nocy, bo coś nie mógł zasnąć... Właściwie to nie chciał. Ale teraz droga była w miarę prosta i równa, kobyła właściwie prowadziła się sama, więc tkwił w przyjemnym pół-drzemaniu. Jednym uchem słuchał o przepisach niziołka, co nie pozwalało mu zasnąć, drugim zaś nie słuchał pieśni barda, ale w przekonaniu że była to jakaś nieprzyzwoita piosnka, zachichotał rubasznie pod koniec. Trzeba było tylko pamiętać, by od czasu do czasu szturchnąć kumpla pod żebro, gdy zapominał podzielić się z nim butelczyną... Poza tym życie (i wóz) toczyło się dość przyjemnie.
Na ponurego krasnoluda obok wystarczyło nie patrzeć i wszystko było dobrze.
Przez jakiś czas.
Widok był, niestety, znajomy. Niektórzy popędzili do przodu, by lepiej rzecz sprawdzić, ale on już z daleka wszystko widział, i wcale nie miał ochoty na bliższe rozpoznanie. Po prostu sprawnie chwycił za rusznicę (właściwie pewniej czuł się z mieczem, jednak widok wycelowanej strzelby dobrze wpływał na myślenie u niektórych), tak na wszelki wypadek. Było już raczej po wszystkim, ale pies wie co do łba może strzelić takim bandytom. Z kolei widział raz, jak... tamci... zostawili na przynętę podobną dziewczynę... Zagryzł boleśnie wargę, odpędzając wspomnienia i ułożył broń na kolanach, tak by mieć ją pod ręką. Nie zamierzał się ruszać - w końcu mieli pilnować wozu, więc nie powinni wszyscy gdzieś wybiegać, dwoje wystarczy by zbadać sprawę i udzielić pomocy. Zagrożenia chyba nie było, a robota robotą...
Była to okazja by ocenić towarzyszy - zobaczyć, na kim można polegać, a kto poleci jak głupi. Ech, Rudi zawsze był lekkoduch, taka jego natura... A pozostali? Ciekawe. Rzucił spojrzenie Skalfragowi - dotychczas zgrywał zawodowca, ciekawe, co zrobi teraz.
- No i co, bezpiecznie? - zawoła po chwili do Rudiego - rozejrzałbyś się trochę. -
Za bardzo na to nie liczy, więc po prostu podprowadzi wóz bliżej, zsiądzie i sam się rozejrzy z bronią w ręku. Ot, parę kroków między drzewa i nazad. Gdy wróci, jeśli wszystko będzie w porządku, zainteresuje się ocalałą dziewką.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline