Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2013, 00:17   #3
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Max stał na podwyższeniu i przyglądał się jak nowi rekruci kolejno wchodzi na pokład. Wiedział kogo się spodziewać, w końcu zlecił dokładne wytyczne co do werbunki, a Nicewa dostarczył mu informacje o co ważniejszych postaciach.

Dlatego też teraz stał tu wraz z nawigatorem i astropatką. Czekał na nowego kapłana Omnissiaha i jego świtę.
Chwilę przed nim pojawił się jednak ktoś, bez kogo Maxwell mógłby żyć, ale co zrobić, dobrze wiedział, że jako nowy posiadacz patentu rouge tradera i do tego taki, który wszedł w jego posiadanie w raczej niecodzienny sposób. Choć wedle zapewnień pokładowego seneshala wiele było podobnych precedensów.

Max dotknął wbudowanego w nadgarstek komunikatora, a z głośników w hangarze natychmiast rozległ się hymn imperialny. Zebrany na pokładzie oddział gwardi honorowej, zaprezentował broń, po czym rozstapił się tworząc przejście dla inkwizytora oraz kapłana maszyny.

W tym samym czasie do wybranych podeszli bosmani, z wiadomością iż kapitan zaprasza na podwyższenie, gdzie będzie mógł ich powitać bez ścisku i hałasu.

Zanim jednak zdążyli ruszyć na pokład wkroczył zaskakujący nawet dla de’Vireasa oddział. Wiedział, że dziś miała się zaokrętować niespodzianka od głowy z jego rodu, ale to było lekkie przegięcie.
Dodatkowo powinien zaczać uważać na Nicewę, bo nie mógł jakoś uwierzyć, że Havaro nie dowiedział się o ponad 800 elitarnych Krieganach.
Kapitan skinął głową w stronę Mordecaia Nex’a i towarzyszącego mu majora. Skinięciu towarzyszyły słowa.
- Proszę przesłać lordowi generałowi i jego towarzyszowi zaproszenie na pomost. - Zaraz też odpowiedni człowiek, który czekał na tego typu rozkazy ruszył w stronę podnoszonej platformy, aby udać się na pokład.


Max zastanawiał się, czy niespodzianka od dona była prezentem, czy ostrzeżeniem. Skłaniał się ku prezentowi, bo jak dotąd nie dał żadnych powodów, aby wątpić w jego skuteczność czy lojalność. Teraz czekał i zastanawiał się jak na jego zaproszenie zareagują zaproszeni.
Kapłan masznyny, inkwizytor, apostoł, lord generał, major. Ciekawa mieszanka, ale nie dobra, bo poza nimi do głównego pionu dowodzenia dojdzie jeszcze pokładowy seneshal, Veltarius i Vivian.
To daje kiepskie proporcje, pięciu nowych przeciw trzem zaufanym. O ile powinien móc liczyć na poparcie Nexa i majora, wszak ród nie wysłał by mu na tym etapie nikogo, kto miałby przeszkadzać. Dawało mu to niewielką przewagę, albo raczej sytuację patową.

Nowi członkowie pionu dowodzenia nie znali jego, a on ich. Na pewno pojawią się zgrzyty i nie domówienia, a w tym momencie ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje okręt, jest rozłam, wśród oficerów dowodzących.

Maxwell zamierzał dość jasno określić zasady jakie będą panować na statku, ale mimo to był realistą i nie łudził się, że wszyscy się pod porządkują. Najwięcej problemów mógł sprawić Inkwizytor, ale z drugiej strony, mógł być najbardziej pomocny przy budowaniu autorytetu kapitana.

Kiedy zaproszeniu pojawili się na platformie, mogli może po raz pierwszy przyjrzeć się swojemu nowemu kapitanowi w całej okazałości. Stał przed nimi mężczyzna może 30 letni, dość wysoki, około metra dziewięćdziesięciu. Ubrany w biały mundur skrojony ewidentnie, w sposób który miał ukrywać pancerz pod nim. Na udach nosił pistolety laserowe, a w uprzęży po bokach dwa hellpistole. Prawdą musiało być to co mówi plotka. Wasz nowy kapitan nie walczył wręcz, a przynajmniej nie nosił takiej broni. Hellpistole także były nietypowe, nie były bowiem podłączone przewodem do baterii. Mogły być zatem, albo jakimś specjalnym rodzajem jeszcze bardziej niezwykłym niż tradycyjne, albo były nie działającą ozdobą.

Kapitan machnął lekko ręką na towarzyszących mu niższych rangą załogantów, aby się oddalili. Kiedy w promieniu 10 metrów nie pozostał nikt, poza najstarszymi rangą, oraz przyszłymi doradcami przemówił mocnym, pewnym siebie głosem.
- Witam, dla tych, którzy mnie nie znają nazywam się Maxwell Alexander Julian de'Vireas, po mojej prawej nasz nawigator Veltarius Ghrant i i szanowna astropatka Vivian Gray. Nie będę wam zajmował teraz zbyt wiele czasu, sam obecnie nie dysponuje jego wielką ilością. Chciałem powitać was osobiście i osobiście zapewnić o tym iż cieszę się obecnością każdego z was. Moi ludzie zaprowadzą was do kwater, gdyby coś było nie tak, lub potrzebowalibyście czegoś dodatkowego do wyposażenia, przekażcie to oddelegowanym wam załogantom. Jeśli któreś z was będzie potrzebować czegoś bezpośrednio odemnie jestem także do dyspozycji. Za 5 godzin zapraszam do sali odpraw obok mostku dowodzenia. Otrzymacie dokładniejsze dane o okręcie, oraz stanie załogi. - Zakończył czekając na pytania.
 
deMaus jest offline