Georg sfrustrowany sytuacją zatoczył parę nerwowych kółek po burcie. Od turbulencji zrobiło mu się niedobrze i siłą woli walczył z mimowolnym odruchem, aż coś go zajęło. Był to oczywiście Felix, i ten jego irytujący uśmieszek, pomyślał Fleischer. Nagle ślepią ukazał się bukłak. Bukłak wypełniona jakąś cieczą, zapewne trunkiem, który już i tak zostawił duży ślad w życiu i psychice miedzianobrodego. Spojrzał wymownie na Felixa i jakby od niechcenia, pewnym ruchem chwycił i przechylił, nie robiąc przy tym nawet lekkiego grymasu. Wyjadacz - można było pomyśleć. -Jdi do prdele, Irina! - grubiańsko odparł towarzyszce, próbując popisać się nietutejszym akcentem. Był lekko podchmielony, wiedział, że rudzielec nie odbierze tego jako obrazy. Lubili przekomarzać się, przynajmniej tak myślał Georg. Spojrzał w ciemność, lecz nie łudził się, że jest w stanie cokolwiek dostrzec. Wiedział, że to co widzi Irina, dopiero po jakimś czasie daję się zauważyć dla zwykłego śmiertelnika. |