Johny tylko zerknął na gościa i skinął mu głową.
- Czołem.
I schodząc im z wzroku szedł dalej z wielką tacą kanapek. Odtworzywszy drzwi wszedł do garażu w którym Alex i Jeremy pracowali od świtu. Od świtu gdyż poprzedniego wieczora dość skutecznie wybito im z głowy siedzieć po nocy. Odtworzywszy zobaczył parę stóp wystających spod samochodu który wczoraj zakupił za swoją emeryture.
„Obaj mają zajęcie. Ja mam samochód i szofera a Alex zarobi trochę dolarów. Obaj mają bzika na punkcie mechaniki więc się nieźle dogadają. Mam tylko nadzieje ze nie zrobią z tego jakiegoś wahadłowca czy też odrzutowca.”
- Śniadanie. Wyjść mi z tych smarów i śrubek przemyć ręce i do żarcia. Jak znam życie to nic nie jedliście od rana. A Francis ma gościa więc zjemy i pogadamy sobie tu. Mam nadzieje ze lubicie kanapki śmieciowe. Czytaj z tym co było pod ręką. A i uprzedzając pytania. Tak wszystkie koty żyją.
I z smakiem zabrał się za jedzenie kanapki jednocześnie obserwując wyłażących z różnych zakamarków samochodu chłopaków.
- Francis ma gościa więc spokojnie i bez zbędnych hałasów.
Spojrzał na samochód.
- A tak właściwie to co wy z nim robicie? Przecież działał.