Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2013, 02:06   #3
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Chłopak leżał wyciągnięty na łóżku, kiedy już zdał sobię sprawę z obecności kobiety po prostu przeniósł wzrok na sufit. Uniósł na chwilę dłoń by przyjrzeć się jej spod swych okularów, dalej była to chuda ręka, wysokiego chłopaka w młodym wieku. Jego białe włosy pokrywały głowę w losowych kierunkach, spadając na szkła okularów, jak gdyby to one były panem tego obszaru. Najciekawszym w wyglądzie tego dość typowego osobnika były właśnie oczy. Jedna całkowicie czarne, z czerwonym niczym krew kamieniem, pozwalającym patrzeć na świat, przez ludzi nie będących poetami po prostu tęczówka zwanym. Drugie niczym ying dla yanga, białe i niewinne, z osadzonym szmaragdem czystym jak niebo letniego poranka. Po za nimi człek był całkiem zwyczajny, kościsty i kruchy, o małym nosie i minie typowego znudzonego wykładem studenta.
- Jak rozumiem moja teoria okazała się trafna i udało mi się dostać do wieży. -mruknął bardziej do siebie niż do gościa, a może i właściciela mieszkania, którym była czarnowłosa dziewczyna. - Czemu uczysz się wywoływać ogień? To nieprzydatne, lepiej skupić się na cząsteczkach samych w sobie dają więcej możliwości. -stwierdził po czym zerknął na wózek, a ten powoli zaczął do niego podjeżdżać. - Gdzie schody na kolejne piętro? -zapytał wprost.
- Ahh... nie ma za co, łóżko było wygodne? - szatynka zapytała odnosząc się do kompletnie innego aspektu życia. Nawet, gdy jej oczy kierowały się w stronę chłopca, ten bym absolutnie pewien, że dziewczyna właśnie pochłania kolejne litery, tworząc słowa i zdania. Wraz z nimi zyskując wiedzę.
- Nie sądzisz że tak jest zabawniej? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, zaś jej usta przybrały dziwny, jakby niepasujący jej grymas - uśmieszek.
- Nie. -odparł krótki chłopak, odnosząc się do ostatniej wypowiedzi dziewczyny. - Kiedy można nauczyć sie jednej rzeczy, lub dwóch w tym samym czasie produktywniej jest wybrać opcję b. - następnie jego dłoń powędrowała w stronę okularów które poprawił, a jego czarne oko jeszcze raz spoczęło na dziewczynie.
- Nauczyć się - dziewczyna rozpoczęła nieco znudzonym głosem, unosząc delikatnie nos, tylko po to by po chwili odwrócić się w jego kierunku. - Nie zawsze znaczy zostać mistrzem, czyż nie Makai? - zapytała po chwili, zaś książka uniosła się samoistnie, ustawiając się tak, by znalazła się w kącie pola widzenia dziewczyny, pozwalając jej jednak na względny kontakt wzrokowy z chłopakiem. Widząc zdziwienie, które dosłownie przytłamsiło w tym momencie twarz chłopaka, uśmiechnęła się nieco. Szarowłosy nie mógł zrozumieć tego, co widzi. Książka była sobą, miała dokładnie taką samą wagę jak poprzednio, nic nie zmieniło się w powietrzu czy też grawitacji. Ona po prostu unosiła się.
Chłopak przyglądał sie chwile książce, następnie zaś z jego twarzy spełzło zdziwienie, zastąpione przez tak dobrze wyćwiczoną facjatę sceptyka. - Hym. Ciekawe. Nie używasz ani pola magnetycznego, nie manipulujesz grawitacją czy też ruchami powietrza. - jego słowa nie siliły się na podziw, bardziej przypominały wyraz opuszczające usta naukowca który pragnie coś zrozumieć. Chłopak z trudem wgramolił się na swój wózek inwalidzki a następnie przy pomocy swych wątłych ramion wprawił go w ruch i podjechał do okna.


- Mimo, że wszedłem do wieży nie widzę tu lamp czy ścian. -mówiąc to odwrócił się twarzą w stronę nieznajomej. - Odpowiedzi nasuwa się kilka. Mogę spać, eksperyment mógł okazać się fiaskiem chociaż w to akurat wątpię, mogę być martwy, a to jest coś co religie określają mianem raju...albo i piekła. Albo też wieża nie składa się z pięter zbudowanych ręką człowieka czy innej istoty, zaś z różnych, hym, światów, rzeczywistości, wycinków czyjejś wyobraźni? Ciężko to określić bez znajomości innych pięter. -chłopak westchnął po czym dodał. - Chce mi się pić, masz coś może?
- Fizyka, nawet jeśli jest bezpośrednim spadkobiercą królowej nauk - szatynka bawiła się swoimi włosami, przerzucając kosmyki to na jedną, to też drugą stronę. Zdawało się, że rozmowa na ciężkie tematy nie sprawia jej trudności, przynajmniej nie większej niż przebywanie z osobnikiem, którego nie tylko bystrość, ale i zarozumiałość przekraczały poziom szeroko przyjęty za normę. Może właśnie to był jego dar? - Nie jest w stanie opisać wszystkiego - dodała po chwili, zaś jej twarz przyjęła po raz kolejny wyraz przedziwnej mieszanki skupienia i obojętności.
- Po co wiedzieć, gdy można być? - zapytała, kierując jednak wypowiedziane słowa nie tyle do chłopca, co wgłąb siebie, ignorując otoczenie.
- Taki mądry, a woła o picie jak mała dziewczynka. - wytknęła nieścisłości w postawie Makaia, tak jakby to ona znajdowała się tutaj na lepszej pozycji. Następnie, jak gdyby nigdy nic wskazała dłonią terminal.
- A po co wiedzieć, że się jest? -odparł pytaniem na pytanie chłopak, po czym westchnął. - Powiesz mi gdzie są schody? Szukam tu kogoś, a według moich obliczeń, zakładając, że schody mają przeciętną długość, a powierzchnia piętra nie przekracza wartości nominalnych...aczkolwiek w obecnej sytuacji to założenie mogło być błędne... powinna być ona już w okolicy czwartego a może i piątego piętra. -mówiąc to podjechał do terminalu by zbadać jak dokładnie działa. - Przedstawiłbym się, ale najwyraźniej przez sen powiedziałem swoje imię. Ty też powinnaś. -zauważył nie w sposób uszczypliwy, a jak najbardziej zwyczajny. - A i mimo, że mówię to niechętnie, chciałbym poznać sekret dzięki któremu książka się unosi.
- By wiedzieć kiedy przestało się być - odparła bez szczególnego zdziwienia, ot, po prostu dyskusja z kimś, kto potrafi poruszać stosunkowo wysokie tematy w miarę przystępny i kulturalny sposób.
- Najczęściej następuje to gdy serce przestaje bić, przez co odpowiednie składniki nie są dostarczane tam gdzie powinny. -stwierdził inwalida pochylony nad terminalem. - Szklankę wody proszę. -dodał już do urządzenia przed którym siedział.
- Naprawdę myślisz, że nie ma istnień bez serca? Bez systemów krwio-cieczo nośnych? - zapytała nieco zdziwiona. Może na to nie wyglądała, jednak kilka lat spędzonych w wieży uczyło nie zadawać niektórych pytań i odpowiadać na nieliczne.
- Jestem Yozora. - odpowiedziała, zaś książka przewróciła się o kilka kartek.
Przed szarowłosym pojawił się ekran holograficzny, dopasowany dokładnie tak, by jego wzrok mógł skupić się na nim, przeźroczysty na tyle, by widzieć przez niego pomieszczenie, jednak skupiać się na zawartych nań informacjach. Te zaś zawierały nazwy przeróżnych wód, oraz innych cieczy, wraz ze zdjęciem, oraz krótkim opisem. Pod względem interfejsu przypominały urządzenia z ekranami dotykowymi, jednak nie posiadało tak owego, po prostu wyświetlało w powietrzu to co potrzebne.
- Nie nie myślę tak. Dla tego użyłem słowa “Najczęściej” bowiem taki system jest spotykany jednak u większości gatunków. - odparł chłopak jak dyby tłumaczył coś małemu dziecku.
- Dokładnie tak samo, jak mogło opisać śmierć kliniczną, czy inne tego typu zdarzenia, czyż nie? - zapytała znad książki.
Chłopak swym zwyczajem zignorował jej pytanie, było zbyt oczywiste by na nie odpowiedzieć. Jego cała uwaga skupiła się teraz na Terminalu. Przeglądał setki tysięcy wód, butelki i flakony odbijały się w szkłach jego okularów gdy przeglądał je z zaciekawieniem. Siedział tak dobre dziesięć minut, milczący i widocznie zainteresowany nowym przedmiotem, dopiero po chwili odezwał się.
- Laquida, z dodatkowym wapniem. - powiedział na głos nie patrząc już na ekran, tak jak by przez te parę minut zapamiętał nazwy tysięcy butelek które dopiero mignęły mu przed oczami. Spojrzał na Yozore z lekkim błyskiem w oku. - Też chcesz się napić? Moim zdaniem zamiast “Naturea” powinnaś teraz przejść na “Chilin”, zawiera składniki związane z ogniem a to może ułatwic naukę. - stwierdził z powagą czekając jednocześnie aż terminal zrealizuje jego zamówienie.
- Yozoro... muszę przyznać, że coraz bardziej potwierdza się moje przepuszczenie o tym że znalazłem się w miejscu które wykracza po za normalną zdolność pojmowania. Tak więc...zacznijmy od nowa. -ostatnie słowa przyszły mu z trudem, niczym dziecku któremu ktoś zabrał paczkę cukierków mówiąc że odda ją dopiero gdy to zje brokuły. - Jestem Makai, pochodzę z Sambari. Skąd ty pochodzisz i gdzie teraz jesteśmy? -widać głód wiedzy chłopaka był znacznie silniejszy niż jego duma.
- Chce panować nad ogniem, nie nim być - szatynka roześmiała się znacznie prawdziwiej, jakby dopiero delikatna zmiana w nastawieniu szarowłosego pozwoliła jej przełamać przysłowiowe lody.
- Tak, poproszę - odparła wdzięcznie na propozycję swego gościa, zaś ton głosu wskazywał, że samej postawie bliżej jest do zwyczajnej akceptacji, wdzięczności za udzieloną troskę.
- Wszystko zależy od tego jak spojrzysz na świat - powiedziała, jakby miało to być największą z nauk które dzisiaj udzieli. W ścianie otworzyła się mała przerwa, zaś wewnątrz niej znalazły się dwie półlitrowe butelki wody oraz zwykłe, niemalże przezroczyste szklanki.-Jestem Yozora, pochodzę z Demanii - po chwili dodała kilka informacji o swoim pochodzeniu, nie starając nawet się ich ukryć. Zwyczajna wymiana: szczerość za szczerość.
- Rozumiem. -odparł krótko i rzucił jej butelkę wody, zaś szklanka przylewitowała do dziewczyny niczym na niewidzialnej tacy. - Mam nadzieje, że nie obrazisz się za to co teraz zrobię. -mówiąc to pochylił się nad terminalem i powiedział wyraźnie. - Najważniejsze informacje o Demanii poproszę. - chłopak z wyraźną ciekawością oczekiwał wyników tego małego eksperymentu.
- Demania: - komputerowy głos rozpoczął wywód. - Patrząc z perspektywy mieszkańca świata pięciu osi jest to miejsce będące kultem umysłu - nawet jeśli w zbiorach było dużo informacji, to przepływ większej ich ilości został zablokowany przez gest ręki Yozory.
- Jest niepiśmienna zasada, radzę ci jej przestrzegać - dziewczyna ostrzegła rozmówcę niczym przewodnik mający wypuścić zwiedzających na pastwę losu. - Nie pytaj zbyt wiele o domy innych, nie wszyscy chcięli się tutaj znaleść - dodała po chwili delikatnym głosem.
Na monitorze pojawiło się jeszcze kilka informacji, których nie zdążył przeczytać syntezator, czy też przedziwna forma AI. Zawierały one kilka większych państw, ich stolice oraz krótki opis geograficzny - większy przepływ informacji został zablokowany przez dziewczynę.
Makai wysłuchał rady przyjmując ją do serca, następnie doczytał informację na monitorze, co tylko utwierdziło do w jego najnowszej teorii. - Już rozumiem. -stwierdził krótko w stronę ekranu a potem przeniósł wzrok na dziewczynę. Oczy które zdawały się rzucać jej intelektualne wyzwanie. - Spośród teoretycznej nieskończonej ilością światów, które porusza teoria strunowa, trafienie do świata gdzie pierwszą osoba będzie mieszkanka stolicy czczącej inteligencję, jest matematycznie zbliżony zeru. Tak więc nie trafiłem tu przypadkowo. Ktoś chciał bym spotkał Ciebie, ponadto mówisz o zasadach wieży tak więc już coś o niej wiesz. Tak więc, powiedz czy miałem Cie spotkać by odebrać podstawowe informacje o tym miejscu, swoiste szkolenie? Do tego służy pierwsze piętro tej dziwnej wieży?- zakończył swoja teorię, w momencie gdy jego wskazujący palec poprawił okulary które samoistnie poczęły zsuwać mu się z nosa.
- Obecnie udzielam ci rad z własnej woli, wiem że w przyszłości będzie ciężko. - odpowiedzią, którą usłyszał chłopak był tylko i wyłącznie motyw dziewczyny, zdawało się że zignorowała, lub też zwyczajnie przyjeła do wiadomości teorie Makaia.
- Dobrze, a więc teraz chciałbym byś udzieliła mi jednego ale ważnego wyjaśnienia. Jak iść wyżej? Jak budować nowe schody lub znaleźć te juz istniejące. -mówiąc to na swym wózku podjechał do dziewczyny na tyle blisko, że naruszył jej strefę prywatności osobistej co najmniej w stopniu wysokim. - Chce wiedzieć wszystko. -stwierdził trochę ciszej jak gdyby zdradzał dziewczynie jakaś wielka tajemnicę.
- Więc pragniesz wiedzy... - nawet jeśli było to stwierdzenie, to chłopak mógł przysiąc że dziewczyna oczekuje jakiejś informacji, potwierdzenia.
- Tak pragnę jej i pożądam. -stwierdził chłopak jak gdyby zamyślony. - Ale już nie jest ona dla mnie najważniejsza. Tym czego szukam , czymś co dla mnie najcenniejsze, jest osoba której wiedza jest tak przeciętna, tak mała w porównaniu z moją, że wręcz nic nie znacząca. A jednak ta osoba, jest ważniejsza niż wszystkie księgi tego świata. -zakończył swa myśl a jego usta dotknęły szklanki by następnie powitać zimną krystalicznie czysta wodę.
- Hah, a jednak miała rację! - dziewczyna dała upust euforii podniesionym tonem, ignorując na kilka chwil znajdującego się w pomieszczeniu chłopaka. Dopiero po chwili, nieco speszona dodała: - Wybacz - zaś jej twarz została przypruszona delikatnym rumieńcem.
- Kto miał rację? -zapytał lekko zbity z tropu chłopak, tym krótkim zdaniem manifestując największa watpliwość i niezrozumienie jakie go dotknęło od pojawienia się w tym miejscu.
- Kilka osób na ciebie tutaj czekało - szatynka wyjaśniła, zaś książka, jakby dla potwierdzenia wartości słów, które mają teraz paść.
- Wielu myślało, że nie będzie w tobie nic poza wiedzą. - dodała po chwili.
- Kto mógł tu na mnie czekać? Nie znam za wielu osób. stwierdził osobnik o oczach o różnych odcieniach. - Była wśród nich kobieta o białych oczach? -zapytał, zaś tonacja głosu wskazywała, że odpowiedź jest dlań bardzo ważna.
- Oni nie chcą, żebyś wiedział. - odpowiedziała, kompletnie zmieniając sposób, w jaki adresowała szarowłsoego. Tym razem przemawiała w sposób nad wyraz oficjalny.
- Przynajmniej póki nie udowodnisz, że możesz wykorzystać wiedzę w celu innym niż zwyczajne jej pogłębianie - dodała.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=4at9NAcwLBw[/MEDIA]

- Nie obchodzi mnie czego chcą jacyś bezimienni głupcy. -powiedział, a raczej warknął chłopak pierwszy raz ukazując jakąkolwiek dozę emocji innej niż ciekawość świata. - Przybyłem tutaj tylko w jednym celu, mimo że mnie nie chcieliście, zbudowałem sobie wejście więc jeżeli będzie trzeba zbuduje wyjście, schody a nawet i nowa wieżę byle ja znaleźć. - mówiąc to palce inwalidy mocniej zacisnęły się na kołach napędzających jego wózek. - Więc powiedz mi gdzie ona jest. -dodał przez zaciśnięte zęby, zaś butelka wody leząca na jego kolanach zadrżała niebezpiecznie, jak gdyby zaraz miała zostać rozsadzona.
- Czy jesteś pewien, że nie dostałeś zaproszenia? - zapytała nieco rozbawiona, zupełnie nie przejmując się reakcją słusznie zezłoszczonego chłopaka. W końcu była dla niego jedynym śladem tej, której szukał. Musiał ją szanować.
-Tyle pytań... - westchnęła nieco smutniej. - Niestety nie powiem ci nic, póki nie zrobisz czegoś dla mnie. - odpowiedziała z uśmiechem, któremu daleko było do niewinności.
Chłopak zacisnął zęby.. po czym odetchnął i uspokoił się, a butelka przestała drżeć. - Brzmi uczciwie, przysługa za informacje. Skoro nie możesz nic powiedzieć, to znaczy że twoi przełożeni Ci tego zakazali, a szanuję osoby które są w chierarhi niżej inni. Każdy ma swoją pozycje. -stwierdził Makai trochę prowokując rozmówczynię by nieumyślnie wygadała jakieś informacje. - Co miałbym dla Ciebie zrobić?
- Twoja zdolność pracy z systemami będzie potrzebna na piątym piętrze - powiedziała, wykonując kilka gestów rękami. Nagle, nie wiedzieć skąd przed oczami chłopaka pojawił się znany mu z terminala interfejs proszący o zgodę na transfer danych.
Chłopak póki co zignorował terminal. - Dziwne. Potrzebujesz pomocy... czy chcesz żebym Ci pomógł? -zapytał mierząc dziewczynę wzrokiem, mimo że dla postronnego pytanie mogło by w ogóle nie być pytaniem, bowiem głupcy nie widzą tak prostych różnic to wiedział, że jego rozmówczyni zrozumie o co mu chodzi.- Ah i czy mógłbym pożyczyć tą książkę? -zapytał nagle wskazując na trakt o wywoływaniu ognia.Jego ręką po raz kolejny uniosła szklankę z wodą do ust, a substancja wpłynęła do nich, dając kubkom smakowych nowych doznań, może nie szczególnie wykwintnych ale odpowiednich na ten moment.
- Mój motyw zależy od tego z której strony na to patrzysz - zaśmiała się, udzielając odpowiedzi będącej co najmniej niepewną. -[i] Mhm, nie ma problemu z książką[/] - dodała po chwili, zapewniając rozmówcę o swych stosunkowo dobrych intencjach.
- Rozumiem. -odparł chłopak łapiąc książkę, dopiero po chwili cos do niego dotarło. - Tak właściwie jakim sposobem znamy swoje języki na tyle płynnie by się nimi porozumiewać bezproblemowo?
- Mówiąc wykorzystujesz urządzenie, które posiada każdy mieszkaniec tej wieży. “Kieszeń - cierpliwie tłumaczyła wszystko rozmówcy, odpowiadając na niemal każde jego pytanie.
- A gdzie się ono znajduje? -zapytał chłopak, po czym przeszedł do jeszcze jednej kwestii. - A ty? Czego pragniesz?
-Jest przy tobie, po prostu każ jej się pojawić jeśli chcesz - odpowiedziała na pierwsze z pytań z lekkim rozbawieniem. Jeśli witanie nowych gości było zajęciem przy którym szatynka spędzała większość czasu, to nie dawała tego po sobie poznać.
- Ja tylko pomagam bliskim mi osobom, chronię je - dodała po chwili.
- Kieszeń, stan się widzialna.- powiedział całkowicie pewnym głosem, a gdy kulka pojawiła się obok niego, zaczął się w nią wpatrywać z lekkim zaciekawieniem. - Ciekawe urządząnko. -stwierdził z uśmieszkiem. - Kieszeń podaj godzinę i datę. -stwierdził jak gdyby używał gadżetu od lat. Dalej obserwując metalowy przedmiot zwrócił się do czarnowłosej. - Dobrze, a więc komu konkretnie mam pomóc i jak najszybciej dotrzeć na piętro piąte?
- Jeśli chodzi o piąte piętro, musisz po prostu wgrać ten plik do głównego serwera - powiedziała ze stoickim spokojem, zaś mistrzowie kamiennej twarzy mogli jej w tym momencie pozazdrościć. Zdawało się że nie odczuwa żadnych emocji związanych z tym zadaniem.
- Myślę, że gdybyś dała mi komputer mógłbym to zrobić nawet stąd. -stwierdził chłopak, a kulka wylądowała na jego kolanach. - Czemu moja kieszeń ma zablokowane niektóre funkcje? Wygląda jak gdyby potrzebowała nowych aplikacji lub części by je uruchomić. -stwierdził obserwując kulkę. Widać zdolności poznawcze chłopaka wyrastały ponad przeciętną, skoro poprzez sama obserwacje urządzonka zdołał określić czego w niej brakuje, oraz jakie ma inne funkcje.
- Piętra teoretycznie nie są ze sobą połączone. - wyjaśniła, zdradzając rąbek tajemnicy po raz kolejny. - Ohh, to już nie zależy ode mnie, niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie. - dodała.
-Pomożesz więc? - zapytała nieco zniecierpliwiona.
- Skoro nie mam wyboru to pomogę. -stwierdził naukowiec.- Gdzie mam się udać by jak najszybciej wykonać to niezbyt wymagające zadanie.
Odpowiedź nadeszła sama, zaś pomieszczenie dosłownie zniknęło.
- Oh... -mruknął lekko zaskoczony Makai... po czym otworzył pożyczoną książkę którą zaczął błyskawicznie pochłaniać czekając na sformowanie się kolejnego piętra.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline