Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2013, 20:24   #10
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Chłopak był dosyć wesoły. Jego obecna sytuacja choć nieco niespodziewana nie wyrzucała go z równowagi czy skupienia. Po prostu nie miał w sobie złości, póki co.
Z radością myślał o tym, że niewykorzystany potencjał dyskusji jaką niedawno odbył będzie podążał za nim niczym nieśmiały cień. Nie była to jednak pasjonująca rozmowa, toteż niepowinien łaknąć następnej.
Zaczął przyglądać się kuli analizując w myślach wiadomości.
Na dobrą sprawę w tego typu sytuacji powinien być ostrożny i szukać innego wyjścia czy też badać intencje otoczenia. Ale po co? Jest w miejscu którego nie zna, w którym co by nie zrobił i tak ryzykuje błędem. Dużo prościej będzie podążać liniowo za losem, takim jaki się ten prezentuje.
Niebieskowłosy wyciągnął ręką i spokojnie zaczął kłaść ją na kuli, drugą ręką przytulając swój dywan. Jakoś nie chciał go stracić.
Sfera była stworzona z czegoś, co nie było możliwe do rozpoznania, przynajmniej biorąc pod uwagę wiedzę, którą posiadał niebieskowłosy. Zdawała się jednak całkiem przyjemna w dotyku.
Aladdyn pomasował kulę i rozejrzał się ponownie po ścianach. Nie było zbyt wiele filozofii w wiadomości którą przekazywały...Podniósł rękę a jego skórę zaczęły obrastać kamienie. Z ciężką siłą pięść zaczęła opadać na kulę.
Chłopak lubił takie rozwiązania.
Pierwsze uderzenie w przyjemny sposób odbiło się od powierzchni kuli, tworząc małe wgniecenie. Drugie z nich stworzyło dokładnie taki sam efekt. Dopiero trzecie sprawiło, że w budowie kuli zmieniło się cokolwiek. Tym razem nieco ziemi z posadzki podniosło się, oplątując kulę, tworząc na jej powierzchni pewnego rodzaju pancerz.
Innymi słowy broniła się.
Pytaniem było: ponieważ była żywa czy może tak była zrobiona. Wieża jest najpewniej pełna artefaktów. To mógł być jeden z nich.
Chłopak ponownie spojrzał na ściany. Podszedł do jednej z nich i dla odmiany...uderzył w nią.
W końcu nikt mu nie powiedział gdzie ma szukać zawartości. Kula nie chciała się otworzyć, a po co ją krzywdzić? No chyba, że skończą mu się pomysły. Póki co kombinował.
Ściana odwdzięczyła się niebieskowłosemu dokłanie tym samym, sprawiając że jego nogi szybko straciły kontakt z podłożem, zaś tym czego ciało dotknęło zaraz po tym, była znajoma mu podłoga pokrywające podwyższenie z kulą. Ściany ruszyły się nieco w jego kierunku.
Aladdyn doznał dziwnego wrażenia, że przedmioty w tym pomieszczeniu nie są konkretnie tym, na co wyglądają a prędzej ikonami, symbolami tego co faktycznie miały przedstawiać.
Ściana stawiała opór, przez co nieco chciał ją skrzywdzić. Mógłby rzucić w nią kulą, ale pewnie ta odbiła by się w niego. Nie było sensu przeć na siłę.
Niebieskowłosy rozwinął swój dywan na podłodze. Postanowił wziąć kulę i usiąść na dywanie aby poszukać informacji na jej temat wewnątrz zapieczętowanej w nim wiedzy.
Klątwa, która z całą pewnością mogła być nazwana błogosławieństwem trawiła ciało i ducha niebieskowłosego, nie pozwalając mu cieszyć się pełnią żywota, rozwlekając jego długość na wieczność, tak by nawet przyjemność zaczynała być nudą i rutynę. Obiektywne porównanie zysków i strat było niemożliwe nawet dla geniusza, którego potomek pustynnych krain miał niedługo spotkać na swojej drodze.
Gdy tylko przekleństwo zaczynało działać, łącząc świadomość bytu nadzwyczajnego, jednak ciągle - ograniczonego swoją cielesnością oraz duchowością, jego umysł wpływał na inny, znacznie wyższy, jeśli wogóle możliwy do zidentyfikowania poziom.
W jego umyśle szybko zaczynały otwierać się kolejne księgi, będące swoistą wizualizacją światów, które znał niestrudzony mędrzec Salomon. Każda z nich została przekartkowana w przeciągu ułamka sekundy, zaś brak jakiejkolwiek zgodności sprawiał, że odlatywała w niebyt, skąd zdawała się przybyć.
Tym, co przeklęty chłopiec zdołał otrzymać od losu już za pierwszym podejściem była jakże skromna informacja o tym, że adaptuje się ona do otoczenia.
Dopiero gdy zagłębiał się dalej, zaś z każdą przewróconą stroną okoliczne ściany zaczynały zbliżać się nieco bardziej, zdał sobie sprawę z tego, że adaptacja polega nie tylko na dostosowaniu własności fizycznych, ale i psychicznych.
Aladdyn został skonfundowany. Nie rozumiał natury kuli. Ani kuli ani ścian.
Adaptacja kuli przypominała bardziej ewolucję gatunkową niż cokolwiek innego. Ściany wydawały się być potwornie wrogo nastawione. Wszystko było nie-wiadomo-czym a to dopiero pierwsze piętro. Jest jak widać mała różnica między wiedzą a inteligencją. To pierwsze wymagała tego drugiego...Aladdyn nie koniecznie miał dość zapasu wszystkiego.
- Właściwie gdzie jestem? - zapytał sam siebie zamyślony i położył kulę n dywanie. Mrugnął i jego ciało stało się...przeźroczyste. Podszedł do jednej z ścian mając zamiar przeniknąć przez nią i zobaczyć, co jest tam dalej. O ile oczywiście nie spostrzeże przepaści. Koniec końców byli w wierzy takoż ilość pomieszczeń musiała być ograniczona.
Niebieskowłosy kolejny raz tego dnia zmienił swą postać, tym razem przemieniając się w ducha, tylko po to, by napotkać magiczne ograniczenia. Najwyraźniej świat, który zdawał się mieścić wszelakie indywidua, nie był tak skomplikowany, bowiem chronił on swych sekretów jak tylko było to możliwe, jak gdyby bojąc się, że ktoś stworzy drugą, podobną tej wieżę.
- Jeżeli nie możesz zobaczy co jest na zewnątrz, zbadaj wnętrze, huh? - mruknął sam do siebie odwracając się ponownie do kuli. To nie tak, że miał jakieś inne opcje. Ściany chcą go zmiażdżyć a sama kula jest całkiem uzdolniona w unikaniu zniszczenia.
Chłopak wziął przedmiot i przytulił go aby...wejść do środka. Przynajmniej to starał sobie wyobrazić oferując tej kreacji symbiozę.
Niebieskoskóry, wodzony zarówno przez związanego z nim przez przekleństwo Salomona, jak i zwyczajną frustrację, zdecydował się na ruch jakże ryzykowny. Nie wiedział on zbyt wiele na temat materiału, którym właśnie zaczynał się stawać, zrozumiał jednak bez większych problemów to, co właśnie działo się w tej sali. Teraz mógł być pewien tego, co miał za zadanie wykazać ten tekst. Świadom był również swojej głupoty, oraz, co znacznie gorsze, samotności.
Ta zaś uderzyła go z nienacka, gdy jego ręka zaczynała stawać się podobna do tajemniczej kuli. Nagle jego umysł zaczynał panikować, brakowało mu w otoczeniu punktów odniesienia, czegokolwiek co szanowałoby by go bez względu na zmiany w obecnym świecie. Były to obce Alladynowi uczucia, jednak szybko pokrywały coraz większą część jego umysłu, zaś rozterki emocjonalne zaczynały stawac się nie do zniesienia.
Głośne uderzenie serca tak młodego człowieka stwarzało wrażenie, że należy on do grupy osobników wiecznie otwartych i zdolnych do czynienia dobra. Jak dziwny, mylny był ten pojedyńczy dźwięk, dający znak o arytmii nie tyle fizycznej, co mentalnej. Stało się coś niepewnego, dziwnego, zaś potomek pustyń zaczynał czuć gromadzący się w drugiej części ciała gniew. Najwyraźniej jego ciało miało stać się miejscem bitwy uczuć.
A więc kula była samotna? Brakowało jej punktu odniesienia w tym świecie?
- Zamknij się! - warknął na nią uderzając w skorupę wolną ręką. - Nie narzucaj innym tego typu emocji - Z tymi słowami poszła druga pięść. - Jeżeli się zatrzymasz i zbierzesz nieco wiedzy zawsze znajdziesz jakieś powiązanie. Samotność to iluzja. - warczał na przedmiot niczym na żywe stworzenie jednak nie przerywał symbiozy. Jeżeli kula chciała przyjaźni to jej ją dostarczy. Może wtedy znajdzie drogę w górę.
- Dasz mi wiedzę? - ręka przemówiła do swego właściciela, co wielu mogłoby przyprawić wielu o... gęsią skórkę, oraz prawdopodobnie nic więcej, wydawało się bowiem całkiem bezpiecznie.
- Ile tylko chcesz. - odparł z uśmiechem ponownie sięgając do złożonych w nim darów Salomona. Przyglądał się uważnie ścianom obawiając się, że będzie musiał przestać w pewnym momencie. Miał nadzieję, że kula będzie pochłaniać to czego pragnie możliwie szybko.
 
Fiath jest offline