Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2013, 13:52   #711
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Przeszukiwanie kajut nic nie dało. Część z pozostałych przy życiu najemników pozostała na pokładzie uzbrojeni w oręż poległych kompanów, wypatrując okolicę brzegu rzeki, by nie zostać zaatakowanym przez ewentualne posiłki mrocznych elfów.
Gottwin, Gabriel, oraz troje młodszych mężczyzn będących wcześniej częścią ochrony barki starali się przeszukać rzeczy poległych, oraz ich pracodawcy jak najdokładniej. Niestety wielkie wysiłki w to włożone na nic się zdały, gdyż kompani nie znaleźli zupełnie nic, co mogłoby im podpowiedzieć, dlaczego stali się celem ataku druchii.
-Kiedyś... zaczął Niedźwiedź -Wuj opowiadał o tych korsarzach...- donośny głos brodacza rozniósł się po barce. Większość najemników zbliżyła się do krasnoluda słuchając uważnie jego słów.
-Zmierzali z karawaną do Fortu Solace. Zaledwie trzy mile od warowni zaatakowała ich horda tych skurwysynów...- rzekł unosząc brew, jakby chciał sprawdzić czy wszyscy go słuchają.

-Kusznicy strzelali tak celnie, że zazwyczaj wystarczał jeden oddany strzał by zabić przeciwnika... Wojownicy uzbrojeni w długie, zakrzywione miecze i solidne tarcze walczyli twardo i agresywnie, a kilku z nich dosiadało potwornych, krwiożerczych jaszczurów o dwóch umięśnionych łapach, którymi po usmażeniu najadłby się cały garnizon. Zaatakowali tuż po świcie, kiedy poranna mgła jeszcze nie opadła. Byli świetnie zorganizowani. Zaś ich dowódca, który dzierżył sztandar potrafił w momencie zmieniać taktykę. Mój wuj i kilku jego kamratów bronili się wytrwale do samego końca. Tamci też walczyli do samego końca. Nie sposób było ich złamać czy wystraszyć. Atakowali do ostatniego. Na szczęście krasnoludzki woj jest największym skurwielem w całym Imperium i poza jego granicami, to też nawet ta ciemna odmiana długouchów nie była w stanie zwyciężyć. Co nie zmienia faktu, że prawie dwa tuziny dobrych żołnierzy poległo tamtego poranka...- wyjaśnił.

-Czemu nam o tym mówisz?- spytał Gabriel.
-Byście byli świadomi, że nasze zwycięstwo było bardzo cenne.- odrzekł z wielką powagą na twarzy, co sprawiło, że na ustach kilku słuchaczy pojawił się drobny uśmieszek i wyraz dumy.
-Jest nas dość. - rzekł Gabriel zmieniając temat -Podzielimy się na warty, co dwie godziny. Oni widzą w ciemnościach, my nie. Trza rozświetlić lampami barkę, ale nie za bardzo, byśmy nie byli łatwym celem.- wyjaśnił -Ja Ty – młody i Ty.- wskazał palcami dwójkę mężczyzn -Zmienimy wartowników za godzinę. Co do następnej warty to już ustalcie między sobą kto pójdzie.- rzekł.
-Za dwa dni powinniśmy dotrzeć do zamku Ryazan. Tam się zatrzymamy i pomyślimy co dalej.- wtrącił khazad -Gościłem tam kiedyś przez kilka dni. Jego władca jest z Imperium, myślę, że nas przenocuje jeśli zrobimy dla niego jakąś drobną przysługę. Stamtąd do Bechafaen blisko.- wyjaśnił.

~***~

-Gottwinie! Wstawaj!- stłumiony krzyk Gabriela obudził najemnika z błogiego snu, którego tak bardzo potrzebował. Mężczyzna automatycznie sięgnął ręką w stronę elfiego ostrza, które trzymał przy boku w pryczy.
-Ktoś tu cały czas jest na barce.- syknął półszeptem -Ten młody, z którym wartowałem nie pojawiał się kilka chwil. Poszedłem go poszukać i znalazłem... Miał uśmiech od ucha do ucha.- rzekł chłodno.
-Wciąż jesteśmy zagrożeni... Obudzę Niedźwiedzia a Ty dojdź do siebie. Trzeba znaleźć tego kto zabija załogę...-
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline