Wciąż nieco bezwładna, bez większych oporów, pozwoliłam prowadzić się w stronę drzwi. Jednakże czując, że karuzela w mojej głowie dobiega końca, postanowiłam się przyjrzeć bliżej towarzyszącemu mi mężczyźnie. Wydawał mi się znajomy, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd mogłabym go znać.
- Yyy, czy my się znamy? - zapytałam. Ech, to było najgłupsze pytanie na świecie. |