Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2013, 19:42   #3
Michaliev
 
Michaliev's Avatar
 
Reputacja: 1 Michaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znanyMichaliev nie jest za bardzo znany
Podróż była spokojna i cicha, co bardzo cieszyło Elfa który po walkach z wilkami nie miał ochoty na następne potyczki. Towarzystwo coraz mniej mu ciążyło, z wyjątkiem niziołka i krasnoluda, którzy swoim zachowaniem aż prosili się o kilka strzał w kolano. Podczas swojej kariery złodzieja nasłuchał się wielu historii o lepkich rączkach niziołków, więc codziennie przed zaśnięciem sprawdzał swój skromny ekwipunek. Nie bał się ani o łuk, ani o strzały, które nadal pieczołowicie liczył i czyścił. Bał się tylko o dwie rzeczy, srebrny łańcuszek w kształcie liścia który dostał od swojego dziadka, podobno odstraszający złe stwory i przynoszący szczeście, i o grudkę złota, którą trzymał w kieszeni. Nikomu o niej nie mówił, była tylko jego... Nie miał też pomysłu co z nią zrobić, chciał ją sprzedać i kupić sobie porządny sztylet, ale ten pomysł coraz mniej mu się podobał.. Nie chciał się jej pozbyć, czuł, że ją potrzebuje, że jest mu do czegoś potrzebna...

Podczas podróży jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Magia. Myślał cały czas o arcymagu, który albo spełni jego marzenie, albo je zniszczy. Wszyscy magowie których dotąd spotkał mówili, że nie ma w nim żadnego zalążka magii, że nigdy nie zostanie magiem. Ale Ellfar nie mógł się z tym pogodzić, podróżował szukając coraz lepszych, potężniejszych i mądrzejszych magów. A ostatnio dowiedział się, że najpotężniejszy z nich kryje się w Wieży Czterech Wichrów.
W trzecim tygodniu napotkali na drodze nieznajomego który przedstawił się jako Bataar. Ellfarowi od razu nie spodobał się ten człowiek, był łysy i cały wytatuowany, trzymał wielki topór i nazywał się kapłanem. Nie był to kapłan jakich znał, ten wyglądał bardziej jak barbarzyńca, niż słaby mnich w habicie. Najgorsze jednak było to, gdy zaczął gadać.. Ellfar miał tylko nadzieję, że nie będzie to trwało przez całą podróż, że nie będzie musiał słuchać kapłańskich kazań, i wzywania do nawrócenia. Małomówny elf nie był przyzwyczajony do takiego zachowania. Nie chciał za dużo zdradzać o sobie nieznajomym, powiedział tylko to, co było najpotrzebniejsze:

- Nie jestem starym elfem, w moich stronach jestem uznawany jak dziecko, więc myślę że mogę się wypowiedzieć następny. Pochodzę z miasta, dorastałem w elfickim lesie. Umiem strzelać z łuku i się skradać. Od ponad roku błąkam się i szukam maga, który wyzwoli we mnie magiczną moc. I nie wierzę w nikogo.
Duży nacisk położył na ostatnie zdanie, próbując dać kapłanowi do zrozumienia, że nie ma zamiaru słuchać historii o jego cudownym bóstwie.
Nie mówił też nic o tym, że był członkiem lokalnego gangu złodziei w swoim rodzinnym mieście, ani o rodzinie. I tak powiedział za dużo.
 
__________________
Jeśli jest ciężko to znaczy, że idziesz w dobrą stronę.

Ostatnio edytowane przez Michaliev : 29-03-2013 o 21:58. Powód: Ganek :)
Michaliev jest offline