Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2013, 23:11   #110
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Xendra dalej stała na pozycji obserwacyjnej, którą wybrała sobie jakiś czas temu już. Na razie nie wydarzyło się nic, co zmusiłoby ją do zakomunikowania tego pozostałym. Rozmowa za jej plecami trwała, jednak, mimo że wszystko doskonale słyszała, nie czuła się w obowiązku zabierania głosu. Niech Gallan się tam główkuje dalej co zrobić dalej. Jej się, na razie przynajmniej, nie pytali o zdanie w tej sprawie.

Wszystko zmieniło się gdy usłyszała za sobą głos, nienależący do żadnej z obecnych wcześniej w pomieszczeniu osób. Kiedy tylko obróciła się, kładąc dłoń na swojej broni, chcąc ją właśnie wyjąć i użyć, zobaczyła jak usta golema są otwarte. A ten przemawia do nich, jakby normalnie był myślącą istotą. To było niespotykane. Pierwszy raz widziała golema który by myślał. Nie było rzeczą niezwykłą fakt mówienia. Wszak niektórzy magowie z miasta, z którego przybyła, używała golemów wyposażonych w aparat mowy, by można się było z nimi komunikować . Takie golemy mogły odpowiadać dzięki temu na pytania, co było przydatne w przypadku wejścia intruzów do kompleksu, lub wykonania jakiegoś polecenia. Ale ten tutaj nie tylko mówił. Ten tutaj mówił jakby pozjadał wszystkie rozumy. Myślał. To było niezwykłe w tym wszystkim.

Xendra nadal trzymała dłoń na trzonku buławy, obserwując co się wydarzy. Gallan, Dorien i reszta widać była zajęta wymienianiem się kolejnych wyrazów niedowierzania, na to co właśnie działo się na ich oczach. A jeszcze do tego doszedł fakt, że golem, Menethul, wyraził swoje zdanie odnośnie możliwości rozkazywania mu. Do czego to doszło. Żeby twór, istota bezmyślna w swym bycie, kwestionowała polecenia kogoś kto stworzył tę istotę. Odmawiała wykonywania rozkazów. To niedorzeczne. Nie do pomyślenia. A potem jeszcze stwierdzenie golema że czuje się on zobowiązany za jego uwolnienie. To już przekracza wszelkie pojęcie. Może tu panują inne zwyczaje, ale w Podmroku taki by od razu został zniszczony. Nie zdążyłby nawet dojść do etapu odmowy poleceń. Skończyłoby się to dla niego już na etapie zadawania pytań. Golem ma służyć bez wahania. Zacisnęła mocniej palce na buzdyganie.

Jedyne co dobre w tym zamieszaniu z Menethulem, to nie dający się podważyć fakt. A dokładnie dwa. Golem uwolnił krasnoluda, oraz jego towarzyszkę, zaoszczędzając im pracy w tym zakresie. A drugi, to jeśli będzie współpracował z nimi, zyskali silnego sprzymierzeńca. Już miała to powiedzieć, ale de Sais ją ubiegła, co nie poprawiło jej notowań u Xendry. Nie znosiła takich jak ona, nadąsanych szlachciców, co wszystko wiedzą lepiej. Może też dlatego że sama żyła w takim środowisku, gdzie trzeba było co chwila patrzeć na ręce każdemu. Krasnolud też nie przypadł jej do gustu, najpewniej właśnie za sam fakt bycia mniejszym od niej o głowę, a przede wszystkim że był krasnoludem. Zbyt przypominał jej Duergarów, z którymi przyszło się często spotykać jej rodzinie w interesach i na placu boju. Byli dobrymi wojownikami. Teraz zaś widzi przed sobą nawierzchniowy okaz gatunku, w osobie Olhiviera Rendella.

Otrząsnęła się z tych myśli. Dopiero po tym wszystkim doszło do niej że trzyma buzdygan już wyciągnięty. A w pomieszczeniu zawisło pytanie właśnie Olhiviera. Co robimy? Schowała broń na swoje miejsce. Jeszcze tylko rzuciła okiem na zewnątrz, zanim odpowiedziałaby, ale coś przykuło jej uwagę. Lou, Woodes i nieznany męzczyzna. I jeszcze ktoś z nimi. Widziała jak mężczyzna wpuszcza ich gdzieś i zamyka za nimi kratę. Czyżby przejrzeli ich zamiary i wrzucili ich do lochu? Ale w takim razie czemu nie zabrali im ich wyposażenia, broni. I co to za dziewczę z nimi szło.

- Wydaje mi się że mamy mały problem- powiedziała do wszystkich. – Widziałam Woodesa i Lou. Są tam, ktoś był z nimi i zamknął ich w tamtym miejscu. Była z nimi jakaś dziewczyna.-tu opisała dziewczynę, na tyle na ile mogła. – Nie sądzę by byli aresztowani, nie zabrali im żadnej broni.

Usłyszawszy opis Nua’vill, Joann de Seis wzburzyła się.
- Blond włosy? Mała? Niebieskie oczy? Przecież to moja sistra, do diabła!
- Jesteś pewna, że to byli oni, Xendra? - zapytała Dorien. - Dlaczego mieliby wchodzić do lochów za ludźmi z obozu?

Xendra od razu spojrzała na Dorien, niezbyt miło.

- Ufam że wiesz co mówisz, rivvil- do Dorien.- Fakt jest taki jak ja mówię do was teraz. Nie oskarżaj mnie że jestem ślepa. I tak, to byli oni.
Dorien zamyśliła się, wyraźnie nie dostrzegając ostrzegawczego tonu Xendry. W końcu, wzruszyła ramionami, nie potrafiąc uczynić lepszego sensu z całej sytuacji.
- Skoro to byli oni - rzekł Gallan - to musimy ich znaleźć. Ich i Drakonię, oczywiście. I uciekać stąd jak najszybciej.

Xendra popatrzyła na golema.

- Jego można wykorzystać do celu. O ile będzie współpracował. Kobiety z ogonem nie wypatrzyć. Znikła. Tu siedzieć też nie można w nieskończoność. Można przenieść się tam gdzie Woodesa i Lou zamknęli. Ale nie wiem czy da się ukryć to.. -zrobiła ruch dłonią w stronę golema.

Na tą uwagę, pochłonięty dotychczas pracą golem odchrząknął.

- Wątpliwe - rzekł w końcu. - Trudno mnie ukryć, to prawda. Jednak jeśli pomoc wam będzie kwestią otwarcia jeszcze jednych drzwi, to mogę to zrobić... Wkrótce jednak sam zamierzam odejść stąd.

Gallan spojrzał ponownie na golema, a w każdym razie na coś, co wyglądało na golema, bo niewątpliwie nie zachowywało się jak zwykły golem. Po czym zwrócił swoje oczy ponownie na Xendrę.

- Cóż... - rzekł. - Chyba nie ma problemu. Martwi mnie jednak diablica, chociaż mam przeczucie, że być może sama da sobie radę.

Nie czekając na odpowiedzi reszty Xendra skinęła zdawkowo.

- Postanowione. Tylko nie śpiewaj mi.- do krasnoluda.- Wierszyków też nie chcę słyszeć. Ruszamy.
Wyjrzała jeszcze w stronę obozu, by zobaczyć rozstaw strażników i nie czekając na resztę ruszyła przed siebie.
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 22-05-2013 o 23:16.
RyldArgith jest offline