Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2013, 15:52   #10
blazen
 
blazen's Avatar
 
Reputacja: 1 blazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodzeblazen jest na bardzo dobrej drodze
Bataarowi od początku nie podobała się ta chata, kiedy zobaczył jej mieszkańca tylko utwierdził się w swej nieufności. Starucha była dziwaczna, niemalże stereotypowa wiedźma. Nie tylko tak wyglądało, okazało się że magia była tutaj obecna. Pomimo tego gdy kobieta zaczęła mówić o śnieniu przyszłości kapłan niedowierzał.

- Przyszłość? - Bataar parsknął cicho. Nie wierzył w przeznaczenie i nie sądził, żeby sen mógł mu pokazać coś co dopiero ma się zdarzyć. Ale skoro kobieta oferowała nocleg, można było z niego skorzystać. Byleby nie zapomnieć o wartach.
- Uważaj na butę - pogroziła kapłanowi. - Ona doprowadzi cię do krańca twego żywota.

Pomimo, iż nie wierzył w profetyczne zdolności staruchy jej słowa brzmiały groźnie. Wiele rzeczy działo się na świecie, których on nie potrafił zrozumieć, także nieco się zląkł. Na szczęście ciężar rozmowy wzięła na siebie Kesa. Była spokojniejsza od kapłana, więc i mówiła mądrzej toteż wiedźma przestała wieszczyć śmierć wszystkim dookoła. Kapłan słuchał ich rozmowy dość uważnie, popełnił już błąd jakim było niecelowe, ale ciągle rzeczywiste urażenie wiedźmy i nie chciał tego robić ponownie. Gdy okazało się, iż niewiele informacji można wyciągnąć ze staruchy i Kesa przestała z nią rozmawiać odezwał się niziołek.

- A jak sobie radzicie tu, na takim bezludziu i to samotnie? Nie boicie się, że kto was napadnie i ograbi? Na przykład taka grupa jak nasza?
- Orinie naprawdę myślisz, że ktoś chciałby się połakomić na jej własność? Zastanów się sam. Okolica do ludnych nie należy więc pewnie rzadko kto ją kłopocze to raz, wydaje się to prawie pewne, że potrafi posługiwać się magią to dwa, mało zaś prawdopodobne by rzeczy znalezione tutaj należały do wyjątkowo cennych, to trzy. - Bataar jeszcze raz rozejrzał się po chacie, samemu szukając czegoś co przeczyłoby jego słowom, następnie zaś zwrócił się do wiedźmy - Przepraszam cię babko jeśli me słowa cię uraziły, przyjęłaś nas pod swój dach czy więc mogę ci się jakoś za to odwdzięczyć?


Kobiecina roześmiała się.
- Nie każdy do mnie trafić może. Odwdzięczyć się chcesz, powiadasz?

Wstała, podeszła do kapłana. Zgarbiona, sięgała mu może do pępka. Pomacała jego mocarne bicepsy. Poklepała po szerokiej klacie. Spojrzała na topór, który dzierżył w ręce. Pokiwała zakrzywionym palcem, aby się przybliżył. Musiał uklęknąć.

- Używaj swej siły z umiarem - szepnęła mu do ucha. - I jeszcze... - zaśmiała się cicho. - Dawnom nie miała mężczyzny - tchnęła mu prosto w ucho tak, że tylko on jeden mógł to usłyszeć, a on poczuł jak jego męskość twardnieje.

Zarechotała głośno, odchodząc do kotła.
- Zbierajcie siły, bo czekają was ciężkie chwile.

To musiała być magia i to raczej nie byle jaka. Czarownica wpłynęła na niego z łatwością, co sprawiło że kapłan zamiast zainteresowania zaczął odczuwać głównie strach. Jeśli mogła oddziaływać na jego ciało bez większej trudności ciężko stwierdzić do czego jeszcze była zdolna. Nagle atmosfera w domku stała się dla niego zbyt przytłaczająca. Musiał wyjść na dwór, nie chciał okazać strachu przed swymi nowymi kompanami.

- Myślę, że spróbuję spać na zewnątrz, nie zmróżyłbym oka w tym zaduchu, mam nadzieję że okap jest wystarczająco szeroki bym całkiem nie zamókł - Była to po części prawda, przede wszystkim jednak Bataar nie chciał spędzić ani chwili więcej w tym samym pomieszczeniu co wiedźma. Zbyt łatwo była w stanie wpłynąć na jego ciało. Był wzburzony, co z pewnością można bylo zauważyć, jedną z pięści zacisnął na stylisku topora tak mocno aż zbielały mu knykcie - Nim usnę będę wypatrywał czy ktoś nie nadchodzi.
 
blazen jest offline