Johann jechał sobie spokojnie, dzień był ładny, a on trochę przysypiał. Nie wyspał się tej nocy, bo coś nie mógł zasnąć... Właściwie to nie chciał. Ale teraz droga była w miarę prosta i równa, kobyła właściwie prowadziła się sama, więc tkwił w przyjemnym pół-drzemaniu. Jednym uchem słuchał o przepisach niziołka, co nie pozwalało mu zasnąć, drugim zaś nie słuchał pieśni barda, ale w przekonaniu że była to jakaś nieprzyzwoita piosnka, zachichotał rubasznie pod koniec. Trzeba było tylko pamiętać, by od czasu do czasu szturchnąć kumpla pod żebro, gdy zapominał podzielić się z nim butelczyną... Poza tym życie (i wóz) toczyło się dość przyjemnie.
Na ponurego krasnoluda obok wystarczyło nie patrzeć i wszystko było dobrze.
Przez jakiś czas.
Widok był, niestety, znajomy. Niektórzy popędzili do przodu, by lepiej rzecz sprawdzić, ale on już z daleka wszystko widział, i wcale nie miał ochoty na bliższe rozpoznanie. Po prostu sprawnie chwycił za rusznicę (właściwie pewniej czuł się z mieczem, jednak widok wycelowanej strzelby dobrze wpływał na myślenie u niektórych), tak na wszelki wypadek. Było już raczej po wszystkim, ale pies wie co do łba może strzelić takim bandytom. Z kolei widział raz, jak... tamci... zostawili na przynętę podobną dziewczynę... Zagryzł boleśnie wargę, odpędzając wspomnienia i ułożył broń na kolanach, tak by mieć ją pod ręką. Nie zamierzał się ruszać - w końcu mieli pilnować wozu, więc nie powinni wszyscy gdzieś wybiegać, dwoje wystarczy by zbadać sprawę i udzielić pomocy. Zagrożenia chyba nie było, a robota robotą...
Była to okazja by ocenić towarzyszy - zobaczyć, na kim można polegać, a kto poleci jak głupi. Ech, Rudi zawsze był lekkoduch, taka jego natura... A pozostali? Ciekawe. Rzucił spojrzenie Skalfragowi - dotychczas zgrywał zawodowca, ciekawe, co zrobi teraz.
- No i co, bezpiecznie? - zawoła po chwili do Rudiego - rozejrzałbyś się trochę. -
Za bardzo na to nie liczy, więc po prostu podprowadzi wóz bliżej, zsiądzie i sam się rozejrzy z bronią w ręku. Ot, parę kroków między drzewa i nazad. Gdy wróci, jeśli wszystko będzie w porządku, zainteresuje się ocalałą dziewką.
__________________ Cogito ergo argh...! |