Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2013, 21:38   #3
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Zapadłeś w głęboki sen...

Przyśniła Ci się karczma, całkiem podobna do tej, w której zatrzymałeś się na nocleg. Stałeś przed jej wejściem wahając się, czy popchnąć drewniane drzwi. Targał tobą niewytłumaczalny niepokój, jakbyś wiedział, że za nimi jest coś złego i to coś oczekuje twego przyjścia. W końcu zdobywszy się na odwagę pchnąłeś chropowate deski, które ustąpiły ze zgrzytem i skrzypnięciem.

Ujrzałeś izbę, w której poustawiane rzędy stołów i krzeseł odzwierciedlały znajomy Tobie układ. Naprzeciwko wejścia, przy palenisku kominka stała gruba postać mężczyzny, okryta szczelnie długim płaszczem, z kapturem zaciągniętym na twarz. Ogień oświetlał jego sylwetkę, ale mimo to twarz nieznajomego pozostała w cieniu kaptura.

Postąpiłeś naprzód, a dziwny osobnik zdawał się Ciebie nie dostrzegać. Kiedy się zbliżyłeś, mogłeś się przyjrzeć uważniej. Na ruszcie podwieszony był sporych rozmiarów kocioł, w którym bulgotała potrawa przypominająca gulasz. Grubas raz za razem mieszał w kotle swoją chochlą, a kiedy uniósł ją do góry zemdliło Cię jak jeszcze nigdy. Z chochli zwisała ludzka ręka. Stałeś jak sparaliżowany widząc, jak postać odrywa z niej mięso i kroi je na drobne kawałki, a następnie okrasa nimi misę kaszy wraz ze sporą porcją sosu. Twoje nogi odmówiły Ci posłuszeństwa, a krzyk utkwił w gardle. Mogłeś się tylko przyglądać, jak mężczyzna udaje się z miską w kierunku schodów. Zebrawszy siły poszedłeś za nim trzęsąc się ze złości, nerwów i przerażenia. Szedłeś korytarzem, w którym poznałeś drzwi swojego pokoju. Postać zatrzymała się dokładnie przed nimi i wraz z kołataniem zakrzyknęła "Przyniosłem waćpanu kolację, na koszt gospodarza!". Na te słowa zakręciło Ci się w głowie, a ciemność zakryła oczy swoją kurtyną.


Nie wiesz jak długo leżałeś pogrążony w mroku, ale po pewnym czasie nawiedziła Cię kolejna wizja.

Znowu stałeś w tej samej karczmie. Za barem ujrzałeś karczmarza- niskiego, szczupłego mężczyznę- widziałeś go pierwszy raz w życiu. Był on zajęty porządkowaniem mis i szklanic na kredensie. Nagle jego czynność została przerwana. Ktoś wtargnął do izby. Ujrzałeś przerażenie w oczach gospodarza, coś rzuciło Tobą o ścianę. Leżałeś zamroczony, wiedząc, że w izbie rozgrywa się właśnie walka. Kiedy udało Ci się otworzyć oczy i podnieść głowę, zastałeś przed sobą mrożący krew w żyłach widok. Przebite mieczem ciało karczmarza zostało posadzone na krześle dokładnie na wprost Ciebie. Jego oczy pozbawione blasku życia patrzyły się tępo w sufit. Nagle zza karczmarza wysunął się tęgi mężczyzna. Jego ciałem wstrząsały spazmatyczne śmiechy szaleńca, kiedy za pomocą myśliwskiego noża odrąbywał karczmarzowi dłoń. Nagle wszystko zaczęło się rozmazywać i poczułeś, że odpływasz w omdleniu.

Wciąż zmożony mocnym snem leżałeś zemdlony, trzęsąc się nerwowo próbowałeś się rozbudzić, jednak bez skutku. Wtedy przyszedł ostatni sen, którego jednak nie zapamiętałeś.

Obudziłeś się gwałtownie w swoim łóżku, a zimny pot spływał po twoich plecach. Rozejrzałeś się po pokoju nie wiedząc, czy nadal śnisz. Jednak wszystko było w porządku. Uspokoiłeś się widząc, że krzesło zastawia drzwi tak samo jak wczoraj. Widocznie to był tylko koszmar. Przez głowę przemknęła Ci nawet myśl, że może zaczynasz wariować. Zapominając o sennych marach zacząłeś się szykować do dalszej drogi.

Wyjrzałeś przez okno, poranek był chłodny i mglisty. W oddali straszyła zaś czarna linia drzew. Momentalnie przypomniałeś sobie o wczorajszych opowieściach i poczułeś dreszcze.

Zszedłeś na dól nie napotykając nikogo. Główna izba karczmy była pusta. Zniknął tez wszelki ślad po gospodarzu. Nie pomogły nawet nawoływania. Poczułeś w swym sercu niepokój. Kręcąc się po pomieszczeniu dojrzałeś przy kominku osmalony kociołek. W jednej chwili przypomniałeś sobie swój sen i poczułeś mdłości i ścisk w żołądku. W tej samej chwili skrzypnęły tylne drzwi. Zerkając przez nie wyjrzałeś na drogę, która biegła przez łąkę i znikała w lesie. Zimny powiew wiatru dostał się do izby przynosząc ze sobą garść jesiennych liści...
 
Mortarel jest offline