Harry nigdy nie przepadał za dźwiękiem budzika.
Brzęczenie tego paskudztwa oznaczało tylko jedno - że jego wewnętrzny budzik zastrajkował, a to było coś, czego szczerze nie cierpiał.
Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego, że prócz świdrującego w uszach dźwięku słychać jakieś słowa.
Naruszono szczelność? Niech to szlag trafi. Wszak bunkier miał być odporny na wszystko, nawet na wybuch bomby atomowej. Więc skąd naruszenie?
Grunt, że żył. I nie tylko on. A to znaczyło, że albo komputery kłamały i do rozszczelnienia nie doszło, albo też na zewnątrz panowała odpowiednia do oddychania atmosfera.
Wygrzebał się z przypominającego stojącą trumnę hibernatora i, nieco niepewnie, ruszył w ślad za Kero tam, gdzie powinna znajdować się centrala, gdzie znajdować się powinny wszystkie komputery, monitory i wspomniane wcześniej wskaźniki i odczyty.
Przy okazji usiłował sobie przypomnieć, gdzie jest spiżarnia. Miał wrażenie, że od dawna nic nie zjadł.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 03-03-2013 o 01:21.
|