Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2013, 08:54   #6
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Dziecko… to tylko dziecko.

Zaciśnięta dłoń Felicji aż trzęsła się z napięcia, jakie targało kobietą. Dziecko… nie może go winić, to złe wychowanie, złe wzorce… Tylko, że oczy tej małej nie wyglądały jakby należały do dziecka. Na dodatek Kondrad podjął z nią jakąś dziwną rozmowę. Nie rozumiała o co chodzi, niewiele sensu do niej docierało. Widziała tylko niewinną istotę, której znów przyszło cierpieć przez głupotę ludzką.

- Ach, przepraszam, zapomniałem. Laylo, to jest Felicja. – usłyszała głos Kondrada, który wyrwał ją z transu - Felicjo, to jest Layla. Moja wyimaginowana przyjaciółka z lat dziecięcych - dokonał prezentacji. - Zmaterializowała się, jak widać - dodał.
- Bardzo śmieszne. – burknęła - Znasz rodziców tego dziecka?

Nie czekając już chwili dłużej, podeszła do dziewczynki i bezceremonialnie wyrwała z jej rączki kość. Kiedy Layla zdziwiona, nie chciała wypuścić przedmiotu, Felicja zamachnęła się i spojrzała z furią na dręczycielkę zwierzęcia. Pies zaskamlał, powietrze uszło z płuc kobiety. Nie uderzyła jednak małej, opanowała się i uśmiechnęła smutno. Jeśli to dziecko tak traktowało zwierzę, które powinno być przyjacielem, to strach pomyśleć czego samo doświadczyło. Przemoc w rodzinie – to nie tylko slogan w dzisiejszych czasach. Nie można winić sześciolatki.

Kobieta przykucnęła przy kundelku i podała mu kość. Ponieważ wydawał się ufny, odważyła się pogłaskać go po boku. Zamruczał, jakby nie mogąc się zdecydować czy chce okazać wdzięczność, czy bronić upragnionej zdobyczy. Serce Zabłockiej ściskało się na widok kalectwa, którego główną przyczyną było zaniedbanie. Kiedy pies zajął się kością, ona zaczęła badać jego ciało. Powoli, pod pozorem głaskania, naciskała, masowała i ugniatała skórę żałosnego czworonoga. Jeśli to są faktycznie stare rany, powinna móc wziąć psa na ręce bez groźby pogorszenia jego stanu. Gdziekolwiek byli – nie mogła przecież go tak zostawić.

- Jak on się wabi? – spytała się dziewczynki, nawet na nią nie patrząc.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline