Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2013, 21:59   #20
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację

Cathil Mahr, Bataar.


Strzała poszybowała w powietrze. Zza wozu wyszedł człowiek, przewoźnik i wskazał coś krasnoludowi. Coś na drugim brzegu, co było poza zasięgiem ich wzroku. Idealna, bezwietrzna pogoda. Idealna trajektoria, którą kreśliła strzała zwiastowała idealne zakończenie lotu - w środku celu, który zamierzyła sobie łuczniczka.

Bataar wyszeptał krótkie słowa modlitwy.

- Bogini, spraw by ta strzała przyniosła śmierć.

Anahit była dzisiaj łaskawa. Wysłuchała jego prośby. Gdy strzała zaczęła zniżać swój lot, zmierzając nieuchronnie do celu, zerwał się wiatr. Podmuch uderzył w lotki minimalnie zmieniając tor pocisku. Odchylenie było niewielkie. Niewielkie, lecz wystarczająco duże. Strzała zmieniła kierunek uderzając prosto miedzy łopatki przewoźnika. Ten po uderzeniu wygiął się w łuk. Do uszu Cathil i Bataara doszedł okrzyk bólu. Coś przesłoniło słońce rzucając cień. Spojrzeli w górę i dostrzegli kruka kołującego nad nimi.
Zobaczyli jak krasnolud klęka przy przwoźniku, a później spogląda w ich stronę. Patrzył chwile w ich kierunku po czym wrócił do rannego nie zaszczycając ich już choćby cieniem uwagi.
Ułożył rannego na pokładzie i sam chwycił za linę i począł wraz z promem kontynuować przeprawę. W końcu dopłynął do drugiego brzegu, przywiązał prom i włożywszy przewoźnika na wóz zjechał na brzeg. Nieopodal miejsca lądowania stała chatka. Gzargh skierował wóz w jej stronę. Zajechał wozem poza chatkę i zniknął im z oczu.


Reszta poza Cathil Mahr i Bataarem.

Po skończonej dyskusji ruszyli w kierunku gdzie łowczyni i wielki kapłan zdążyli im już zniknąć z pola widzenia. Ślady kół, z których dziewczyna czytała jak z otwartej księgi były dla nich niewidoczne, trzymali się więc kierunku, w którym jak im się wydawało odeszli i za każdym razem gdy już wydawało im się, że się zgubili, odnajdywali ślad zostawiony przez Cathil.

Zmierzch jednak zapadał szybko i wkrótce okazało się, że nawet nie są w stanie zauważyć zostawionych celowo śladów. Wtedy jednak Ellfar dostrzegł światło, które wkrótce okazało się być ogniskiem rozpalonym przed przeprawą promową.


Wszyscy.


Bataar opowiedział w kilku krótkich zdaniach o tym co wydarzyło się na rzece. Niziołek z zapalonym polanem podszedł jeszcze do drewnianej tablicy i przeczytał na głos:


Prom pływa od świtu do wieczora. Wołać.

Wszyscy zmęczeni wędrówką pokładli się wokół ogniska. Nikomu nawet nie przyszło do głowy, żeby rozstawić warty.

Poranek był chłodny. Ognisko przez noc wygasło a od rzeki wiał nieprzyjemny, wilgotny wiatr, niosący krople wody. Tratwa stała po drugiej stronie rwącej rzeki a jedynym co łączyło oba brzegi była lina rozpięta między dwoma drzewami. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że próba przejścia przez rzekę pieszo w najlepszym wypadku będzie wiązała się z porwaniem przez mocny nurt.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline