Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2013, 23:33   #23
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Gdy Irmina wróciła do domu kupca służący poinformował ją, że jego pan czeka na informacje w sprawie śledztwa. Nie było jeszcze późno i szacowny pan Hazelhoff siedział w swym gabinecie przeglądając opasłe księgi, pewnie rachunkowe. Dziewczyna usiadła na krześle, które jej wskazał i szczegółowo opowiedziała starcowi o wszystkim czego dowiedziała się w ciągu tego dnia. Niestety nie było to nic konkretnego i mężczyzna pokiwał tylko ze smutkiem głową. Młodej adeptce magii było go bardzo żal i jeszcze bardziej zapragnęła odnaleźć jego krewniaka, albo przynajmniej dowiedzieć się co się z nim stało. Czasami niewiedza była gorsza niż najsmutniejsza prawda.

Rano ubrała się, zjadła śniadanie i kiedy przybył Hans wyruszyła wraz z nim do miejsca spoczynku averheimskich zmarłych.
- Pochodzisz z Averheim, Hans? - Zagadnęła swego ochroniarza przerywając panującą wokół nich ciszę.
- Nie - odpowiedział nie wdając się w absolutnie żadne szczegóły.
- A jak długo tutaj mieszkasz? Jak dobrze znasz miasto? - Irmina nie wydawała się zrażona jego lakonicznością.
- Z piętnaście lat - na drugie pytanie nie odpowiedział, uznając je pewnie za zbyt oczywiste.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko do siebie:
- Po wizycie w Ogrodach Mora chciałabym wybrać się do jakiegoś niezbyt drogiego, ale dobrego złotnika, specjalizującego się w wyrobie delikatnych ozdób w srebrze. Możesz mi kogoś polecić? - Zapytała jeszcze.
Obrócił głowę, patrząc na nią dziwnie:
- Czy ja wyglądam na kogoś korzystającego z takich usług? - Na ustach pojawił mu się na chwilę nieprzyjemny grymas. - Niedaleko placu znajdziesz ze dwóch.
- Raczej na kogoś, kto interesuje się gdzie są takie miejsca, dla zupełnie innych celów
- odpowiedziała spokojnie spoglądając mu w oczy, było w nich jednak widać błysk rozbawienia. Nie wyglądało by przestraszyła ją groźna mina najemnika, a ten pozostał milczący. Jeśli zdenerwowała go ta uwaga, to nie dał tego po sobie poznać. Irmina nie próbowała więcej podtrzymywać rozmowy. Teraz i tak nie miało to znaczenia.

By dotrzeć do świątyni musieli opuścić Averheim południową bramą. Gdy przypłynęli barką do miasta była już ciemna noc i dlatego dopiero teraz, panna Brehm, po raz pierwszy miała okazję podziwiać zielone równiny i pola uprawne krainy zwanej Spichlerzem Imperium.
- Mojemu ojcu spodobałby się ten widok. - Powiedziała spoglądając przed siebie z wyraźnym podziwem. Powiedziała to głośno, choć raczej nie spodziewała się reakcji ze strony mrukliwego ochroniarza. - Ziemia, według jego słów, zwłaszcza dająca obfite plony, to największe bogactwo jakie posiada człowiek.

Budowla do której dotarli, jak wszystkie inne świątynie Morra, wzniesiona była z ciemnego kamienia i miała kształt bramy. Tylko przez nią i jedynie za zgodą kapłanów, można było dotrzeć do Ogrodów, otoczonych wysokim murem. Nic nie powinno zakłócać wiecznego spokoju Umarłych.
Posępny wygląd tego miejsca pogłębiało jeszcze surowe wnętrze, ciemne, pozbawione jakichkolwiek ozdób czy mebli.
Wystarczyło jednak, aby pojawiła się tam i wkroczyła do środka, by w polu widzenia pojawił się niemłody już, ubrany w kapłańskie szaty mężczyzna, który podszedł do nich niezwykle cicho.
- Czy mogę w czymś służyć?
- Witaj ojcze
- pochyliła głowę w szacunku zależnym zarówno wiekowi jak i powołaniu mężczyzny i dodała przewidzianą zwyczajem regułkę powitania. - Jestem Irmina Brehm. Wraz z grupą osób wyznaczonych przez kapitana Baefausta, mam za zadanie rozwikłać tajemnicę zaginięć w averheimskich dokach. Nie wiadomo od kiedy trwają porwania. Może część z tych osób została odnaleziona martwa, ale nikt tych faktów nie powiązał. Dlatego przyszłam dowiedzieć się czegoś o wszystkich osobach, które zostały oddane pod opiekę Morra w ciągu powiedzmy ostatnich... - zawahała się - dwóch miesięcy? - Popatrzyła na kapłana z uwagą.

- Zwykle nie udzielamy takich informacji - odpowiedział kapłan po dłuższej chwili zastanowienia. Zerknął na Hansa, który pozostał w wejściu, czego nawet Irmina wcześniej nie zauważyła. - Chyba, że jest to faktycznie sprawa dużej wagi. Słyszałem o tych zaginięciach. Nie mieliśmy tu jednak w ostatnim czasie zwiększonej ilości zmarłych. Pytano już o to, pomóc niewiele mogę.
Szlachcianka pokiwała głową:
- Może to dobra wiadomość, być może porwani ludzie nadal żyją. Może to jednak nic nie znaczyć jeśli porzucają ciała w trudno dostępnym miejscu, albo niszczą na przykład paląc. - Wiedziała, że dla kapłanów Morra właściwe traktowanie zmarłych jest jedną z najważniejszych reguł. Jeśli ktoś rzeczywiście bezcześci ciała zmarłych, będą w nich mieli bardzo ważnych sprzymierzeńców. - Gdyby ojcze coś zwróciło twoją uwagę, niezwykłe rany na ciałach, coś odbiegającego od normy, co mogłoby nam pomóc proszę o informację. Mieszkam w domu kupca Hazelhoffa. Jego siostrzeniec jest jednym z zaginionych.
Kapłan powoli skinął głową. W jego ruchach nie było nic szybkiego czy pochopnego.
- Tak, pamiętam go. Przyszedł tu, pytając. Niestety jego siostrzeniec nie trafił tutaj. Jeśli chodzi o ludzi brutalnie pozbawionych życia, dwa bardziej zwróciły naszą uwagę. Ofiary noża, jak sądzimy.
- Czy mogłabym poznać ich imiona? Postaram się sprawdzić okoliczności ich śmierci. Może to na coś nas naprowadzi?

Spokojnie pokręcił głową w odpowiedzi.
- Zostali dostarczeni przez straż.
- Czyli ich tożsamość nie jest znana?
- zapytała - Czy nie możesz mi tego powiedzieć ojcze?
- Nie zostały potwierdzone.
- Dlatego, że byli to obcy? A może stan tych ciał uniemożliwiał rozpoznanie?
- Irmina popatrzyła na kapłana niepewna jak potraktuje jej pytania. Nie były zwyczajne w ustach młodej dziewczyny. Kapłan tylko pokręcił głową, nie wdając się w żadne dokładniejsze wyjaśnienia. Zareagował dokładnie tak jak przypuszczała, że zareaguje. Kobiety, zwłaszcza młode dziewczyny chroniono przed potwornościami świata. Jednak jego reakcja była dla niej jak odpowiedź.
- Dziękuję ojcze za te informacje - powiedziała, a potem zapytała jeszcze: - Możesz mi jeszcze powiedzieć czy w Averheim jest jakiś kapłan Wróży?
- Niestety nie
– odparł.

To nie była zbyt udana wyprawa, ale nie należało pominąć żadnego elementu. Przed wizytą w Trumnie Kowala, postanowiła zakupić u złotnika jakiś nie za drogi pomander, a jeśli nie będzie miał go na stanie, zlecić zrobienie w jak najkrótszym czasie. Przedmiot nie powinien być zbyt wykwintny, by nie zainteresować ewentualnych „koneserów”. Musiała przecież w najbliższym czasie, poruszać się, po dzielnicach nie cieszących się najlepszą sławą.
 
Eleanor jest offline