Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2013, 23:42   #7
Gwena
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Po długiej podróży Klara Iwanowna Czudowska trafiła do Marienburga.
Pierwszy spotkany ulicznik za kilka miedziaków zaprowadził ją do karczmy prowadzonej przez i dla jej rodaków.
Przynajmniej raz nie musiała nikomu tłumaczyć, że jej koń jest wart jak najlepszej opieki, w większości karczm jego zawsze, choćby nie wiem jak szczotkowana, ostra sierść i niski wzrost nie budziły szacunku u stajennych, przyzwyczajonych, że dobry koń to wielkie, głupie imperialne bydle.
W karczmie skorzystała z łaźni, oddała rzeczy do prania i wreszcie zjadła coś smacznego. W Aldorfie jadła wprawdzie wykwintne i egzotyczne potrawy, może modne, jednak stęskniła się za barszczem, słoniną i pierogami. No i na koniec miód. Zdecydowała się – ze szkodą dla swojej sakiewki – na ponad 20 letni półtorak.
Karczmarz z zainteresowaniem przyglądał się nowo przybyłej rodaczce i z chęcią przekazał jej wszystkie plotki z miasta. Złą informacją były ceny za przewóz statkiem konia do Erengradu, musiałaby zastawić wszystko co ma, a i to by nie gwarantowało rejsu na porządnym statku.
Mogła albo napisać do rodziny o pomoc, albo prosić o pożyczkę w tutejszym przedstawicielstwie Kisleva. Jeśli nie chciała się zniżyć do próśb, to musiała jakoś zarobić i to znaczną sumę.
Według karczmarza trudno było o popłatne zajęcie, jednak słyszał, że sigmaryci ogłosili zaciąg na polowanie na jakieś potwory na okolicznych bagnach – wyliczył ich przy tym zbyt dużo by uwierzyła, że to nie przesadzona plotka. Smoki? Ośmiornice? Kultyści? Wszystko naraz?
Skrzywiła się, gdy usłyszała, że polowanie z uwagi na teren nie jest możliwe konno – ruchliwość i szybkość konia była jej najsilniejsza bronią. Ale co szkodzi dowiedzieć się czegoś więcej.
Jutro o świcie na barce? To nawet dobrze, będzie mogła zniknąć wieczorem w pokoju dość wcześnie by uniknąć niewygodnych pytań jak zawsze ciekawskich rodaków.
Ustaliła z karczmarzem, że zaopiekuje się on Węgielkiem do jej powrotu, a gdyby coś się jej stało prześlę list, jaki mu zostawiła, jej rodzicom.
Przed świtem opuściła ciemną karczmę – udało się jej nie potknąć o żadnego z nadal leżących koło stołów biesiadników – i udała się do przystani.
Na barce przy trapie stał wysoki, dość przystojny i dbający o swój wygląd woj. Klara sięgała mu co najwyżej do ramienia. Była bardzo młodą i drobną blondynką, więc mimo szabli u boku i łuku na plecach nie sprawiała groźnego wrażenia. Również jej strój wyglądał raczej na ubranie myśliwego niż na typowo wojskowe skóry. Jedyne ozdoby jakie nosiła to spinka z rogami jelenia i zdobny w jakieś roślinne i łucznicze motywy pas.
W pobliżu dwoje ludzi rozmawiało z elfem. Podeszła do trapu i zapytała:
Czy tu zbierają się chętni na wyprawę do Fauligmere?
Wojownik przez chwilę przyglądał się dziewczynie, potem powiedział:
– Zgadza się. Jesteś może zainteresowana?
– Opowieści karczmarza mówiły o wielkiej nagrodzie i wszystkich potworach świata... ale kto karczmarzom wierzy?
– Na temat wielkości nagrody niewiele ci powiem
– odparł – ale potwór z pewnością jest. Ośmiornica dla ścisłości.
– A smoki? Kultyści? Bo na rybach się nie znam.
– Ani smoków, ani kultystów, ani dziewic w nagrodę. Ale tym chyba nie jesteś zainteresowana?
– Zdecydowanie nie są w moim guście.
– uśmiechnęła się. – Klara Iwanowna z Kisleva – podała mu rękę. – Ale – ciągnęła – chyba się nie przydam, bo z morskimi stworami nie miałam nic do czynienia.
– Alex. –
Przywitał się, odwzajemniając uścisk dłoni.
– Czegoś takiego – mówił dalej – raczej się nie łowi wędką czy w sieci. Raczej dobra broń się przyda.
– Duży to stwór? Łukiem go można zabić?
– Aż tak dobrze to nie jestem poinformowany. Ale musi być dość spora. Inaczej już dawno by ją ktoś załatwił. Dobry łuk pozwoli się trzymać poza zasięgiem macek.
– Ponoć przejazd do tej wsi opłacił zakon... w takim razie zaryzykuje. Zawsze można zrezygnować jeśli będzie to zadanie beznadziejne.
– Zapraszam na pokład
– uśmiechnął się Alex.
Klara weszła niosąc ze sobą juki, rozejrzała się po pokładzie.
– Tylko my się wybieramy?
– Sądzę, że tamta trójka –
spojrzał na nabrzeże – też się z nami wybiera. Przynajmniej elf się tu kręcił.
– Ciekawe czy to jeszcze jeden łucznik czy mag. Choć zaprzyjaźniłam się z takim elfem co i tym i tym doskonałym był.
– Wolałbym maga –
stwierdził Alex. – Mimo licznych wad magowie bywają przydatni podczas walk z potworami.
– Prawdę rzekłeś.

Młoda, śliczna dziewczyna, z niemałym tobołkiem na plecach, żwawo ominęła dwójkę nieznajomych z zaciekawieniem im się przyglądając. Po chwili znikła w kajucie nim oboje zdążyli się jej bliżej przyjrzeć.
– Kolejna łowczyni? – powiedział cicho Alex, gdy nowo przybyła zniknęła im z oczy. – Wygląda raczej... – nie dokończył.
– Chyba posagów – parsknęła Klara i zwróciła uwagę na uzbrojenie mężczyzny – Widzę, że piękny łuk masz, takiego jeszcze nie widziałam, mógłbyś pokazać jak szyje?
– Powiedziałbym, że pamiątka rodzinna, ale to by była nieprawda –
uśmiechnął się Alex. – Zdobyczny – dodał, ściągając łuk. – Masz na oku jakiś cel? Konkretny?
– Ot, widzisz ten pień co spływa z nurtem? –
odparła Klara wskazując na odległe o jakieś 100 kroków, kiwające się na falach resztki drzewa – Sterczy z niego konar.
– Proszę, możemy spróbować, czemu nie. –
Alex ściągnął łuk i wyciągnął strzałę z kołczanu.
Cel nie był zbyt duży, a na dodatek ruchomy. I dość daleko. Pierwsza strzała trafiła w pień, w miejsce, skąd konar wyrastał. Druga, wystrzelona chwilę po pierwszej, trafiła już w konar cal nad pierwszą. Dwie strzały z małego wygiętego łuku dziewczyny również znalazły konar.
– Twój łuk pięknie i mocno bije, ale jest tylko dla takich co o powałę głową zahaczają.
– Bogowie nie poskąpili mi wzrostu –
odparł z uśmiechem.
Odpowiedziała uśmiechem i spytała:
Ta ryba, czy co to tam jest, ma oczy?
– Powinna mieć. Na jednym z obrazków, jakie widziałem, miała. Dwoje. Ale nie nazywaj jej rybą, bo się obrazi –
zażartował.
Ja pierwszy raz nad morze dotarłam i dla mnie, póki co, wszystko co się moczy jest rybami, no z wyjątkiem raków... A jeśli o rakach mowa – nie wiesz czy dadzą tu śniadanie?
– Bywałem nad morzem. Każdy rybak by cię uznał za głupią, gdyby coś takiego usłyszał –
uśmiechnął się Alex. – Ale nad kambuzem, znaczy się kuchnią, widać dym. Kucharz chyba coś pichci od rana. Jesteś bez śniadania?
– Miejmy nadzieję, że kucharz znośny, bo w karczmie w której nocowałam dopiero trzeźwieją, więc tylko kęs chleba zjadłam.
– Zanim podadzą śniadanie, pokażę ci naszą wspaniałą kwaterę –
zaproponował Alex.
– Dobrze – poszła za Aleksem do małej, zatęchłej kabiny i rzuciła na jeden z hamaków juki. Zmarszczyła z obrzydzeniem nos i wyszła pospiesznie z kabiny – Jeśli pogoda pozwoli będę na pokładzie spędzała czas.
– To też racja. – Alex skinął głową. – Jeśli tylko nie będzie za dużo much i innego robactwa
– Mam nadzieję, że mamy tylko magowi pomagać, bo przecież szablą, czy mieczem takiego stwora nie ruszymy –
powiedziała Klara, gdy stanęli przy burcie. – Wytropić, zwabić. Tak, to możliwe. Choć nie bardzo wierzę w to, że jest wielkości starych drzew, ludzie zawsze przesadzają, to na pewno jest spory skoro taki popłoch czyni. Może tobie coś więcej powiedziano...
– Różne stwory spotykałem w życiu
– odparł Alex – między innymi Chaosu.
– Mówisz –
wtrąciła – o zwykłej zielonce, czy spotykałeś prawdziwych championów chaosu?
Alex pokręcił głową.
– To był wielki stwór, dzieło Nurgla. Wyglądał, jakby zlepiono w jedno kilkunastu czy więcej ludzi. Dziesiątki rąk i nóg.
– Nie zazdroszczę takiego spotkania, ale przeżyłeś, to się liczy. Ja tylko z zwykłymi stworami miałam do czynienia, ot orki i takie tam... Tyle, że ich dużo na raz bywa i przez to są groźne.
– Co za dużo, to niezdrowo
– potwierdził Alex. – Ale teoretycznie przynajmniej, jeśli nas będzie wielu, a potwór jeden, to też powinno zadziałać. Ciekaw jestem, na czym to tak urosło. Może też to jakiś twór Chaosu.
– Zapewne, ale zanim zaczniemy się zastanawiać jak sobie z nim poradzić, musimy się dowiedzieć, co potrafią nasi towarzysze. Ja, jak mówiłam, chyba mogę go oślepić tylko
– stwierdziła Klara.
– Trafić w oczy?
Skinęła głową.
– Z półsta kroków powinnam dać radę. Zresztą widziałeś...
– Mądrzy ludzie powinni się trzymać z daleka.
– Pytanie jak szybko się porusza... Niewiele wiemy póki co. Cóż, nie przysięgałam, że go ubiję. Jak co to w nogi –
uśmiechnęła się.
– Rozsądne podejście do zagadnienia. Po co komu złoto po śmierci? A dzieci nie mam, by im to w spadku przekazać.
– I pewnie wbrew obietnicom karczmarza okaże się, że mało złota płacą, choć może w potworze coś ciekawego się znajdzie, a i pewnie chętnych na macki i inne ingerencje nie będzie brakować.
– Mało w porównaniu do ryzyka? Owszem, może tak się zdarzyć. Ale, jak mówisz, mogą być dodatkowe profity. No i pomyśl o sławie i chwale, jakie na nas czekają –
stwierdził z lekką kpiną.
– Mnie interesuje tylko opłacenie przewozu Węgielka, mojego konia, do Kisleva, a nie sława – skrzywiła się. – Nie zostawię go przecież tutaj.
– Sławna pogromczyni ośmiornicy będzie miała tańszą podróż
– odparł.
– Z powodu piratów i tak mogłabym łukiem zarobić na podróż, ale za konia chcą sporo złota...
– A czemu nie chcesz lądem? Z jakąś karawaną?
– Nie wykluczam i takiej możliwości, ale statkiem będę w tydzień, lądem i miesiąc nie starczy, a z karawaną kupiecką to i trzy będą.
– Spieszysz się?
– Już nie...

W tym momencie do trapu podeszła trójka nieznajomych która toczyła rozmowy na brzegu, elf przechodząc skłonił się, na co Klara odpowiedziała kilkoma słowami po elfiemu. Elf spojrzał na nią uważniej, jakby dopiero teraz ją naprawdę zobaczył.
Pozostała dwójka potraktowała ich jak powietrze. Czarnowłosa dziewczyna zmrużyła tylko na ich widok różnokolorowe oczy i ze skwaszoną miną oraz wysoko uniesioną głową poszła przed siebie. Za nią na pokład wszedł wysoki osobnik o paskudnie pobliźnionej twarzy.
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 22-05-2013 o 15:44. Powód: Zamiana portretu dziennikarki
Gwena jest offline