Falandar od dobrych kilku godzin siedział przy jednym ze stolików w sali głównej. Przyglądał się krzątającej Maeve i jej czarnoskóremu towarzyszowi. Odpiął dwa miecze ktorych głownie zdobiły czaszki o czerwonych oczach, które zwykle zawieszone były na plecach elfa i oparł je o stolik. Rozparł się wygodniej na krześle popijając czerwone wino. Stukając kielichem o usta i rozkoszując się zapachem trunku rozmyślał o wczorajszym dniu i liście który otrzymał. Jego wzrok spoczywał po kolei na przybywających w ciągu ostatniej godziny. 'Którego z Was też tu wezwała?' - kołatało mu się po głowie.
Falandar był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną o czarnych, długich do ramion włosach. Wyraz twarzy szermierza świadczył o wielkiej pewności siebie i jego bogatym doświadczeniu. Ubrany był w długi do kostek, najwyższej jakości płaszcz koloru burdgundu, który harmonizował z opaską na czole tego samego koloru. Pod płaszczem miał kaftan kolczy. Przy pasie spoczywał długi sztylet, czarne spodnie wciągnięte miał w wysokie, skórzane buty. Bez wątpienia był przystojnym mężczyzną, a mała blizna na prawym policzku tuż poniżej oka dodawała mu jedynie uroku. Czarne niczym smoła oczy spokojnie lustrowały całe pomieszczenie w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń. |