Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2013, 19:26   #5
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Rudy wieśniak podróżujący w towarzystwie trójki kompanów przedstawił się jako kowal. Był człekiem prostym o kulturze wymagającej zdecydowanego doszkolenia, był ciemnym, zabobonnym prostakiem rodem z najbardziej stereotypowego sioła w Imperium. Był to człek gadatliwy i osobliwy. Wiele o sobie mówił, używając przy tym niebanalnych porównań, wzbogacając swoje zdania w liczne przekleństwa. Był przy tym bardzo pobożny. Nie zdążyło mu się zabluźnić czy też wymówić imię Sigmara na daremno. Miał nawet malutki, mosiężny młoteczek, który nosił w plecaku, czasami go wyjmując.
Wygląd kowala był tak charakterystyczny, że wystarczyło raz go ujrzeć i wpadał w pamięć nawet starcom, którzy z koncentracją byli na bakier. Jego rudo ogniste włosy idealnie pasowały do bladej, białej wręcz cery.

Wędrówkę nocą uważał za głupotę. Nie spieszyło im się aż tak bardzo by nie można było gdzieś przenocować na łonie natury a o złamaną nogę w jakiejś dziurze czy wystający na gościńcu korzeń drzewa nie było trudno. Choć nie był z doświadczenia zbyt wielkim podróżnikiem, to nie narzekał na trudy pieszej wędrówki.
-Powiadam wam że to zły pomysł podróżówać nocą, w czasie burzy kiedy mgła się unosi!- burknął pod nosem rozglądając się nerwowo za siebie. Nie był tchórzem, lecz jego zabobonność mogła budzić ubaw u bardziej obytych w wielkim świecie podróżnikom. Bał się uroków elfów, trucizn rusałek i ożywieńców, które kręciły się bez celu po nocach lasami. Choć matka natura nie poskąpiła mu krzepy, to jednak wojownik był z niego raczej średni. Potrafił przyświecić swoim młotem, lecz nie znał podstawowych kroków, postaw i manewrów. Wolał unikać potyczki z zwierzoludźmi czy innymi mutantami.

Gdy na głowę spadły mu pierwsze krople deszczu zaklął szpetnie. Słyszał kiedyś o tym, że krasnoludy rodziły się w skałach, głęboko pod górami na wschodzie i południu Imperium. Ten, który mu towarzyszył był jednym z niewielu, jakie Kowal poznał w swoim życiu, ale z tego co zaobserwował zdawało mu się, że mit dotyczący khazadów jest jak najbardziej prawdziwy. Niziołek, który im towarzyszył był zaś pierwszym przedstawicielem swojej rasy, którego rudy wieśniak spotkał na swej drodze. Ciężko było coś o kurduplu powiedzieć, bo nie było większych okazji do integracji i zapoznania się. Felix? Był chyba w porządku. Wzbudził zaufanie Kowala, choć to nie była żadna dziwna rzecz, albowiem rudzielec był ufnym i dość naiwnym osobnikiem z natury.
Gdy zmoczeni do ostatniej nitki dostrzegli gospodę przy trakcie wieśniak odetchnął z ulgą. To było, to czego potrzebowali.

Gdy weszli do środka rozejrzał się zaintrygowanym wystrojem szynku. Obrzucił gości krótkimi, badawczymi spojrzeniami, zaś najdłużej zawiesił wzrok na karczmarzu i jego kobiecie.
-Ta to ma dupsko, poklepałbym, poklepał...- burknął pod nosem. Niewiele pięknych niewiast widział w swoim życiu. Wieśniaczki były niezadbane i z zasady szpetne jak orki... Podobno, gdyż na żywo nigdy orka Kowal nie widział. Z radością ściągnął mokry płaszcz i flanelową koszulinkę, ukazując zaskakująco dobrą rzeźbę ciała, jak na człeka bez obycia w szkoleniach i ćwiczeniach. Zasiadł z kompanami przy stoliku dając sobie okazję do wypróbowania tego co oni uznają za dobre żarcie. Alkohol, bowiem każdego rodzaju go cieszył tak samo.
-To co chłopy... Jakie plany?- spytał w końcu ukazując pożółkłe zęby.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline