Hans odkaszlnął słonawą wodę gdy jakiś głos i ręka wybudzały go ze snu. Przez dłuższą chwilę, drżąc z zimna dochodził do siebie, dość szybko jednak rozpoznał człowieka który sprawdzał jego stan. Pamiętał go był akolitą Mannana – albo tak kiepskim, że doprowadził do zatopienia statku, albo tak dobrym, że swoją osobą wyprosił dobicie do brzegu dla siebie i innych ocalałych.
"Na dwoje babka wróżyła" – pomyślał gorzko, po czym rozejrzał się wokoło siebie, próbując rozgrzać się przez pocieranie różnych części ciała.
Podczas gdy Fredrich ruszył dalej Hans rozglądał się wśród zwłok za swoim przyjacielem – za takowego miał bowiem Helvgrima Sverrissona. Wkrótce go znalazł i próbował ocucić, przeszukiwanie zwłok, resztek statku oraz sporządzanie prowizorycznej broni pozostawiając na później.
Zastanawiał się czy śmierć którą spowodował w Grundhaim przyszła zebrać swoje żniwo. Zaciągnięcie się na statek było w dużej mierze za jej przyczyną, inaczej zapewne podróżowałby po Imperium. „I równie dobrze mógłbym być już martwy” - pomyślał, wiedząc dobrze, że na trakcie roi się od różnych niebezpieczeństw. Miał w tym już spore doświadczenie.
Po dłuższej chwili gdy uświadomił sobie, że krasnolud potrzebuje nieco więcej czasu na dojście do siebie, począł rozglądać się za wszelkimi zdatnymi do użytku rzeczami. W pobliże krasnoluda znosił wszystko co mogło się przydać teraz i w późniejszym czasie. Wiedział, że niebawem będzie trzeba zrobić ognisko, aby rozgrzać zmarznięte ciało. Potrafił to zrobić starą sprawdzoną metodą pocierania patyczków, wystarczyło zebrać trochę suchej ściółki, mniejszych i większych gałązek, oraz umiejętnie obracać patyczkiem ocierając go o podstawkę. Wiedział jednak , że to zajęcie czasochłonne, dlatego zostawił je na sam koniec gdy już nie będzie czego zbierać z trupów i resztek statku. Rozglądał się tez za czymś co mogłoby posłużyć za pałkę, a właściwie dwie gdyż dostrzegł, że i krasnolud nie posiada broni. Zastanawiał się przez moment jak bardzo Helvgrim cenił sobie topór kupiony za majątek w Grundhaim, na którego badanie poświęcał sporo czasu i zapału. Teraz leżał zapewne gdzieś w odmętach wody.
Myślenie o przeszłości pozwalało mu odganiać natrętne myśli na temat nieciekawej teraźniejszości. Pomimo to pewne rzeczy wykonywał niejako automatycznie, zbyt długo zajmował się przetrwaniem o własnych siłach w niesprzyjających warunkach, by nie rozglądać się za źródłem prowiantu , który niebawem będzie potrzebny. Od razu pomyślał o ptactwie i jajach, mając nadzieje, że znajdzie się też jakieś źródło wody - być może w głębi lądu. Rozglądał się też za ziołami. To wszystko wymagało jednak czasu i zorganizowania, miał nadzieje , że z pomocą Helvgrima uda się jakoś zorganizować rozbitków, znacznie zwiększyło by to szanse wszystkich na przetrwanie.
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 28-04-2013 o 15:37.
|