Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2013, 12:07   #3
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Gotte nie był uczestnikiem wojenek, jak Jost. Nie ganiał też po szlakach, jak większość z pozostałych kompanów. On dalej niż Wurtbad się nie zapuścił. Ale zmienił się też, oj zmienił. Zauważył, że ludzie w większych skupiskach, niżli Biberhof, również wielce zainteresowani są, nie do końca sprawdzonymi, ale za to niezwykle ciekawymi, informacjami.

Gotte więc, początkowo z towarami tatki, często chadzał do miasta. Korzystając z okazji przesiadywał później w karczmach, opowiadał na placach, wszędzie gdzie go tylko słuchano. A o dziwo go słuchano… No więc i Gotte w swym żywiole był. A ile się naopowiadał o ostatnich wydarzeniach w Biberhof, a ile z tych informacji zmienił, upiększył, poprawił, tego mu zliczyć się nie można. Opowiadać potrafił długo, wyniośle, gestykulując wielce. Nie tak, jak kiedyś w siole, teraz odważniej, pewniej, zbierając wokół siebie ludzi. Ludzi, którzy sami go do tego podjudzali. Bo gdy taki Gotte spostrzegł, że go słuchają, to i gadał więcej, to i gadał coraz bardziej mijając się z prawdą. A jednak wielu mu wierzyło, wierzyło i rozpowiadało dalej co słyszano.

Gotte nauczył się tak operować językiem tak, że wiele, bardzo wiele rzeczy potrafił dzięki niemu załatwić. A i dziewką też potrafił odpowiednio nagadać, by ich serca, czy bardziej ponętne piersi, kierowały się ku niemu. Może dziewki nie były najmądrzejsze, no ale po cóż one mają być mądre?

No i tak, gdy jego kompani ze straży wielskiej wracali z dalekich podróży, zaskoczeni mogli być widokiem, jaki prezentował sobą Gotte. Fikuśne, acz wyglądające na zacnej jakości, ubranie. Nim Miller rzucał się najbardziej w oczy, co nie było trudne przy jego jaskrawym, różowawym zabarwieniu. Na głowie kapelusz, bujny kapelusz z wbitymi weń ptasimi piórami. No, wyglądał dla wieśniaków śmiesznie, ale nie zważał na to. Wszak to oni się na modzie nie znali, nie on! Co też dosadnie i często im przekazywał.

Gottemu tematów do gawędy nigdy nie brakowało. Słysząc jednak opowiastki tych, co byli dalej niż Wurtbad, opowiastki równie ciekawe co i te jego, sam też zapragnął takiego życia. Samotnie nie wyruszyłby w taką drogę nigdy, ale teraz… teraz gdy nadarza się okazja… to był znak, że myślał słusznie i sioło swe, jak i nawet Wurbad opuścić postanowił.
- Jako już Jościk rzekł nasz, pójdziem oczywiście - wtrącił i Gotte. - I będziem my incogilas, jak zawsze przecie.

Gotte wrócił do chaty swej. Spakował co potrzebne na drogę, napchał sakwę kilkoma złotymi monetami, by kolejnego poranka być gotowym do drogi.
 
AJT jest offline