>>
Gdy tylko kapitan Trampa zaczął swoją odprawę Tomason stała na baczność jak jakiś żółtodziób. W oczach jej pojawił się strach, emocje i radość. Jeżeli ktoś jej nie znał to pomyślał by o dwóch opcjach. Pierwsza że wariatka i histeryczka. Druga opcja że jest w stanie błogosławionym. Krótko mówiąc w ciąży. Żadna z nich jednak niebyła prawidłowa. Więc skąd te emocje? Uwielbiała wszystko co lata i ma problemy z prawidłowym działaniem.
Jak tylko usłyszała nazwę i rodzaj okrętu, mina jej mówiła orzesz w mordę. Usta jej się otworzyły z wrażenia. Było widać bielutkie ząbki które wystawały z ślicznych różowych ust. Po chwili jednak dotarło do niej coś co szarpnęło jej mięśniami. Ten dreszcz przechodzący przez całe ciało był spowodowany myślą – /kto do cholery jest taki rozrzutny i nie szukał statku./- niestety szybko została wybudzona z przemyśleń różnorakich.
„- Za pół godziny wszyscy mają być przygotowani do wejścia na pokład Harvestera……”
Usłyszała że idzie w drugiej ekipie podporządkowała się. Szła z Nicolayeva i Luvezzi. Dobrze też było że przedostają się standardowo mostem. Chodź nie umniejszało to ryzyka rozwarcia przejścia w najmniej oczekiwanym momencie.
„Druga grupa – znajdźcie sterówkę i spróbujcie włączyć systemy statku. Jeśli chcemy dostać nagrodę za znalezienie statku musimy postępować ściśle według korporacyjnej instrukcji ratowniczej. Gra, moi drodzy, idzie o grube miliony. Dla każdego. Dlatego też przypominam, jak ona brzmi.
Przerwał mu kolejny, potężniejszy niż poprzednie łoskot uderzenia. Przez pokład Dragona przeszło wyraźne drżenie i włączyły się żółte, pulsacyjne światła awaryjne. „
Po przeczytaniu procedury standardowej którą słyszeli już nie jedno krotnie „Zwarcie” delikatnie przysunęła się do swojej ekipy. Z dumą patrzyła na towarzyszy. - Zwarcie, Luvezzi - odezwała się po briefie kapitana- "Nicko" - Wy też właźcie w skafandry próżniowe - wydała polecenie… Anastazy pospiesznie podbiegła do zasobników w którym były kombinezony i wciskała swoje szczupłe ciało w nie. Długie blond włosy znikły pod hełmem i kombinezonem. Widać było tylko przez chwilę zielone oczy póki nie zamknęła osłony. Jeszcze tylko za pikała jej proteza nogi i silniczki krokowe wspomagające ruch nim się wytłumiły w kombinezonie.
Odgłos w nadajniku – gotowa serr…! -
Ostatnio edytowane przez Nasty : 08-05-2013 o 00:49.
|