Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2013, 22:06   #16
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Jeszcze te chore płaczące obrazy i te niby zwidy psów i tego pomiota z piekieł można znieść i oskarżyć trawkę albo inne syfy o wywołanie halucynacji, ale przecież ni z gruchy ni z pietruchy nie zrobiłby mu się nieprzyjemnie drapiący ból gardła, który przerodził się w odruchowy kaszel. Rzucił się by wciągnąć rannego kolegę do kościoła. Zawlókł go na najbliższą ławę i posadził na niej. Wziął swój nóż i rozciął materiał koszulki by odsłonić ranę. Potem odciął drugi rękaw i dolną część koszulki i przewiązał tym wszystkim ranę by krew miała w co wsiąkać jednocześnie dociskając ranę. Tak robiono w grach, może jak znajdą jakąś porządną, wypasioną apteczkę to wstrzyknie się mu morfinę. Na nie nie umiał więcej pomóc.
Po kilku minutach wystawił głowę poza wejście do kościoła i rozejrzał się. Poznikały cholerstwa. A ciało ich kolegi wisiało sobie wesoło na krzyżu, albo iksie... jeden pies... Nigdy nie był w takiej sytuacji. Czuł ściśnięte kiszki ze strachu i szoku, zataczając się powlókł do kąta. Ciszę w kościele przerwały zwielokrotnione echem odgłosy wypróżniania żołądka. Kiedy skończył osunął się na ziemię i myślał coby z tym całym faktem zrobić. Zwykle pierwszy podkulał ogon i uciekał na szczaw, gdzie będzie bezpiecznie... albo w ogóle się nie ruszał bo siedział przed kompem. Ale widać było po bladości i wyrazie twarzy, że nie do końca wie co się dzieje. W sobie zaś miał kilka pojemnych wiader adrenaliny, która pobudziła mózg do działania. W tej chwili Eryk widział dwie możliwości. Albo zostawić resztę i na własną rękę wrócić na ta polną drogę i iść na ślepo w którąś stronę, albo iść z przyjaciółmi, a jak dobrze ich zna będą chcieli to wyjaśnić. Współczuł duszy Tomka, że zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, nikt nie chciałby zawisnąć jak Jezus przy zapomnianym kościele, ale w tej chwili wykazywał się egoizmem. Po prostu chciał walczyć o swoje dupsko.
- Chłopaki... - rzekł słabym głosem - Ja pójdę na zwiady skoro poznikało to wszystko- jego szczęka zacisnęła się bo powstrzymywał kolejną falę wymiotów. Lampę odłożył jednak z powrotem na wieżę - Włączcie tą lampę gdzieś za godzinę, zostawcie na dziesięć minut i wyłączcie, potem za kwadrans znowu włączcie i tak przez jakiś czas. Może znajdę pomoc -mówiąc to łaził po nawie głównej. Zajrzał do konfesjonału i ku jego zdziwieniu znalazł drewniany różaniec, książeczkę do nabożeństwa i fioletową stułę. Cóż, nigdy nie był zbytnio pobożny, ale skoro ten psychol nie wszedł do kościoła to musi być to jakiś punkt odniesienia. Różaniec przewiązał sobie przy pasku jak jakąś smycz z kluczami, książeczkę i złożoną stułę powciskał do kieszeni spodni po czym odsunął ławę i powoli wyszedł z kościoła. Kiedy tylko dotknął ziemi butami zamknął oczy i ruszył do przodu - Spieprzać, spieprzać, spieprzać... - szeptał. Może trafi jednak na jakąś wieś i będzie mógł wspomóc kolegów.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."

Ostatnio edytowane przez Ziutek : 19-04-2013 o 22:39.
Ziutek jest offline