Strach. Od wielu lat Sigmarita nie pamiętał czym on jest. Wiara wypełniała jego serce, i nią kierował się w życiu. Wierzył w Młotodzierżcę i jego przykazania stały się dla niego "sensem" życia. Widział nie jedno; osady palone przez zwierzoludzi, czarownice rzucające zaklęcia, czy mroczne potwory wyłaniające się z mroków lasu lecz nigdy Siegfried nie bał się. Wiedział że jego życie, choć może nie bez błędów, było w gruncie rzeczy dobre.
Stał teraz przed kolejnym wyzwaniem. Spoglądał wzrokiem pełnym pogardy na poruszający się totem. Pogarda i gniew zastąpiła zaskoczenie, bowiem tylko takim uczuciem umiał obdarzyć Sługusów Pana Zmian. Korbacz był już w rękach Biczownika, który nie zamierzał rozmawiać z tym czymś. Konwersację zamierzał przeprowadzić w sposób pacyfikacyjny, czyli korbaczem w ryj.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |