Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2013, 18:47   #2
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Udało się? Czyżby naprawdę jej się udało? Wydostała się, wydostała! O mało nie popłakała się ze szczęścia. Wysoka humanoidalna klacz, o króciutkiej idealnie białej sierści, zjawiskowej fioletowej grzywie i równie pięknym ogonie stała pośrodku kuźni, jej niebieskie oczy szkliły się wilgocią.


Miała ochotę brykać jak mały źrebak i rżeć radośnie, ale zamiast tego zaczęła lustrować otoczenie w poszukiwaniu niebezpieczeństwa sprawdzając jednocześnie, czy magia jest obecna w tym miejscu. Tak, wyczuwała jej subtelną energię, lecz nie była w stanie jej użyć by określić z czego zrobione są narzędzia kowalskie. Dziwne, powinny być z metalu. Na wszelki wypadek trzymała łom w pogotowiu, doświadczenie nauczyło ją że najważniejsze to nie dać się zaskoczyć. Mimo wszystko była zaskoczona, orientując się że nie ma przy sobie torby lekarskiej. Księga! Czyżby straciła jedyne co zabrała z rodzinnego świata, przedmiot od którego zaczęła się jej podróż pomiędzy rzeczywistościami? Zrobiło jej się przykro, uszy opadły smętnie, lecz natychmiast podniosły się znów czujnie nasłuchując. Nie była tu sama. Dziewczyna która ją zagadnęła nie wydawała się groźna, żadne ze stworzeń próbujących ją zranić nie wyglądało tak uroczo, chyba można było uznać to za pewną prawidłowość.

- Witaj, Nazywam się Violet… i tak szukam moich zabawek.- odpowiedziała uprzejmie, patrząc jednocześnie szpiczastouchej ponad ramieniem w poszukiwaniu swojej własności.
-To twoje narzędzia?
- Tak - blondynka o nienaturalnie długich włosach odpowiedziała w najprostszy, najbardziej czytelny ze wszystkich znanych kucykom sposobom. Delikatnie przekrzywiła głowę najpierw w prawo, potem w lewo, niemalże tak, jakby nie widziała nigdy w życiu istoty podobnej do Violet.
- Jestem Lucy Xiswor - istota, która w tej dwójce znacznie bardziej przypominała ludzką, przedstawiła się. W końcu czemu nie nagrodzić kogoś, kto zachowuje się kulturalnie w każdej sytuacji?
-Wiesz, czemu mnie rozumiesz? - dziewczyna zapytała o coś kompletnie innego, boleśnie oddalonego od metali. Co prawda nie wiedziała, czy w ojczyźnie kucyków istniał problem różnych języków, jednak chciała go poruszyć.
Violet patrzyła na swoją rozmówczynię zaciekawiona, również lekko przekrzywiając głowę kiedy zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Nie. Nie wiem dlaczego cię rozumiem, znam tylko jeden język, mimo to w innych miejscach w których byłam, również rozumiałam co mówili ci obok których się pojawiłam. Wiem że są inne języki, jednak- tu wzruszyła ramionami- jaki miałoby to sens gdybym została sprowadzona do kogoś z kim nie mogłabym się porozumieć?
- Oto jedna z rzeczy, które tworzę! - zaśmiała się głośno, dumna z każdego z wytworzonych przedmiotów. -Kieszeń” zamienia każdy istniejący tutaj język na ojczysty dla jej posiadacza, unosi się wokół niego w sferze, którą tylko on widzi. - wytłumaczyła wpatrując się w sierść kucyka.
- To bardzo praktyczne.- odparła próbując dzięki swojemu niezwykłemu zmysłowi dostrzec ową “Kieszeń” i pojąc choćby częściowo czym była. - Dziękuję. Myślę że bardzo mi się przyda... Czy, czy nie masz tu może czegoś do jedzenia?- zapytała z nadzieją, choć kuźnia zdecydowanie nie przypominała stołówki.
- Co jedzą kucyki? - dziewczyna, która miała pełnić rolę kowala zapytała nieco zmieszana. Do świadomości Violet dotarła zaś informacja o małej kulce unoszącej się tuż przy niej, stworzonej z metali podobnych do tych rozłożonych w większości pomieszczenia.
-Oh, przepraszam nie pomyślałam. Kucyki jedzą trawę, siano, zboża, kwiaty, zioła, warzywa, owoce... ogólnie rośliny.- wyjaśniła zezując w stronę kuli, która z niewiadomych powodów została nazwana Kieszenią. Ostrożnie wyciągnęła w jej stronę rękę by przekonać się czy zdoła jej dotknąć. Kula była delikatna, chłodna, lecz coś w rogu Violet podpowiadało jej, że nie jest tak krucha jak się wydaje.
- Owoce? - blondynka drążyła jedną z kategorii.
- O tak, jabłka, naprawdę uwielbiam jabłka zwłaszcza te zielone.- wyjaśniła wciąż niepewna czy w tym miejscu znajdzie się choćby garść starego siana. I spróbowała uchwycić kulę w dłoń.
- Zielone jabłko, hmm... - dziewczyna westchnęła zaciekawiona tym, jak wygląda ów przedmiot. Wykonała kilka gestów ręką, by po chwili tuż przed jej twarzą pojawił się kilkunastocalowy, półprzeźroczysty ekran. Chwilę ruszała dłonią tylko po to, by zatrzymać się na jednym z obrazków.

Chociaż nie było to zbyt wielkie pocieszenie dla będącego daleko od domu kucyka, to Lucy była wystarczająco zajęta by nie zobaczyć jej prób złapania uciekającej kulki. Kolejnym mogącym wywołać na pysku gościa uśmiech czynnikiem było jabłko które pojawiło się na ekranie.

Czymkolwiek była ta kula najwyraźniej nie życzyła sobie by brać ją na ręce, chwilowo Violet zaniechała więc prób pochwycenia jej skupiając się na niezwykłej płaszczyźnie zasłaniającej twarz złotowłosej dziewczyny. To, to chyba była technika. Uważnie obserwowała pojawiające się obrazy, drgnąwszy zauważalnie kiedy rozpoznała swój przysmak. Była bardzo ciekawa co się teraz stanie, czy jabłko o które prosiła w jakiś sposób znajdzie się w pomieszczeniu, czy może Lucy również kierowana ciekawością po prostu chciała się dowiedzieć o czym jest mowa. Podeszła bliżej by lepiej się przyjrzeć, sondując półprzejrzystą płaszczyznę swoją mocą. Niematerialna niczym duch, zdawała się być utkana jedynie ze światła.

- Co to jest? Co robisz?- zapytała wprost- Nie słyszałaś nigdy o jabłkach, prawda?
- Nie słyszałam, ale z chęcią spróbuję - powiedziała uśmiechnięta blondynka. Wykonała kilka gestów palcami, klikając w poszczególne obrazy, następnie zaznaczyła liczbę “2” i zatwierdziła zakup. W rogu pomieszczenia otworzyła się mała luka, zaś w niej znajdowały się podane na tacy jabłka - niemal takie same jak na zdjęciu. Czymś, co było szczególnego, jakby dziwnego było logo pokrywające tacę:

- Są naprawdę bardzo smaczne.- zapewniła i ruszyła by wziąć tacę najpierw podsuwając ją pani kowal, a dopiero potem biorąc drugi owoc dla siebie. Mimochodem zwróciła uwagę na sympatyczny obrazek na tacy nim odłożyła ją na miejsce, a potem... potem wgryzła się w jabłko zachwycając się jego soczystością i przypominając inne podobne do tej chwile. Naprawdę jej tego brakowało i nie tylko tego, wolała jednak nie wywoływać wspomnień i skupić się na przysmaku. Zajęta własną przyjemnością nie zwróciła uwagi czy i jej gospodyni przekąska smakuje.

Jeszcze podczas drogi żyjąca mieszanka magicznego kucyka oraz istoty człekokształtnej ujrzała oraz wyczuła coś nowego w pomieszczeniu. Torebka zawierające tak bliskiej jej rzeczy była teraz wyraźnie widoczna, zaś gdy tylko blondynka przestała je zasłaniać - Violet nagle widziała je ze wszystkich stron.
- Hmm... - najwyraźniej kontemplacja doznań smakowych była wymagającym zajęciem, bowiem Lucy zdawała się na chwilę stracić świadomość otaczającego ją świata.
- Smaczne. - zawyrokowała z przyjemnym uśmiechem na ustach. - Ahh tak, czego pragniesz? - zapytała po chwili jakby od niechcenia.

Pochłonąwszy jabłko łącznie z ogryzkiem klacz ponownie zwróciła uwagę na swoją torbę, właściwie to nie jedną. Dziwne, naprawdę dziwne, ale skoro było ich tu tyle rozmnożonych w jakiś tajemniczy sposób Lucy nie powinno przeszkadzać że jedną weźmie. W ogóle nie powinno jej to przeszkadzać ponieważ torba ani jej zawartość nie należała do spiczastouchej czarodziejki techniki. Ruszyła więc by po nią sięgnąć i sprawdzić czy wszystko jest na miejscu.
- Mocy, tego właśnie pragnę. Mocy która pozwoli mi panować nad własnym życiem niezależnie od okoliczności.- odparła szczerze.
- Mocy będzie tutaj pod dostatkiem - zaśmiała się delikatnie. - Jeśli nawet nie więcej, o wiele więcej - dodała po chwili wyraźnie rozbawiona zdarzeniem.
Blondynka omiotła całe pomieszczenie raz wzrokiem raz jeszcze, tak jakby nie znała go na pamięć i chciała utrwalić każdy jego element. - Pewnie to tak samo jak w kucykowym świecie - domniemany żeński przedstawiciel cechu kowali potrzebował głębszego oddechu by kontynuować. - Jeśli komuś pomożesz, ktoś przybliży cię do twojego celu. - dodała.

Violet nie miała pojęcia dlaczego jej słowa bawiły Xiwor. Upewniwszy się, że torba zawiera dokładnie to co zawierać powinna przewiesiła ją przez ramię.
- Dziękuję za jabłko i za Kieszeń. Mam nadzieję że będzie dokładnie tak jak mówisz i będę mogła osiągnąć cel pomagając innym. To najwłaściwszy sposób w jaki może działać kucyk.- odpowiedziała, doskonale zdając sobie sprawę, że cele można osiągać na różne sposoby, niekoniecznie miłe dla innych.
- Powiedz mi proszę, czy jest coś co powinnam wiedzieć o tym miejscu zanim ruszę? Na przykład jak zapewnić sobie odpowiednią ilość jedzenia i wody?- zapytała starając się odnaleźć wzrokiem drzwi do pomieszczenia, lub cokolwiek co mogło być wyjściem i skupiając moc chcąc poznać swą rozmówczynię nieco lepiej np. dowiedzieć się czy naprawdę jest elfem, jak jest potężna. Potem jakby coś zrozumiawszy i ona się uśmiechnęła.
- Jest coś w czym mogłabym pomóc tobie?- Lucy nie wyglądała bynajmniej na potrzebującą, ale kto wie, może właśnie o to chodziło.
- Widzę że posiadasz nie tylko wspaniały róg, oraz co najmniej poprawny smak - gospodyni pochwaliła Violet, uśmiechając się przy tym lekko.
- Chciałabym tylko, żebyś pomogła mojemu znajomemu na piątym piętrze - dodała po chwili z dozą niepewności w głosie.

Klacz w odpowiedzi uniosła brew. Domniemana elfka chyba nie do końca chciała z nią rozmawiać, a przynajmniej udzielić jej informacji, całkowicie zignorowała dwa jej poprzednie pytania by przejść w prost do trzeciego. A więc trafiła w sedno. Niemniej i ta odpowiedź zdała się jej nieco zbyt lakoniczna. Schowała łom do torby.
-Dziękuję za uznanie.- ukłoniła się lekko.-Chętnie pomogę jeśli zdołam, potrzebuję jednak czegoś więcej. Kim jest twój znajomy? Jak go poznam? Czego potrzebuje? Wreszcie jak trafić na piąte piętro?- zadawała pytania jedno po drugim, myliłby się jednak ten który uznałby że przyjęła na siebie zobowiązanie. Jeśli “pomoc znajomemu“ okaże się zajęciem zbyt trudnym lub niebezpiecznym zrezygnuje bez cienia wyrzutu.

- Już, już Violet, po kolei - Lucy speszyła się nieco ilością pytań która spadła na jej głowę za sprawą klaczy.
- Twoja kieszeń go zidentyfikuje - to była pierwsza z odpowiedzi wypowiedziana przez fioletowooką kowalkę. - Na piąte piętro trafisz bez problemu. - dodała po chwili.
- Chyba dopiero tam będziesz miała czas by odpocząć - westchnęła po chwili, tym razem będąc jednak nieco mniej szczęśliwą niż zwykle. Obróciła się plecami do kucyka, szukając w kilku szufladach czegoś, co najwyraźniej miało zostać dostarczone.

Violet była zadowolona z odpowiedzi, spojrzała po raz kolejny na Kieszeń, jeszcze nie wiedziała jak kula wskaże jej właściwą osobę, ale wierzyła że potrafi to zrobić, droga na miejsce również wydawała się nie przedstawiać trudności. Oczywiście mogło być coś o czym Lucy jej nie powiedziała, nie, była niemal pewna że przemilczała coś istotnego. Dowie się po drodze, tymczasem cierpliwie czekała, aż dziewczyna znajdzie to czego szuka.
- Skoro lubisz jabłka, to taka forma będzie najbardziej przyjemna do transportu - powiedziała, odwracając się do kucyka. W rękach dzierżyła czerwone jabłko.

- Dziękuję - powiedziała z uśmiechem do swego byłego już gościa.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 21-02-2013 o 19:45.
Agape jest offline