Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2013, 13:54   #10
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Rudy udał się na spoczynek padnięty i wykończony. Marzył o chwili, kiedy tylko będzie mógł położyć się w suchej pościeli i odpłynąć w błogi sen. Morr czuwał nad jego duszą podczas odpoczynku ciała. Pobożny kowal przed zaśnięciem odprawił modły. Tym bardziej, że noc, którą spędział z kompanami niedoli z dala od domu tego wymagała.
Zbudzony krzykami na korytarzu wyparzył z izby w samych spodniach z zaspaną twarzą i rozkosmanymi włosami. Niebieskie oczy uważnie zlustrowały gości i kwaterę z zamordowaną niewiastą. Owszem, był młokosem jeśli chodziło o życiowe doświadczenie na szlaku. Ten trup zaś był pierwszym, którego widział, nie licząc naturalnie zmarłych starców w swej rodzimej wsi.
-Kurwości...- burknął łapiąc się za głowę. Zapowiadał się ciężki i długi dzień...
Po długim i przyjemnym wieczorze krasnolud udał się do pokoju, pozabierawszy wcześniej swoje rzeczy z kominka. Odpoczynek w wygodnym łóżku faktycznie był mu potrzebny. Ale zanim położył się spać podszedł do okna i zapalił fajkę. Hargin lubił czasami wieczorami popatrzyć w zachmurzone niebo i popykać fajkę. Nie robił tego by się uspokoić albo odprężyć, bo przecież teraz był całkowicie spokojny i odprężony a do tego jeszcze najedzony, robił to dla zabicia nudy i dla przyjemności, bowiem nic nie smakowało tak dobrze jak krasnoludzki tytoń.

Na szlaku był od niedawna i jeszcze trzymała go stara wojskowa dyscyplina, dlatego krasnolud wstał wczesnym rankiem. Pierwszym co Hargin usłyszał zaraz po przebudzeniu był krzyk. Widział jak rudy szybko wstał i wybiegł z pokoju. Hargin wcale dłużej nie czekał. Chwycił szybko swój krasnoludzki topór i wybiegł w bosych stopach na korytarz, poprawiając nieco w biegu szeroko rozpiętą szarą koszulę.

- A niech mnie wszy oblezą, co to ma być? - zapytał nagłos widząc sterczący w mostku nóż z kartą. Dziewczyna była młoda, za młoda na śmierć. Zginęła wydawałoby się w bezpiecznym miejscu, gdzie licho miało nie wejść, miało zostać poza karczmą.

-Wszyscy do głównej sali do Kurwy nędzy -zawołał szynkarz -i przyprowadzić mi tu tego kanciarza, któryto wczoraj nagabywał te dziewki, ale to już -wołał - A ty na co sie gapisz -spojrzał na Kowala -Trupa nigdy nie widział?! Zamiataj do głównej sali

”A ktoż to tak drze mordę... mordują kogo czy co?” myślał Felix sennie, ubierając się. Okazało się, że prawie trafił. Zbladł kiedy zobaczył martwą dziewczynę. Nie były to pierwsze zwłoki jakie widział - w rynsztokach stolicy, “klejnotu Imperium”, zwłaszcza tuż przed świtem można było zobaczyć efekty pracy nocnych rzezimieszków. Ale to było co innego, to nie był anonimowy żebrak czy pechowy pijaczyna. To była młoda kobieta - całkiem ładna jak dla Felixa - która jeszcze wczoraj śmiała się z karcianych sztuczek. Odwrócił wzrok, oparł się o ścianę i wziął kilka głębszych oddechów, żeby dojść do siebie. Jednak zamiast spokoju przyszedł gniew na karciarza. Nie spodobały jej się sztuczki z kartami więc pokazał jej... sztuczkę z nożem w piersi. Felix aż się wzdrygnął na tę myśl. Uderzył zaciśniętą pięścią w ścianę, o którą się opierał i pospiesznie wrócił do pokoju po broń: sztylet i noże do rzucania dyskretnie schowane i krótki toporek przytroczony do pasa. Wszakże był wśród nich morderca. Wróciwszy na korytarz klepnął Kowala w ramię i spojrzał porozumiewawczo na Hargina z toporem.

- Chodźcie panowie, karczmarz dobrze gada. Ten magik od siedmiu boleści... ten suczy syn jest gdzieś tutaj. Zaraz sobie z nim porozmawiamy... - mówił powoli przez zaciśniętę zęby. Jeszcze raz spojrzał na ciało - A potem należy jej się pochówek.

- To wy go szuknijcie, a ja... ja pójdę sprawdzić, czy może on to się w kuchni nie schował - odparł niziołek, trudem powstrzymując się, by nie poklepać się po brzuszku. Wszak, jak już wstał to pora na śniadanie, czyż nie? Jeszcze przed chwilą mu się taka piękna rybka śniła, rybka większa niż nawet on. Coż poradzić, że trochę zgłodniał przez taki sen. Szuler był zabójcą, to było pewne dla Fisherka. To, że go już nie złapie, też. To, że kobitkę trzeba pochować, również. To, że nie będzie to on, jeszcze bardziej. To, że im dłużej stał w miejscu, tym bardziej w brzuszku burczało, było znowu najpewniejsze pod słońcem. Esmeraldo zaradź temu!

Hargin tak jak stał poszedł za karczmarzem do głównej sali. Sam był ciekaw całego zdarzenia, a raczej jego zakończenia, ponieważ sprawa przyjemna nie była.
 
AJT jest offline