Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2013, 20:08   #10
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Cóż, miałem na myśli sprawność fizyczną, ale jeśli już poruszyłeś problem swojej psychiki... - Doktorek zawiesił głos znacząco. A na jego ustach wykwitł drwiący uśmieszek.

Aaya pokręciła z poirytowaniem głową i westchnęła cicho.

-Nie zachowujcie się jak dzieci. Teraz omawiamy inny temat, jakbyście nie zauważyli.

Massul był tylko lekko wdzięczny Aayi, że zdecydowała się zabrać głos w tej kwestii. Upierdliwość doktorka bywała irytująca, a chęć sięgnięcia po pistolet u pasa... nieprzemożna. Szkoda by było stracić wsparcie medyczne. Zbyt, wcześnie.

En!o wyszczerzył się do Alt’Aayi.

- Tak! Nikt nie sprzeciwia się lądowaniu? - zapytał, rozglądając się po towarzyszach.

- Nie decydujmy za wszystkich. Troy też powinien móc się wypowiedzieć.

- Nie, wręcz przeciwnie, sam je popieram. Jeżeli nie uda się ukryć niepostrzeżenie....- Ben’Thar spojrzał kątem oka na Aayę, orientując się, że mówili w tym samym momencie i wtedy odezwał się Troy:

- Dzięki, Blue. - Dotarł na mostek ostatni, ale zdążył już nonszalancko rozeprzeć się w wejściu i słuchając spokojnie tych, którzy najwięcej mieli do powiedzenia, prawie do czysta wytrzeć ręce w burą od smarów szmatę. - Śluza do bagażowego już się nie zacina, jakby co. A my nie róbmy z siebie durniów na zapas.

- Durniów.. na zapas? Co masz przez to dokładnie na myśli? Czy ostrożność jest według ciebie definicją durnoty? - zapytał z wystudiowanym spokojem Massul, podnosząc lekko brew, nie spuszczając okrętu przed nimi z oczu.

- Zanim zaczniemy kombinować, w której dziurze się przed nimi schowamy, sprawdźmy, czy to ich w ogóle obchodzi.

- Przypominam - wtrącił En!o - że nasze zadanie miało być tajne, Barrett. Nawet jeśli ich to nie obchodzi.

Massul tylko przewrócił oczami nieznacznie, pokręcił lekko głową i zajął się lekturą schematów, które podsunęła mu AI, nasłuchując dalszą rozmowę towarzyszy. Każdy okręt, nie ważne jak potężny ma słaby punkt... albo i kilka.

“Paranoia” Pomyślał Haviland obserwując Massula, jednak swoje obserwacje zachował dla siebie. Nigdy nie wiadomo, kiedy pirat zacznie strzelać do swoich. Siedział tylko w fotelu i obserwował wszystkich z uśmiechem, jaki zwykle oglądać można u leniwego kocura wygrzewającego futro w pierwszych promieniach wiosennego słońca.

- No przecież nie będziemy im wprost mówić, po co tu jesteśmy, prawda? Pan Westerthorn nie zaznaczał, że mamy być niewidoczni, po prostu mamy nie zdradzać szczegółów naszej wyprawy...

Massul na słowa Aayi uśmiechnął się, wpatrzony w wyświetlacz. Szlachetna pani widać była na dobrym tropie. Tylko, że im mniej było ich widać, tym większe szanse na uniknięcie konfrontacji. Nie ważne jakiej. Im mniej cie widać, tym łatwiej przetrwać. O, te cewki paliwowe w sekcji czwartej sub-sektora C2 wyglądały interesująco... ale... problemem był pancerz, uśmiech zniknął. Cóż, kolejna sekcja do przejrzenia.

Zamyśliła się. Jasne cętki przygasły. Ludzie zawsze wszystko tak niepotrzebnie komplikują…

- Oni naprawdę nie muszą być agresywnie do nas nastawieni. Ponadto, jesteśmy okrętem cywilnym, więc będą MUSIELI nadać komunikat ostrzegawczy, jeśli są statkiem wojennym. - dodała stanowczo.

”Sic, jakoś ciemniej się zrobiło”. Pomyślał Massul po czym rzucił okiem na Aayę i już wiedział o co chodzi. ”Cholera”.

- Oczywiście, że nadadzą komunikat... - nie szkodzi, że sam nigdy nie nadawał ani to, że byli w strefie wojennej.. panikujący członkowie załogi i zaniżone morale to był zły pomysł - ...ale przecież oni tam krążą i na pewno są czymś zajęci. Nie chcemy im przeszkadzać, prawda? - zapytał z lekką nadzieją w głosie - Podlecimy tak, żeby nas nie widzieli, my zaoszczędzimy na czasie, oni też. My zrobimy swoje, a oni będą wdzięczni, że im nie przeszkadzamy. Wszyscy będą szczęśliwi. Prawda?

- Skoro my ich widzimy to skąd pewność, że ich radary nas nie namierzyły?

- Wiedzieliśmy, czego szukać. Skoro orbitują księżyc, to raczej bardziej są na nim skupieni niż na tym, co się dzieje na granicy radaru. Poza tym, jesteśmy mniejsi i trudniejsi do wykrycia. - powiedział puszczając jej oczko, to że mieli zapewne lepsze radary wolał nie wspominać - ...a jak coś, to właśnie szukam sposobu, żeby nie stanowili dla nas zagrożenia. - “Jak zwykle zresztą..” dodał w myślach

En!o był już zniecierpliwiony. Przecież pozostawała tylko jedna prosta możliwość! Czemu musieli roztrząsać wszystkie możliwe, nieważne sytuacje? - Podsumowując. Staramy się wylądować niezauważenie. Jeśli nam się nie uda, elokwencja pani Alt’Aayi będzie naszą obroną. Wszyscy się zgadzają? - postarał się spojrzeć wymownie na starego pirata. Jak dla zwiadowcy był zbyt gadatliwy.

- Tak jak już mówiłam, wszelkie rozmowy zostawcie mi - odparła bezbarwnie.

- Róbcie, jak chcecie. - Troy niby wzruszył ramionami, ale nawet nie próbował kryć irytacji, która na chwilę tylko zniknęła pod życzliwym, choć niepozbawionym zadziorności uśmiechem.
- Przygotuj dobrą wymówkę, Blue. Tym, co się skradają, mało kto chce wierzyć.



(czyli gdoc'a ciąg dalszy...)
 
Dhratlach jest offline