Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2013, 20:51   #9
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

- Ja tylko niosę pomoc! - zaprzeczył Brodacz na oskarżenie nagiej kobiety. Po chwili jednak posłusznie się odwrócił.
- Na twoim miejscu poszukałbym jednego z tych wdzianek. Nie żeby czegoś ci brakowało czy coś. Najlepsza rzecz która mnie spotkała od czasu przebudzenia. - pstryknął w okrywający go piankowy kombinezon ściśle przylegający do ciała. Rudzielec nie był wysoki, był też strasznie wychudzony.
- Wydaje się, że są dość ciepłe jak na te okoliczności, nawet jak jest nasiąknięte crayem to daje radę, do tego chyba nie rwą się tak łatwo. Cray to ciecz w której nas trzymali. - potem naskoczył na niego drugi mężczyzna żądając odpowiedzi na wszystko.

- To jest śmieszna sprawa. - zmierzył go wzrokiem, wyglądał nieswojo, być może dlatego że wściekły mężczyzna był tak ze dwa razy większy.
- Ja pamiętam rzeczy. Dużo rzeczy, obrazy, dźwięki, dotyk i zapach. Oraz, no wiesz porządek struktur. Zabawne, że nie znam innych zapachów niż te tutaj. - ściągnął nos sugerując, że zapach stacji nie świadczył najelpiej o tym zmyśle. Widząc wyczekujące spojrzenie kontynuował tłumaczenie:
- Pamiętam piramidy z żółtego kamienia na rozżażonych pustyniach, inne piramidy w wilgotnych tropikalnych dżunglach, jeszcze jaskinie, ciemne w sumie też całkiem mokre, pełne stala-tych, jakieś malunki na ścianach... - wzruszył ramionami - zamzane było, do tego łany zboża przez okno helikoptera, ruiny czegoś na zielonych równinach Irlandii, i lodowate pustkowia arktyki, jakaś dolina tam, a może to było pęknięcie. Pamiętam też konie, wielbłądy, lwy i ptaki, oraz psy. Uwielbiam psy, mam nadzieje że gdzieś mam jednego. - zamyślił się - Pamiętam mnóstwo wspaniałych rzeczy, nie znam jednak swojego imienia. - przez chwilę patrzył na swoją dłoń oddalając ją od twarzy - Chciałbym jeszcze znaleźć swoje okulary. Nie swojo się bez nich czuje. I szczerze nie wiem kim jesteście, pewnie kimść z personelu albo coś. Serio, chciałbym wiedzieć co z tym zrobić, ale znam same nieprzydatne rzeczy. Jak Platona. Pamiętacie gościa? Myślał, że to co obserwujemy nie istnieje, tylko jest odbiciem prawdziwych przedmiotów, a ludzie żyją w jaskini, zaś prawdziwy świat jest gdzieś indziej. Naprawdę wolałbym znać telefon, kto by wiedział co się dzieje. Na co mi Platon? - spojrzał po pomieszczeniu z konsolami wybijającymi się z podłoża, kapsułami ciągnącymi od góry do dołu, oraz okazyjnymi kablami i wykładziną zwisającymi z sufitu oraz gładkie ściany, na których tańczyły cienie w rytm migotania ekranu konsoli.


Tymczasem druga kobieta, która chciała być nazywana "Vena" podeszła do siedzącej sylwetki. Trudno było określić płeć, rysy miała azjatyckie, raczej delikatne, w czasie sekcji nie wyczuła jakichkolwiek trzeciorzędnych cech płciowych, sylwetka raczej szczupła, czarne włosy miała ściągnięty w kucyk. Ciało mogło tak samo należeć do mężczyzny jak i kobiety. Nie ruszało się. Było martwe. Klatkę piersiową oraz podłogę wokół zalała krew. Bez wątpienia krew denata. Poszukiwania nie były zbyt owocne. Notes z połową kartek wyrwanych oraz ołówek raczej nie mogły uratować im życia. Za to w zaciśniętej pięści znalazła kartę zalaną krwią z niewyraźną notatką wykonaną ołówkiem.

Cytat:
"nie jesteśmy sami na stacji jest obcy a"
Zdołała odczytać, reszta była zamazana lub zalana krwią. Przynajmniej krew była zaschnięta. Ale i tak obraz trupa na stałe wbijał się w pamięć. Nie było widać śladów owadów, ani rozkładu. Ciało było dość sztywne, co nie ułatwiało badania. Powodem śmierci mogły być trzy rany postrzałowe w klatce piersiowej. Choć na twarzy było jeszcze widoczne zaczerwienienie policzka od uderzenia. Z tyłu głowy był jeszcze krwiak od uderzeenia o coś twardego, zapewne konsole. Nie znalazła śladów złamań.

Znalazła też niewielką plastikową kartę z czarnym paskiem i kostką pamięci. Na karcie było zdjęcie dotychczasowej posiadaczki, animacja podwójnej helisy jako tło, bardzo brzydkie logo "NEOGENESIS", kilka numerów bez opisu jak "09000127" czy "01 31 97". Karta należała do doktor A.C.Clarke. A przynajmniej tak głosił napis. Z drugiej strony znajdowało się pouczenie by zaginione karty zgłaszać administracji, oraz reguły bhp urągające inteligencji czytającego. Kto wymyślał rzeczy jak "Nie używać karty do otwierania pojemników z racjami żywności" czy " do okręcania śrubek obudowy służy śrubokręt a nie karta"? Poszukiwanie było jednak owocne. Miała klucz, wystarczyło znaleźć odpowiedni zamek.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 02-02-2013 o 22:54.
behemot jest offline