Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2013, 10:53   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Friedrich zakaszlał.
Żołądek ponownie się zbuntował, skurczył... Ale niewiele z siebie mógł wyrzucić...
Friedrich uniósł nieco umęczone ciało. Czuł się jakby przecwałował po nim tabun rozpędzonych koni. Z trudem usiadł, ignorując potworny ból głowy i zawroty.
Gdzie my, na demony, jesteśmy, pomyślał.
Bynajmniej nie chodziło mu o to, że na brzegu morza. Aż za dobrze pamiętał zmagania "Purpurowego zachodu" z wichrem i falami. Podobnie jak i chwilę, gdy kadłub statku uderzył o skałę, a on sam poleciał za burtę, gdy pękła lina, którą był przywiązany do relingu. A może to pękł reling?
W każdym razie nie pamiętał walki z falami. A musiał walczyć, bowiem inaczej nie znalazłby się na brzegu, tylko spocząłby w morskich odmętach, a jego ciało stałoby się żerem dla mniejszych czy większych ryb. No, chyba że skończyłby tak jak tamci.
Obrzucił wzrokiem leżące ciała tych, co nie mieli szczęścia i których dusze zabrał Morr, chociaż ciała znalazły się na brzegu.

Stale jeszcze nie mając zaufania do swych sił siedział i spoglądał w morskie fale. Chwyciwszy wiszący na szyi medalion podziękował Mannanowi za łaskę ocalenia życia. Po raz kolejny.
Może jednak nie powinien był wystawiać na próbę łaskawości Pana Mórz? Może po tamtej katastrofie powinien zostać na lądzie? Ruszyć z jakąś karawaną do Imperium czy Bretanii, zamiast znów wchodzić na pokład statku?
Do trzech razy sztuka. Za kolejnym razem mu się już pewnie nie uda.

Zadrżał czując, jak zimny powiew wiatru przebija się przez przemoczone ubranie. Dobrze, że chociaż tyle zachował - koszula, spodnie, buty. I sztylet wiszący u pasa. Kapelusz poleciał gdzieś z wiatrem, ale płaszcz się ostał. Jak wyschnie to się przyda. Bardzo się przyda.
No i, co najważniejsze, ocalił życie. Na dodatek - jak widział - nie sam. Kilku innych też wyniosło głowy z katastrofy i zaczęli się poruszać.

Wstał, z pewnym trudem zachowując równowagę, i ponownie rozejrzał się dokoła.
Na brzegu leżało kilkanaście ciał. Prócz tego poniewierało się tam mnóstwo mniejszych czy większych kawałków drewna, strzępy żagli, porozbijane skrzynki i beczki.

Friedrich ruszył wzdłuż brzegu. Chciał sprawdzić, czy w którymś z leżących tam ciał kołatała się jeszcze iskierka życia. No i warto było przekonać się, czy wśród leżących na brzegu rzeczy nie znajdzie się coś przydatnego. Jakaś broń na przykład. Chociażby solidna pałka, bo jego sztylet nadawał się najwyżej do wypatroszenia kury, a nie do obrony, gdyby z lasu wylazł jakiś zgłodniały zwierz.
 
Kerm jest offline