Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2013, 11:18   #10
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Ich czarnuch okazał się jedynie odrobinę pomocny. Peter wraz z innymi trząsł się niemiłosiernie w vanie próbując, w tym czasie nie lada sztuki przebrania się w miejscowe ciuchy.

Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, by w ten prosty sposób zamaskować swoje pochodzenie. Może dlatego, że w połowie XXI wieku wszyscy zakładali, że nawet tutaj nosi się cywilizowane, europejskie stroje. Niesłusznie jak się okazało. Z drugiej strony wypadało się cieszyć, że to nie dżungla, gdzie jedynym ludowym strojem mogła być kusa spódniczka z liści. Pod czymś takim, to nawet Shade nie ukryłaby karabinu.

Z paplaniny Ghedi LuQman wydobył istotną informację, że Mogadiszu jest podzielone na strefy, a oni mają najbliżej do terenu opanowanego przez Czerwonych, z północy są Arabowie, a w centrum rząd. Problem był w tym, że oni musieli się dostać do obszaru, którego satelitarny obraz został zakłócony przez Umbrella. Wyglądało na to, że ten teren opanowali właśnie Arabowie. Jednak Mister LuQman tam już niewiele mógł.

Mógł za to ukryć ich w jakimś domku, w jakiejś wiosce. Co zrobił opuszczając ich w tumanach wzbijanego kurzu. Poszli na pięterko. Pokoik był licho umeblowany, ale przynajmniej było gdzie usiąść i gdzie się położyć. Wiga zainteresowały dwa niewielkie okienka. Przez jedno z nich, choć nie bezpośrednio zobaczył mijający ich pościg. Peter przespacerował się po pokoiku przy okazji rozmawiając z towarzyszami o planach na przyszłość. Konwersacja była wielce interesująca. Zwłaszcza ze specjalistkami.
- Nie ma wyjścia na dach … - zauważył obserwując sufit – nie da się przeskoczyć na budynki obok.
Zawiesił głos spoglądając na resztę.
- Macie czasami wrażenie, że znajdujecie się w pułapce?
Jak by nie patrzeć, to miejsce było niezwykle kiepskie do obrony.
- Musimy wystawić warty. – zaakcentował pierwsze słowo.

Dyskusja w zasadzie popłynęła w kierunku wniosku, że muszą zaczekać do zmroku na przewodnika i spróbować dostać się do miasta. Peterowi jednak przyszło coś innego do głowy.

- A w zasadzie dlaczego musimy przebijać się przez strefę Czerwonych? Czyż nie można pustynią obejść miasto i dostać się bezpośrednio do strefy arabskiej? – zadał pytanie.
Kwestia była do przedyskutowania, a w każdym razie warta rozważenia.

Nie tylko Shade miała ochotę wybrać się na miasto.
- Z jednym się z Tobą zgadzam Kane. – powiedział do Irlandczyka. - Nie możemy tu siedzieć bezczynnie. Dobrze byłoby znaleźć jakąś inną kryjówkę w pobliżu. Najlepiej taką, z której byłoby widać nasz uroczy domek. Takie małe zabezpieczenie na wypadek, gdyby na czarny przyjaciel Ghedi zechciał zmienić barwy klubowe. Poszukam czegoś odpowiedniego. Jak mawiają karaluchy: „jakby co to będziemy w kontakcie”.
- Moje Panie. –
skłonił się lekko w stronę Jeanne i Blue. – Miło było porozmawiać. Na pewno jeszcze będziemy mieli okazję pogawędzić. Tymczasem.

Przywdział arabskie „maskowanie” i wyszedł. Czego szukał? Jakiejś opuszczonej rudery w pobliżu. Jego najemniczy instynkt mówił mu, że nie należy postępować tak, jak się tego spodziewa imć Ghedi. Po za tym źle znosił miejsca, z których nie było ucieczki. Chciał się gdzieś zaszyć i spokojnie poczekać na powrót LuQmana.
- Shade? Tu Wig.– powiedział korzystając z komunikatora – Wyszedłem na zewnątrz, szukam innej kryjówki. Dam Ci znać jak coś znajdę. Nie powinniśmy wszyscy przebywać w jednym miejscu. Zauważyłaś coś podejrzanego?
 
Tom Atos jest offline