Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2013, 20:50   #7
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Blue! – krzyknął Zak – Dajesz!

Spojrzała przez ramię na chłopaków, uśmiechając się.
Wybiła się pionowo do góry, łapiąc lewą dłonią za aluminiowy reling. Zawisła przez sekundę, dołączyła prawą dłoń, przerzuciła ciało i oparła stopę na niewielkim reflektorze. Ugruntowała się i wyciągnęła znów dłoń do góry szukając następnego uchwytu. Znalazła, podciągnęła się sprawnie i szybko. Dopiero kiedy znów ugruntowała ciało, na dwóch kolejnych ledowych reflektorach, spojrzała w dół. Chłopaki stali jakieś trzy metry niżej, na małej – technicznej - galeryjce biegnącej wokół najwyższej wieży kasyna. Pod nimi rozciągało się rozświetlone milionami świateł Vegas. Spojrzała w górę. Do szczytu zostało jej 10, może 12 metrów.

Budynek zatrząsł się nagle gwałtownie, stopa ześlizgnęła się jej z osłony reflektora, zawisła na dłoniach. Zaczęła szukać podparcia dla stóp, nie stresowała się, wiedziała, że bez problemu utrzyma się na samych rękach, nawet przez dłuższy czas. Kasyno jednak zatrzęsło się znowu, otrząsnęło, jakby próbując zrzucić z siebie dziewczynę.

Nie miała szans z miotającym się budynkiem. Dłonie ześlizgnęły się jej z obłej osłony, i poczuła, ze spada. Krzyknęła krótko.

----

Obudził ją jakiś krzyk. Otworzyła oczy, w mgnieniu oka przypominając sobie wszystko. Zapięła pas.
" To tylko burza. Niedługo lądujemy. " głos pilota brzmiał uspokajająco. Uśmiechnęła się do Jeanne, choć otuchy próbowała dodać samej sobie. Rozluźniła ciało, czyniąc je bardziej powolnym.
- To tylko burza –powtórzyła – Zwykłe turbulencje.
Sięgnęła do schowka po płaski plecak z kelvaru, o kroju kamizelki , w którym przechowywała holograficznego laptopa. Jej narzędzie pracy, z którym nie rozstawała się praktycznie nigdy.

Ściągnęła sportowa bluzę i zapięła paski plecaka na białym, obcisłym podkoszulku. Sportowe spodnie i buty, jednej z ekskluzywniejszych marek, specjalizującej się w funkcyjnej odzieży dla profesjonalistów, z dyskretnym logo na samym dole nogawki, dopełniały jej strój.

Helikopter wylądował, wyskoczyła sprawnie, nie korzystając z pomocy pilota i, przykulona nisko przy ziemi, żeby wiatr mniej mógł nią miotać, pobiegła we wskazanym kierunku. Co to, do jasnej cholery, było?! Nocne manewry?

----

- Blue Zahe! – przedstawiła się, bez większej nadziei, że ktokolwiek ją usłyszy w tym huku. Źle reagowała na hałas, robiła się nerwowa, spięta. Nawet słuchawki nie pomagały. Najlepiej pracowała się jej w całkowitej ciszy. Miała nadzieję, ze w tym.. czymś, samolocie wojskowym, nie przyjdzie jej pracować.
Maszyna podniosła się do góry. Przymknęła oczy i skoncentrowała się na oddechu, próbując uspokoić myśli. Coś było, kurwa, nie tak. Bardzo nie tak. „Spokojnie Blue " – usłyszała w głowie głos senseia – „Odpręż się i oddychaj”. Taa… chyba nigdy nie medytował w takich warunkach. A może medytował. Był zdolny do wszystkiego.

----

Wyskoczyła z samolotu, zaraz a innymi. Strzelali do nich. Jak do kaczek, oślepiający błysk ciągle pulsował jej pod powiekami. Spokojnie. Spokojnie. Oddychaj.

Kane wcisnął jej do ręki komunikator. Włożyła go do ucha, znała podobny sprzęt, często używali go w SkyFall w czasie akcji. Schowała rączkę niewielkiego plecaka na kółkach – nie miała dużo rzeczy – i założyła go na ramiona. Pobiegła za mężczyzną we wskazanym kierunku.

Na pytania przyjdzie czas potem.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline