Arni z niewzruszoną miną twardziela ruszył na parking. Rozejrzał się tylko czy coś nie jedzie, co mogłoby go rozjechać.
Skierował się w kierunku autobusu smarkaczy. Będąc blisko dresiarza i cygana uniósł karabin i wystrzelił, a potem skierował ogień na tłum bachorów. |