Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2013, 21:29   #12
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Chatka wyglądała zachęcająco.

Technicznie rzecz biorąc – wszystko było bardziej zachęcające, niż spędzenie nocy pod gołym niebem, w deszczu. Kesa przywykła do sypiania w lepszych warunkach – jeśli rodzinę było stać na to, żeby ją wezwać do chorego, zwykle też było stać na kawałek suchego miejsca do spania. Wdzięczni za jej pomoc oddawali jej zwykle swoje posłania (z czego jednak medyczka niezbyt chętnie korzystała – walka z wszawicą, choć prosta, bywa uciążliwa).

- Będziecie tu śnić - odrzekła kobiecina, pojawiając się nagle i znikąd. Stara sztuczka - Przyszłość - dodała cicho starowinka.
Była dość wątłej postury, ale moc z niej – z tej chatki? tego miejsca? – bijąca była tak silna, że aż łaskotało dziewczynie w głowie.

- Może tak być - potwierdziła w zadumie przysiadając obok kobiety - czuję magię.. bardzo silną. Czy to pierwotna magia tego miejsca? Czy to wasza.. czy wy ją przywołałyście? - zapytała.
- Magia? - spytała kobieta enigmatycznie. - Życie jest magią.

Zanim Kesa zdążyła zareagować, Bataar prychnął coś z pogardą, a krasnolud – swoim zwyczajem – zaczął wrzeszczeć o sile i potędze. Kesie natychmiast to przypomniało, ze ciągle nie oddał jej zapłaty za opiekę na Cedrikiem.

Wiedżma postraszyła krasnoluda, a Kesa spojrzała na niego karcąco.
- Fakt, że w coś nie wierzysz nie daje co prawa do obrażania innych - powiedziała.

Nie wiadomo, co zadziałało i tak naprawdę nie miało to żadnego znaczenia – grunt, że Gzargh burknął tylko i usiadł pod ścianą, nie odzywając się już więcej. Dobre i to.

- Jak was zwą? - dopytała kobietę. - Zgadzam się, że magia to życie, ale ta tutaj jest wyjątkowo silna...aż w głowie mi szumi.
- Czym jest imię?
- spytała filozoficznie. - Pustym słowem. Mówią wiedźma, mówią starucha, mówią wiedząca, mówią, mówią... Czy Kesa lepiej opisuje cię niż ta która uzdrawia?
- Widzę, że znasz moje... Potrafisz czytać w umyśle, jak w księdze? Widzisz nasza przyszłość?
- Nie czytam w umysłach. Widzę przyszłość. Jej możliwe rozwiązania. To moje przekleństwo.
- Myślałam, że to my kształtujemy nasza przyszłość
- powiedziała Kesa - Podejmując decyzje.
- Prawdę powiadasz. Twoje przyniosą śmierć.


Kesa uśmiechnęła się leciutko do kobiety. Cedric? Nie miał poczucia winy, ona była tylko narzędziem, to Bogowie decydowali o życiu i śmierci.
- Zdarzało mi się to wcześniej, więc pewnie w przyszłości tez się zdarzy... takiej profesji się podjęłam. Ale powiedzcie, lepiej, co nam pomóc może.
Staruszka uniosła kościsty palec i powoli dotknęła nim czoła dziewczyny.
- Rzeczywistość... - rzekła skrzekliwym głosem - nie zawsze jest tym czym się zdaje.
- O tym też wiem
- Kesa nie cofnęła głowy, przeciwnie uniosła ją nieco żeby spojrzeć w oczy kobiecie - Widzę różne rzeczy, do których inni - spojrzała przelotnie na krasnoluda - nie mają dostępu. Ale to nie czyni mnie mądrzejszą. Co nam pomoże wypełnić naszą misję?

Oczy kobiety zasnute były bielmem. Nie trzeba widzieć, żeby wiedzieć.

- Dobrze, dobrze... - kobieta uśmiechnęła się pokazując rząd żółtych zębów. - Dobrze... Przyszłość jest niczym sen. Wstajemy i zdaje nam się, że pamiętamy wszystko ale... wizja szybko ulatuje. Przyszłość jest niczym pajęcza sieć... Wystarczy pociągnąć za nić by się zerwała.
- Mówisz zagadkami.
. - stwierdziła Kesa - nawet nie to.. bawisz się słowami, ale nie odpowiadasz na moje pytanie. Może po prostu nie ma na nie odpowiedzi? Lub jej nie znasz?

Staruszka uśmiechnęła się zadowolona z siebie i wróciła do mieszania chochlą w kotle.
Kesa westchnęła, uznając to za koniec pogawędki. Ułożyła się pod ścianą - miała nadzieję przespać się trochę przed dalszą podróżą.

Reszta towarzystwa była mniej spokojna. Z jakiegoś powodu chata im się nie podobała. Staruszka wprowadziła Bataara w świat praw rządzących hydrauliką – to było pouczające, szczególnie, że wiedźma nie użyła swojego uroku – nie miała go zbyt wiele, po prawdzie - ani ziół czy dotyku jak uczyniła by Kesa, tylko po prostu wpłynęła na ciśnienie krwi w konkretnym miejscu ciała. Sprytna sztuczka, Kesa postarał się ją zapamiętać.

Cathil – jak to ona - była niezadowolona. Ale to nic nowego, jej zwykle wszystko niepasowało. Taki charakter.
- Nie podoba mi się tu - warknęła.
- Nie bardzo widzę inne opcje.. - stwierdziła Kesa - Wyczuwam, że się niepokoisz - przeniosła spojrzenie na Cathil - Ale większość z nas potrzebuje odpoczynku. Pod dachem. Kobieta nie jest nam wroga.
- Bah
- nieokreślony wyraz irytacji był jedynym komentarzem Cathil, nieprzywykłej do merytorycznej dyskusji.

Kesa ułożyła się wygodniej pod ścianą, owinęła peleryną i zamknęła oczy. Dawno nie czuła się tak komfortowo. I bezpiecznie.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline