Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2013, 16:28   #4
Mrsanczo
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
Meksykanin Oscar Sanchez pochodził dobrej rodziny. Zawsze był czysty i schludnie ubrany. Sweterek od babci z napisem Wesołych Świąt był nieśmiertelny. Czasami nosił koszulki w kratę a odświętnie białe. Lecz teraz miał na sobie uroczy sweterek. Jego oczy był koloru brązowego podobnie jak włosy. Tego człowieka ludzie naprawdę lubili choć nie był towarzyskim. Ciekawe było jego przezwisko Bambus. Miał karnację białą lecz ludzie upierali się i wołali na niego Bambus. On sam tego nie rozumiał ale nie denerwowało go to. Tego człowieka było trudno czymkolwiek zdenerwować.

Nigdy niczego mu nie brakowało tym bardziej, że usamodzielnił się w wieku szesnastu lat. Nie miał długów nie był ćpunem. Zajmował prycze na uboczu zaraz obok Petrenko, który nie raz nie dwa próbował wcisnąć mu alkohol. Nie ja nie pije – odpowiadał zawsze stanowczo i spokojnie. Był wybrykiem natury nie pił nie palił, nic czysty. Pieniądze go nie obchodziły miał dość kredytów aby przeżyć w spokoju następne dwadzieścia lat. Na wyprawę zabrał się tylko po to aby pozwiedzać kosmos.

- Podzielimy się na dwie trzy osobowe grupy ratownicze. W pierwszej będzie Sanches, Petrenko i Stevenson – „mi to pasuje” - pomyślał, doborowe towarzystwo świetnie.

- Dobra. Sanches, Petrenko i Stevenson – wciskajcie się w skafandry próżniowe. Interesante – stwierdził widząc dość dziwną wyrwę w statku. Następnie ubrał się w skafander jak mu kazano.
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Mrsanczo : 05-05-2013 o 20:03.
Mrsanczo jest offline