Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2013, 15:37   #1
Yaneks
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed.] Tajemnica chciwego rycerza

... i pamiętajcie, moi drodzy bracia w wierze, zagłada nadejdzie, nim wielcy książęta zdążą odstawić złote kielichy - słowa proroka zagłady, dwie godziny przed rozpoczęciem ostatecznego ataku na Wolfenburg.

Burza Chaosu padła na Imperium jak wielka fala. Zagarniając wszystko na swojej drodze, zostawiła tylko nieszczęście, śmierć i zniszczenie, ku uciesze mrocznych bóstw. Północno-wschodnie rubieże wielkiego Imperium zostały spustoszone przez grabieżców, spalone, wypełnione smutkiem i tęsknotą za zabitymi w walce wojownikami. Wojna nie znała litości. Każdy, kto stanął na drodze potężnej hordzie, musiał zginąć. Śmiertelny strach wypełnił serca zamieszkujących Imperium obywateli w chwili, gdy nieśmiertelny Wolfenburg padł pod naporem wroga. Wszyscy znali legendę mówiącą, że miasto nie może paść tak długo, jak wojska Valmira von Raukova walczą pod starożytnym sztandarem miasta. Nikt nie wiedział, że w czasie bitwy sztandar znajdował się poza murami, pozbawiając warownię legendarnej ochrony.
Burza Chaosu zakończyła się, wróg został odparty, choć jego armie rozpierzchły się po całym Imperium. Pogłoski o niewyjaśnionych zaginięciach i dziwnych atakach napływały do stolicy z niemal każdego zakątka kraju.


- No już, odejdź! Nie chcemy cię tu! Idź! Nie masz tu prawa wstępu! - strażnik bramy odpychał odzianą w łachmany postać. Był wyraźnie poirytowany tym, że jakaś baba od dziesięciu minut próbuje minąć go, i wejść do miasta, jednak bezskutecznie. Strażnik był zbyt masywny, by wątłej budowy wieśniaczka mogła go przepchnąć.
- Muszę spotkać się z rycerzem! Muszę! Mam ważne informacje do przekazania! - wykrzykiwała co chwilę zawoalowana postać
- Zawsze masz coś ważnego! Odejdź stąd, durna babo, zanim cię pikami połechtamy gdzie nie trzeba!
- No, już, usłuchajże go! Nie renczem, gdzie wsadzim ci nase drzewca! - krzyknął drugi sepleniąc, po czym obaj ryknęli rubasznym śmiechem. Ten był chudy i niewyrośnięty i wyraźnie tęskno mu było do bitki.
Północna brama miasta Grunheim jak zwykle wypełniała serca podróżnych radością i nadzieją. Ostland był prowincją, która najbardziej ucierpiała w trakcie inwazji, i teraz podróżowanie po niej było wyjątkowo niebezpiecznym przedsięwzięciem. Słońce zachodziło powoli nad górskimi szczytami, więc większość podróżnych starała się jak najszybciej dojść do miasta. Nikt nie chciał nocować w lesie nieopodal Wolfenburga. Nikt. Nie teraz, tuż po inwazji sił Chaosu.
Awantura przed bramą nie wzbudziła wielkiego zainteresowania. Podróżni mieli na głowie zbyt wiele własnych trosk, by przejmować się jakąś łachmaniarą kłócącą się ze strażą, a mieszkańcy byli już do tego przyzwyczajeni. Przychodziła tu już od jakiegoś czasu.
Jedynymi postaciami przyglądającymi się całemu zdarzeniu, było trzech podróżnych. Był to człowiek o imieniu Hans, który właśnie miał wejść do miasta po wielu dniach podróży. Widząc aferę pod bramą zdecydował się jednak bliżej przyjrzeć całej sytuacji. Pozostałą dwójkę stanowiła niecodzienna ekipa złożona z krasnoluda i niziołka. Obaj wyszli z miasta przed kilkunastoma minutami, i również, z braku atrakcji w ciągu kilku ostatnich dni, przyglądali się rozwojowi wydarzeń.

Hans
Po wielu tygodniach podróży z Talabeklandu wreszcie dotarłeś do jakiegoś konkretnego miasta. Karawana, do której zdecydowałeś się przyłączyć, miała podróżować prosto w stronę mroźnego Kisleva, bez dłuższych postojów, jednak wieści o pokonaniu armii wroga zmieniła plany kupców. Postanowili zrobić przerwę w mieście Grunheim, sprzedać możliwie jak najwięcej dóbr, które posiadali, uzupełnić zapasy, i odbić w kierunku Middenheim. Mieliście już wjeżdżać do miasta, gdy w waszym wozie pękło koło. Co gorsza, nie mieliście już żadnego w zapasie, i musieliście szukać pomocy w mieście. Dwóch twoich towarzyszy weszło za mury, ciebie zaś zatrzymała awantura pod bramą. Przyglądałeś się biernie staraniom kobiety w obdartych łachach. Sytuacja nie wzbudziła w Tobie specjalnych emocji, przywykłeś do widoku awantur na szlaku.

Helvgrim
Wyszedłeś ze swoim przyjacielem niziołkiem przed mury, częściowo dla relaksu, a częściowo by pomóc mu w poszukiwaniu jakichś tajemniczych ziół. Byliście w mieście już od kilku dni, jednak ciągłe żywienie się w karczmach i drogi nocleg spowodowały, że zacząłeś martwić się o budżet. "Rondelek" zaproponował, że zbierze kilka niezbędnych składników i ugotuje wam coś dobrego na wieczór, byście zaoszczędzili trochę grosza. Gdy tylko wyszedłeś za bramę, rzuciła ci się w oczy poobdzierana, ludzka kobieta, awanturująca się ze strażą. Ewidentnie chciała wejść do środka, na co nie godzili się strażnicy, co chwilę odpychający natrętną babę. Od kilku minut stałeś, i z rozbawieniem obserwowałeś ich kłótnię.

Niklaus
Wraz z krasnoludem Helvgrimem wyszliście za bramę. Chciałeś znaleźć kilka składników, z których mógłbyś upichcić jakąś strawę, zamiast kupować ją u karczmarza. Może i jedzenie serwowane w mieście było dość dobre, to wraz z jakością, rosła cena. Helvgrim towarzyszył ci głównie po to, żeby wreszcie odpocząć od zgiełku miasta, lecz także by ochronić cię w razie potrzeby. Wychodząc z miasta, napotkaliście ludzką kobietę usiłującą wejść do miasta. Nie pozwalali jej na to dwaj strażnicy, jeden nieco bardziej opanowany i stonowany, drugi zdecydowanie wulgarny i agresywny. Z początku zrobiło ci się żal kobiety, jednak po chwili pomyślałeś, że pod czarnymi szmatami mógł kryć się mutant Chaosu, albo jego akolita. Reakcja strażników wydała ci się uzasadniona, choć przesadnie agresywna.
 

Ostatnio edytowane przez Yaneks : 20-02-2013 o 14:25.
Yaneks jest offline